gornikzabrze.pl


To byłoby mistrzostwo!  

Rozmowa z Rafałem Janickim, obrońcą Górnika Zabrze


Górnik po 30 latach ma szansę na podium w lidze, a przed wami dwa ostatnie mecze sezonu, z Puszczą w piątek i za tydzień z Pogonią. Jakie są wasze oczekiwania?

- Ważne, żebyśmy mieli jedną bramkę więcej niż przeciwnik. Jesteśmy w takiej fazie sezonu, że punkty są najważniejsze. Gdybyśmy wygrali mecz ze Stalą chociaż 1:0, to nikt nie mówiłby o stylu, tylko o wygranej. Nie udało się. Pozostaje nam liczyć na to, że w piątek będzie inaczej, bo jest szansa, żeby uplasować się wysoko. I tak po prawdzie właśnie teraz się to rozstrzygnie. Po meczu będziemy wiedzieli, czy do Szczecina jedziemy grać o coś, czy możemy już leżakować.


Trener Tułacz mówi, że ma sto rozwiązań na stałe fragmenty gry, a wy z nimi w ostatnim czasie macie problemy. Jak temu zaradzić?


- Nie można o tym za bardzo myśleć. Jasne, mają atuty, ale nie można się tylko na tym koncentrować. Zresztą w pierwszym meczu z nami mieli, jak dobrze pamiętam, tylko jeden rzut rożny. Straciliśmy gola z autu, ale przy lepszej skuteczności - w przegranym tam 1:2 spotkaniu - spokojnie można się było pokusić o wygraną. Teraz przyjeżdżają do nas, gdzie my najczęściej chcemy prowadzić grę, to my chcemy dominować. Będą pewnie szukać wspomnianych stałych fragmentów. Musimy ich więc trzymać na dystans.


Punkty z tamtego meczu przydałyby się w końcowym rozrachunku.


- Jakbyśmy mieli rozbierać na czynniki pierwsze poszczególne mecze, to wiele straconych w nich punktów dzisiaj by się przydało. Z drugiej strony, życie nam to potem oddało. W tamtym meczu w pierwszej połowie mogliśmy wszystko zamknąć, ale strzeliliśmy tylko jednego gola. W piątek pewnie się cofną, a my sytuacji będziemy musieli szukać w ataku pozycyjnym.


10 piłkarzom kończą się latem kontrakty. Pana umowa z automatu została przedłużona. Niezależnie od tego, czy nie patrzy pan z niepokojem na to, co się dzieje w klubie? Brak rozmów, nie wiadomo, co będzie w nowym sezonie…


- Mogę się powstrzymać od odpowiedzi? Nie wiem, co powiedzieć… Mój kontrakt został przedłużony, a kto był przy tym osobą decyzyjną, to nie wiem. Poinformowany zostałem, że mam iść po pismo i dostałem papier. Może jakbym nie miał opcji, to byłbym w takiej sytuacji jak chłopaki. Smutne to, współczuję im, bo każdy jest na innym etapie. Nie wiadomo, co będzie w nowym sezonie. Z tyłu głowy każdy z nich to ma.


Gdybyście na koniec zajęli 3. miejsce, to dla takiego gracza jak pan, z ponad 350 grami w ekstraklasie, ile to by ważyło?   


- Nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich w klubie, byłoby mistrzostwo Polski. Zwłaszcza w tych okolicznościach, z którymi mamy tutaj do czynienia.


Rozmawiał Michał Zichlarz