Sport

To było epickie otwarcie

Thriller z dwoma dogrywkami na otwarcie sezonu!

Lakers próbują blokować rzut Jonathana Kumingi. Na darmo! Fot. PAP/EPA

NBA

Ten sezon nie mógł rozpocząć się lepiej. Na inaugurację w Oklahoma City obejrzeliśmy dwie dogrywki, wielkie popisy gwiazd i emocje przez ponad trzy godziny. Widowisko zaczęło się od ceremonii wręczenia mistrzowskich pierścieni dla koszykarzy Thunder. Zaraz potem pod sufitem Paycom Center zawisł mistrzowski banner. - To była niesamowita frajda. Widok podniesionego transparentu robi wielkie wrażenie. Świadomość, że zostanie tam na zawsze, a my jesteśmy pierwszą drużyną, która przyniosła miastu mistrzostwo, to naprawdę wyjątkowe uczucie - mówił Shai Gilgeous-Alexander, lider miejscowej drużyny.

Tego wieczoru rywalem gospodarzy byli Houston Rockets, którym od kilku miesięcy przewodzi Kevin Durant, była gwiazda Oklahoma City. Przywitały go gwizdy i buczenie już podczas przedmeczowej rozgrzewki, fani pamiętają mu, że w 2016 roku opuścił zespół na rzecz Golden State Warriors. Durant niewiele sobie robił z wrogiego tłumu, we wtorkowy wieczór zagrał bardzo dobrze. Zdobył 23 punkty, miał 9 zbiórek, trafiał z gry na dobrej skuteczności. - Gwizdy podczas meczu? To taka lokalna tradycja, ale tak naprawdę w tym mieście odczuwam wyłącznie miłość i szacunek - mówił potem.

W drugiej dogrywce przy prowadzeniu Rakiet 124:123 to on sfaulował Gilgeous-Alexandra 2 sekundy przed końcem i pozwolił liderowi gospodarzy zdobyć dwa zwycięskie punkty. - Zawaliłem dwa osobiste w końcówce i popełniłem ten feralny faul. Przez te dwie akcje przegraliśmy - Durant wziął po meczu winę na siebie.

Najlepszym graczem Thunder był Gilgeous-Alexander, który zdobył aż 35 punktów, miał 5 zbiórek, 5 asyst, 2 bloki i 2 przechwyty. Numerem jeden po stronie Rockets okazał się Alperen Sengun, gwiazda Turcji podczas niedawnego EuroBasketu, który zanotował 39 oczek, 11 zbiórek, 7 asyst i 2 przechwyty.

Drugim wydarzeniem wtorkowego wieczoru było spotkanie w Los Angeles, gdzie Lakers podejmowali Golden State. Gospodarze grali bez kontuzjowanego LeBrona Jamesa (przerwa może potrwać nawet do połowy listopada), ale do przerwy toczyli wyrównany pojedynek. Kluczowa okazała się trzecia kwarta, w której goście mieli nawet 17 punktów przewagi (78:61). Znakomicie w tej części zagrał Jonathan Kuminga. Kongijczyk w 12 minut zdobył 13 punktów, trafił wszystkie 5 rzutów z gry, w tym 3 trójki. - Zagrał bardzo dojrzale. To był świetny start sezonu dla niego i równie dobry dla nas - komentował trener GSW, Steve Kerr.

W drużynie gości sezon w wielkim stylu otworzył Jimmy Butler, który miał 31 punktów, 5 zbiórek i 4 asysty, a Stephen Curry dodał 23 punkty. Liczby bliskie triple double notował wszechstronny Draymond Green (8 punktów, 7 zbiorek, 9 asyst). W zespole z LA rewelacyjne zawody rozegrał Luka Doncić. Słoweńcowi tylko jednej asysty zabrakło do triple double (43 punkty, 12 zbiórek, 9 asyst). - Naszym problemem jest gra w trzeciej kwarcie. Tak było w poprzednim sezonie, tak było w meczach w okresie przygotowawczym. Musimy przemyśleć pewne rzeczy - przyznał trener Lakers, JJ Redick.

Oklahoma City - Houston 125:124 po 2 dogrywkach, Los Angles Lakers - Golden State 109:119

(pp)