Teraz Austriaczki
Polki pewnie pokonały Rumunki i awansowały do finału baraży o finały ME 2025.
Pierwsze, wyjazdowe spotkanie poszło po myśli podopiecznych Niny Patalon. Zwycięstwo przybliżyło Polki do finału baraży o udział w czempionacie Starego Kontynentu. Oczywiście Ewa Pajor i spółka były w Gdańsku faworytkami i potwierdzały to od samego początku spotkania. Szybką okazję, całkiem dobrą, miała Klaudia Jedlińska. Skrzydłowa uderzyła z linii pola karnego, jednak bramkarka Rumunii, Andreea Paraluta, zachowała czujność na linii. Zapewne żałuje, że jej koleżanki z defensywy nie brały z niej przykładu, szczególnie gdy przy piłce była Pajor.
Zawodniczka Barcelony bawiła się z rywalkami, jak tylko chciała. Rywalki stały jak wryte, a nasza najlepsza piłkarka mijała je niczym tyczki. Pajor to wykorzystała, zdobywając bramkę otwierającą wynik, a zarazem uspokajającą cały zespół. Polka przeprowadziła atak lewym skrzydłem, minęła defensorkę rywalek i uderzyła nie do obrony dla Paraluty. Rumunki w tym momencie były już w bardzo złym położeniu. By odrobić dwie bramki, musiały się otworzyć. Natomiast Polki konsekwentnie parły do przodu i zdobywały przestrzeń oraz drugą bramkę. Znów duży udział miała Pajor. Najbardziej wysunięta zawodniczka reprezentacji Polski przyjęła piłkę i dograła do dobrze ustawionej Natalii Padilli-Bidas, ta uderzeniem przy bliższym słupku podwyższyła prowadzenie.
W przerwie było tak dobrze, że nasza selekcjonerka dokonała trzech zmian i pozwoliła odpocząć swoim podopiecznym przed finałem baraży, który zbliżał się wielkimi krokami. Potwierdziła to akcja z 49 minuty, gdy po raz drugi po asyście jednej z wprowadzonych zawodniczek, Martyny Wiankowskiej, trafiła Pajor. Jedyne, co pozostało, to bić brawo reprezentantkom Polski. Trzeci gol ostatecznie pogrążył zawodniczki Rumunii i odebrał im ochotę do gry. Polki jeszcze chciały to wykorzystać i pokazać kolejnym rywalkom, Austriaczkom, że są w stanie pokonać także i je oraz zapewnić sobie awans na przyszłoroczne finały ME.
Zmęczenie dało się jednak Polkom we znaki. Wraz z upływającym czasem tempo ich akcji spadło. Za to Rumunki wyszły z marazmu i próbowały w większym lub mniejszym stopniu uaktywnić Kingę Szemik. Bramkarka West Hamu w zasadzie tylko raz musiała interweniować. Nawet mając doskonałą okazję, w zasadzie sam na sam, zawodniczka rywalek, Carmen Marcu, dokumentnie ją zepsuła. W końcówce meczu kolejnego gola dla Polski zdobyła zmienniczka, Nadia Krezyman. Rumunki stać było jedynie na trafienie na pocieszenie w ostatniej akcji meczu. Polki pewnie pokonały rywalki i są w finale baraży.
Polska - Rumunia 4:1 (2:0)
Pierwszy mecz 2:1, awans Polski
1:0 - Pajor, 19 min, 2:0 - Padilla-Bidas, 42 min (asysta Pajor), 3:0 - Pajor, 49 min (asysta Wiankowska), 4:0 - Krezyman, 85 min (asysta Wiankowska), 4:1 - Stanciu, 90+3 min (asysta Bortan)
POLSKA: Szemik - Zieniewicz, Woś, Szymczak (46. Pawollek), Matysik - Kamczyk (46. Wiankowska), Achcińska, Grabowska - Jedlińska (46. Mesjasz), Pajor (83. Krezyman), Padilla-Bidas (69. Zaremba) Trenerka Nina PATALON.
RUMUNIA: Paraluta - Meluta, Bratu (58. Herczeg), Stanciu, Gered - Iordachiusi (80. Borodi), Bortan, Vatafu (77. Antal)- Balaceanu, Carp (58. Marcu), Olar-Spanu. Trener Massimo PEDRAZZINI.
Sędziowała Ivana Martinczić (Chorwacja). Widzów 8449. Żółte kartki: Szymczak - Carp, Balaceanu.
(ptom)