Czy Ukraińcom uda się pokonać faworyzowanych Belgów? Fot. PressFocus


To dla nich jak finał

Ukraina musi zagrać jeden z najlepszych meczów w historii swoich turniejowych występów, jeśli chce pozostać na Euro w Niemczech.


Ukraińcy na piłkarskiej arenie międzynarodowej pojawili się w połowie lat 90. Pierwszym ich turniejem był mundial 2006 w... Niemczech, gdzie dotarli do ćwierćfinału. W grupie wygrali z Tunezją i Arabią Saudyjską, przegrali z Hiszpanią, potem w karnych pokonali Szwajcarię, by następnie ulec Włochom. Na Euro zadebiutowali jako współgospodarz w 2012 roku, lecz grupowe zwycięstwo ze Szwecją - po porażkach z Anglią i Francją - nie wystraczyło. Euro 2016 kompletnie im nie wyszło (przegrane z Niemcami, Polską i Irlandią Północną), zaś w 2021 roku wyszli z grupy dzięki pokonaniu tylko i wyłącznie debiutującej Macedonii Północnej. Potem znów pokonali Szwedów i zostali rozbici przez Anglików. Wnioski? Z tuzami Ukrainie na mistrzostwach nie idzie.

Uniknąć fatalnej powtórki

To istotne o tyle, że przecież w wyrównanej grupie E - aby mieć pewność awansu do 1/8 finału - nasi wschodni sąsiedzi muszą poradzić sobie z Belgią. Faworytami na pewno nie będą, choć - co udowodnili Słowacy - „Czerwone diabły” również da się pokonać. - Zdajemy sobie sprawę, że mają wielu znakomitych indywidualnie zawodników. Tylko odpowiednia taktyka może ich zatrzymać. Mecz Belgii ze Słowacją pokazał, że jeśli wszyscy chcą wygrać i ciężko pracują, to każda drużyna może mieć problemy. Przygotowujemy się do tego spotkania jak do finału - zaznaczył ukraiński pomocnik Taras Stepanienko. W wieku niecałych 35 lat to najstarszy reprezentant swojego kraju na Euro. W inauguracyjnym meczu z Rumunią wyprowadził kolegów jako kapitan, Ukraina przegrała 0:3 po fatalnym występie i ze Słowacją gracz Szachtara już na boisko nie wyszedł. Teraz żółto-niebiescy zrobią wszystko, by nie powtórzył się tak beznadziejny występ.

Uwaga na drybling!

- Nasza gra i zaangażowanie nie stały wtedy na odpowiednim poziomie - ocenił z kolei środkowy obrońca Ilja Zabarnyj. - Najważniejsze było dla nas przeanalizowanie tamtego meczu i zrozumienie, dlaczego tak się stało, dlaczego na to pozwoliliśmy. Zobaczyliśmy dokładnie, co nam nie wyszło i od razu nad tym pracowaliśmy. Belgia to bardzo dobry zespół, z wysoką jakością w ataku. Nie ma co tego ukrywać. Ich mocną stroną jest drybling, oddają dużo uderzeń. Szykujemy się na to. Wierzę jednak, że również będziemy grali po swojemu - powiedział 21-latek występujący w angielskim Bournemouth. Słabą postawę w meczu z Rumunią zrzucano na wiek zespołu (Ukraina to jedna z najmłodszych reprezentacji Euro) oraz przesadną pewność siebie. Ze Słowacją udało się to poprawić.

Groźny duet z City

Jednym z piłkarzy „Czerwonych diabłów”, którzy na porażce ze Słowacją... skorzystali, był Arthur Theate. Wskoczył do podstawowego składu i choć z Rumunią (2:0) wystąpił na swojej nienaturalnej lewej obronie, spisał się poprawnie. - Czeka nas trudny mecz i jesteśmy tego świadomi. Sytuacja na Ukrainie nie jest teraz łatwa, więc serca jej piłkarzy dążą do tego, aby uczynić swój naród szczęśliwym. Dadzą z siebie wszystko. Skoro pokonali Słowację, to znaczy, że są dobrym zespołem. Nie możemy patrzeć na nich przez pryzmat porażki z Rumunią. Jeśli jesteś na Euro, to znaczy, że udowodniłeś, że na to zasługujesz. Musimy wykonać w tym spotkaniu swoją robotę - zaznaczył stanowczo urodzony w Liege 24-latek. Najwięcej po stronie Belgów będzie pewnie zależeć od lidera w kreowaniu akcji Kevina De Bruyne oraz jednego z najlepiej dryblujących na tym turnieju, Jeremy'ego Doku, grających w Manchesterze City. Pytanie, czy pomoże im napastnik Romelu Lukaku? Zdecydowany rekordzista w kwestii strzelonych goli w belgijskiej kadrzena Euro 2024 słynie głównie... z marnowanych okazji.

Piotr Tubacki