Spuszczona głowa kapitana Andy'ego Robertsona mówi o Szkocji wszystko. Fot. Dan O' Connor/ATP Images/SPP/SIPA USA/PressFocus


To będzie inna Szkocja!

Nikt nie otworzył Euro wyższą porażką niż Szkoci. Czy Wyspiarze poprawią się w meczu ze Szwajcarią?


Gra z Niemcami byłabeznadziejna. Po stronie Brytyjczyków nie funkcjonowało nic, a złośliwi ironizowali, że ich najlepszym momentem było wybicie piłki spod nóg szarżującego Jamala Musiali. – Nie trzeba być geniuszem, żeby ocenić, co nie działało. W środę zobaczycie inną Szkocję. Zespół ma coś do udowodnienia przede wszystkim samemu sobie. Gdy widzieliśmy kibiców na trybunach w Monachium, czuliśmy, że ich zawiedliśmy. Nie możemy zapominać, że wciąż mamy szansę – zaznaczył podstawowy piłkarz „Tartan Army” John McGinn.

W grupie już nie zagra

Szkoci liczyli, że po raz pierwszy w historii uda im się wyjść z grupy. Nie udało im się to na 8 mundialach, nie udało na trzech Euro. Perspektywa awansu także z 3. miejsca wydawała się zachęcająca, ale do tego trzeba chociaż minimalnych zdobyczy i odpowiedniego bilansu bramek – co po porażce 1:5 z gospodarzami zostało mocno utrudnione. Dodatkowo w fazie grupowej Szkocja nie będzie już mogła skorzystać z Ryana Porteousa. Za ostry faul na Ilkayu Guendoganie stoper Watfordu obejrzał czerwoną kartkę i został zawieszony na 2 mecze. Jego miejsce w wyjściowej jedenastce najpewniej zajmie doświadczony Grant Hanley z Norwich lub ewentualnie Scott McKenna z Kopenhagi. – Wiemy, co poszło źle – powiedział selekcjoner Szkocji Steve Clarke. – Być może daliśmy zawodnikom zbyt dużo informacji, co mogło ich przytłoczyć. Wydaje mi się, że źle zinterpretowali to, o co ich prosiliśmy, więc musimy nad tym popracować. Nadal w siebie wierzymy, o to nie trzeba się martwić. Musimy zaakceptować krytykę i wyprostować pewne rzeczy. W futbolu trzeba być wyjątkowo wytrzymałym – zaznaczył trener Szkotów.

Szwajcarzy się wkurzyli

Kolejne zadanie nie będzie jednak dla Wyspiarzy łatwe. Zagrają ze Szwajcarią, czyli z teoretycznie słabszym przeciwnikiem niż Niemcy – ale nie słabym. To drużyna słynąca z solidności, organizacji i stabilizacji, mająca większe turniejowe doświadczenie. Dodatkowo bardzo dobrze zaprezentowała się, pokonując 3:1 Węgrów, choć w II połowie miała pewne problemy, kiedy Madziarzy zaczęli grać intensywniej i odważniej. Szwajcarzy kłopoty mają także ze... swoją bazą. Murawa na stadionie w znajdującym się pod Stuttgartem Waldau już od kilku tygodni wołała o pomstę do nieba. Więcej było na niej ziemi niż trawy, boisko było nierówne, więc zirytowani „Nati” przenieśli się na obiekty VfB Stuttgart. W Waldau rozpoczęto natychmiast wymianę nawierzchni, a Szwajcarzy mają na nią wrócić już w czwartek, w co powątpiewają ich media. „Można się zastanawiać, jak coś, czego nie udało się zrobić w trzy tygodnie, ma zadziałać w trzy dni. To nie żart. Reprezentacja chce trenować na tej murawie dzień po meczu ze Szkocją” – grzmiał „Blick”. Szwajcarzy cenią sobie lokalizację stadionu w Waldau, który znajduje się ok. 500 metrów od ich hotelu.

Pierwszy w historii

Mimo trudności „Nati” i tak podejdą do spotkania ze Szkocją w dobrych nastrojach. Jeśli zagrają tak, jak z Węgrami, powinno być dobrze. Jednym z bohaterów tamtego meczu był Michel Aebischer, który został pierwszym Szwajcarem w historii Euro z golem i asystą w tym samym spotkaniu. We włoskiej Bolognie 27-latek gra jako środkowy pomocnik, w kadrze zagrał jako wahadłowy, ale dał radę. – Obawiałem się, jak mi pójdzie, ale potem trafiłem i asystowałem. To już jednak nieważne. Skupiamy się na meczu ze Szkocją – powiedział Aebischer.

Piotr Tubacki