Siłą Rumunów jest kolektyw i dobra atmosfera. Fot. Pro Shots Photo Agency/SIPA USA/PressFocus


Teraz albo nigdy!

Selekcjoner Rumunów wierzy, że na przekór statystykom jego drużynę stać na wyeliminowanie Holendrów.

Rumuńska kadra wystąpi w fazie pucharowej po 24 latach. Na Euro 2000, organizowanym na boiskach Belgii i Holandii, wyjście z grupy od razu dawało ćwierćfinał. W nim drużyna z rozpoczynającym wielką karierę Adrianem Mutu trafiła na Włochów, późniejszych finalistów. Przegrała 0:2 po golach Francesco Tottiego i Filippo Inzaghiego w I połowie. Najlepszy wynik w historii ME uzyskali pod wodzą trenera, który nie prowadził ich w eliminacjach. Victor Piturca, który potem jeszcze dwukrotnie obejmował „trójkolorowych”, musiał odejść, bo popadł w konflikt ze starszyzną, którą powoli chciał odsuwać od kadry i wprowadzać młodszych. Na czele buntu stał pomocnik Gheorghe Hagi, a prezes federacji ugiął się pod żądaniami zawodników.

Prawdziwi mężczyźni chcą wszystko

Dziś Rumuni nie mają wielkich gwiazd. Przed tym ważnym nie tylko dla zespołu występem selekcjoner Edward Iordanescu napisał odezwę do rodaków. – Z pewnością stoimy przed największym wyzwaniem na naszej wspólnej drodze. Mówi o tym historia pojedynków z Holandią, mówią o tym indywidualne wartości przeciwników, ich ogromne doświadczenie na tym poziomie. Wszystko, co do tej pory zdobyłem, osiągnąłem realizmem: tak, Holandia jest faworytem – napisał 46-latek, który jest bardzo religijnym człowiekiem. W niedzielę wraz ze współpracownikami uczestniczył w nabożeństwie w kościele prawosławnym w Wurzburgu.

Historia przemawia za „Oranje”, z którymi Rumuni odnieśli tylko jedno zwycięstwo, trzy razy zremisowali, dziesięć razy przegrali. Strzelili zaledwie trzy gole, stracili aż 29. Iordanescu podkreśla, że w każdej sekundzie spotkania z Holendrami potrzebna będzie jedność, niespotykana ambicja i całkowite poświęcenie. – Jeśli przed każdym meczem na Euro mówiłem, że zawodnicy są gotowi, to teraz mówię, że są gotowi, ale też potrzebuję od nich odpowiedzi, której mogę udzielić dopiero po meczu. Odpowiedzi na pytanie, której nikt poza nimi nie może nam teraz dać: jak bardzo chcemy więcej? To, co osiągnęliśmy do tej pory, nie jest małą rzeczą. Ale ci, którzy biorą los w swoje ręce, jak prawdziwi mężczyźni, nie zadowalają się ani tym co więcej, ani tym co mniej. Są tacy, którzy chcą wszystko – napisał trener i nawiązał do słów rumuńskiego hymnu, w którym śpiewają „teraz albo nigdy”.

Bez tarcia nie ma polerowania

Holendrzy nie błyszczeli w fazie grupowej. Musieli odrabiać stratę w meczu z Polską, w ostatniej kolejce ulegli Austrii. – Przez ostatnie kilka dni koncentrowaliśmy się na różnych aspektach – na przykład na tym, co robić, gdy jesteśmy w posiadaniu piłki, a także kiedy jej nie mamy. Wynik z Austrią oznaczał, że jesteśmy pod większą presją, ale ciężko pracowaliśmy nad elementami, które wyszły na jaw w tym meczu – powiedział obrońca Denzel Dumfries. Napastnik Memphis Depay, który po Euro będzie musiał szukać nowego klubu, bo Atletico Madryt nie przedłużyło z nim umowy, był pytany o atmosferę panującą w drużynie. Ocenił ją jako dobrą. – Ale nigdy nie jest idealnie. Niewielkie tarcia są normalne. Jesteśmy razem od miesiąca, skupieni na wynikach. Jeżeli nie są takie, jakich oczekujesz, to możesz być zirytowany. Bez tarcia nie ma polerowania – stwierdził podopieczny Ronalda Koemana.

Michał Knura