Test jakości
Z DRUGIEJ STRONY - Michał Zichlarz
Przed Biało-czerwonymi dwa trudne mecze z wyżej notowanymi od nas rywalami. Na pierwszy ogień idzie Portugalia w sobotę, a potem Chorwacja we wtorek 15 października. Obie reprezentacje wiele już osiągnęły w rozgrywkach Ligi Narodów, bo przecież Portugalczycy wygrali ją w 2019 roku, a ekipa z Bałkanów była druga przed rokiem. Rok w futbolu to jednak wieczność, więc przyjmując jednych i drugich w Warszawie można mieć nadzieje, że coś uda się jednak w tych pojedynkach ugrać.
Jasne; w Osijeku wiele nie ugraliśmy i mogliśmy odczuwać zadowolenie z nikłej porażki, ale mecz meczowi nierówny i w rewanżu z trzecią drużyną świata, która też akurat przechodzi teraz przebudowę może być inaczej.
Podstawy do optymizmu są. Przede wszystkim w formie są gracze z przednich formacji. Kolejne bramki Roberta Lewandowskiego mogą robić wrażenie. Mogący uchodzić za staruszka w lidze hiszpańskiej napastnik zdominował pierwszą część rozgrywek. Oby tak było też i w kolejnych grach w kadrze. „Lewy” po słabszym strzelecko okresie w narodowych barwach odblokował się ze Szkotami. Teraz czekamy na jego kolejne trafienia. Na razie w reprezentacji zdobył 84 bramki. Taki sam bilans ma wielki Ferenc Puskas, który strzelał gole dla wielkiej węgierskiej reprezentacji w latach 50. Daje im to 8 miejsce w historycznym zestawieniu, które otwiera... Cristiano Ronaldo. Fenomenalny piłkarz strzelił na razie 132 gole i wyprzedza (jest taka klasyfikacja!) Lionela Messiego (109 bramek).
CR7 zagra w sobotę w Warszawie, to może już być jedna z ostatnich okazji do zobaczenia tego piłkarza na żywo. 5 lutego skończy przecież 40 lat! Wielu, w tym mój redakcyjny kolega Kacper Janoszka, wybiera się na mecz Polska – Portugalia właśnie w dużej mierze w tym celu.
Jakie mamy inne powody do optymizmu przed czekającymi nas grami w LN? No cóż, mamy wprawdzie braki w obronie, martwi też, że mniej gra w Serie A Piotr Zieliński, smuci, że wielu graczy z Jakubem Kiwiorem na czele łapie jedynie wyjścia w ostatnich minutach... Z drugiej strony zespół tak jest zaprawiony w bojach (eliminacje Euro, baraże, ME, Liga Narodów), że może podołać. Takim pozytywnym akcentem jest na pewno też fakt, że za kadencji Michała Probierza nie przegrywamy na razie w domu! Na sześć meczów pod okiem śląskiego szkoleniowca zanotowaliśmy cztery wygrane i dwa remisy. Te ostatnie z Mołdawią i Czechami rok temu, ale wtedy byliśmy w trochę innej sytuacji. Teraz jest lepiej.
Warto, żeby ta seria bez przegranych była kontynuowana; a najlepiej, żeby udało się wygrać, bo punkty są bardzo potrzebne nie tylko, żeby zostać w elicie w Lidze Narodów, ale żeby mieć też w perspektywie lepsze rozstawienie przed eliminacjami mistrzostw świata 2026. Te rozpoczynają się w marcu przyszłego roku.