To były niemałe pieniądze
Rozmowa z Grzegorzem Kubistą, prezesem Podlesianki Katowice, która niedawno awansowała do 3. ligi
Po najważniejszym meczu zeszłego sezonu Grzegorz Kubista mógł na wszystko spoglądać z góry, a nawet to sfilmować... Fot. Dorota Dusik
To były niemałe pieniądze
Rozmowa z Grzegorzem Kubistą, prezesem Podlesianki Katowice, która niedawno awansowała do 3. ligi
Czy fruwając - podrzucany przez zawodników i kibiców po drugim meczu barażowym o awans - myślał pan, że wykonaliście cel, czy że spełniły się marzenia?
- Naszym celem na ten sezon był awans i ten cel zrealizowaliśmy. Od samego początku rozgrywek mierzyliśmy w 3. ligę o czym świadczy skład, jakim dysponował trener Dawid Brehmer. Znajdowaliśmy się w gronie faworytów, bo z zawodnikami, którzy do nas dołączyli, że wymienię tylko Łukasza Winiarczyka i Łukasza Grzeszczyka, nie mogliśmy udawać, że mierzymy niżej. Nie znaczy to jednak, że było łatwo, bo początek sezonu był fatalny, ale ja - cytując klasyka - powtarzałem, że nieważne jak się zaczyna...
Czy to jest największy sukces w historii Podlesianki?
- Nasz klub istnieje od 1938 roku i zdołał zapisać kilka pięknych kart, z barażami o awans do 2. ligi włącznie w 1955 roku. Później jednak nie brakowało lat chudych, aż wreszcie zaczęła się nowa era, która właśnie trwa. Obecnie z katowickich klubów piłkarskich w wyższej lidze jest tylko GKS, który awansował do ekstraklasy. My jesteśmy za nim, a za nami kluby, które pozostały w 4. lidze, czyli Rozwój i Sparta. Nasz awans to ogromny sukces.
Skoro mowa o historii, to dodajmy, że zamknęliście rozdział pod tytułem „baraże o 3. ligę w Śląskim Związku Piłki Nożnej”.
- To prawda. Po wielu latach, w których mistrzowie dwóch grup 4. ligi w naszym województwie grali mecze barażowe o awans, postanowiono zmienić regulamin. Do tej pory na mecie rywalizacji jeden zespół zawsze był rozczarowany, bo przez cały sezon walczył o 1. miejsce, które po przegranych barażach nic nie dawało. W tym sezonie bolesny los spotkał rezerwy Podbeskidzia, ale na szczęście był to już ostatni taki sezon, bo od następnego będzie jedna grupa, czyli 1. Liga Śląska. Według mnie będzie to najmocniejsza 4. liga w Polsce.
Jak to się stało, że Podlesianka znalazła środki na zbudowanie tak mocnej drużyny?
- W dzisiejszym sporcie bez nakładów finansowych nie da się osiągnąć sukcesu. Były to niemałe pieniądze, głównie od firmy „POLA-GiS”, która rok temu została głównym sponsorem naszego klubu. Dzięki niej mogliśmy tych zawodników zatrudnić i to nie tylko do końca minionego sezonu.
Czy to znaczy, że marzycie o kolejnych awansach?
- Podczas pierwszego spotkania ze sponsorem rozmawialiśmy, na co nas będzie stać, bo w dzisiejszym sporcie marzenia muszą mieć solidny fundament finansowy. Jasno określiliśmy co ile kosztuje i jeżeli finanse pozwolą, a jesteśmy już po rozmowach o wsparciu na kolejny sezon, to mogę zadeklarować, że naszym celem będzie wyraźne utrzymanie. To nie będzie jednak łatwe, o czym świadczą przykłady klubów z naszego regionu. W zakończonym niedawno sezonie Raków II Częstochowa, który rok temu był wicemistrzem 3. ligi, a także Gwarek Tarnowskie Góry, który grał w 3. lidze przez 7 lat, nie zdołały się utrzymać, a Unia Turza Śląska uratowała się dopiero w ostatniej kolejce. My chcemy zagrać tak, żeby sprawdzić się na trzecioligowym poziomie, posmakować gry na tym szczeblu, sprawić kilka niespodzianek i zająć miejsce, które wśród rywali wzbudzi uznanie i każe im mówić, że Podlesianka to dobry zespół.
Ilu zawodników planujecie wprowadzić do zespołu?
- Powiem szczerze, że jeszcze przed barażami nasz trener odebrał sporo telefonów z ofertami piłkarzy znanych ze szczebla centralnego, zainteresowanych występami w naszym klubie. Nie będę mówił o nazwiskach, ale to świadczy, że Podlesianka już zaistniała w piłkarskim światku. Teraz przychodzi czas na układanie drużyny, a to oznacza, że pożegnamy się z kilkoma chłopakami, którzy jeszcze nie są gotowi do gry w 3. lidze, żeby wprowadzić takich, którzy nas wzmocnią. Trzon zespołu mamy bardzo fajny, ale kilku dobrych zawodników na pewno będzie nam potrzebnych.
Czy potrzebne będą też zmiany infrastrukturalne na stadionie?
- Na meczu decydującym o awansie nasze trybuny pękały w szwach. Mamy bardzo wiernych kibiców, którzy jeżdżą z nami wszędzie i dopingują, a na naszym stadionie udowodnili, że są mistrzami kibicowania. Od kilku sezonów są naszym dwunastym zawodnikiem i dla nich ten awans też jest wielkim sukcesem. Tak samo jak dla kierownictwa obiektu, który administracyjnie jest w gestii MOSiR-u. Występowała na nim kobieca drużyna GKS-u Katowice i to w ekstralidze, więc myślę, że na trzecioligowe rozgrywki naszej drużyny stadion spełni swoje wymagania. Już rozmawialiśmy wstępnie z dyrektorem MOSiR-u i kilka poprawek, żeby spełnić wszelkie wymogi licencyjne, zostaną wykonane. Mamy mniej niż 500 miejsc siedzących, ale to zostanie uzupełnione w trakcie sezonu, tym bardziej że w ramach budżetu obywatelskiego, w którym Podlesianka wygrywa co roku, pozyskując środki na rozbudowę bazy, dużo już zrobiliśmy i chcemy robić dalej. Marzymy o oświetleniu, ale to jest sprawa przyszłości. Na pewno jednak tak dopasujemy obiekt, by na nim podejmować rywali. Jestem w tym klubie ponad 40 lat i wiele widziałem oraz przeżyłem, więc wiem, że potrafimy sobie radzić z trudnościami.