Tenis stracił, Królowa zyskała

Ekspresyjna radość Anastazji po spojrzeniu na tablicę wyników w Bańskiej Bystrzycy. Fot. PZLA/Łukasz Szeląg

Tenis stracił, Królowa zyskała

Świat zawirował wokół Anastazji Kuś. 17-letnia córka byłego reprezentanta Polski w futbolu właśnie została mistrzynią Europy do lat 18 w biegu na 400 metrów, a we wtorek odbierze nominację olimpijską do Paryża.


„Wschodzące polskie talenty dominują w finałach jednego okrążenia” – tak na oficjalnej stronie European Athletics zatytułowano relację z sobotnich wydarzeń na mistrzostwach Europy do lat 18 w Bańskiej Bystrzycy, kiedy to najpierw Anastazja Kuś, a następnie Stanisław Strzelecki zdobyli złote medale w biegu na 400 metrów. „Przyszłość polskiego biegu na 400 metrów wygląda, że jest w dobrych rękach” – zauważył korespondent EA.

Anastazja wywiązała się z roli faworytki doskonale i ustanowiła przy tym znakomity rekord kraju juniorek młodszych, po raz pierwszy w karierze schodząc poniżej 52 sekund – 51,89. Polka, która 17 lat skończyła w maju, zdeklasowała rywalki - druga Brytyjka Kara DaCosta straciła do mistrzyni prawie 2 sekundy!

- Myślałam o złotym medalu, ale nie spodziewałam się takiego rekordu i nie sądziłam, że w tym wieku uda mi się przełamać barierę 52 sekund. Mamy w Polsce wiele świetnych biegaczek na 400 metrów, kibice pokładają duże nadzieje w drużynie olimpijskiej w sztafetach – cytuje Anastazję European Athletics.

Przez trenera seniorskiej sztafety 4x400 m - wicemistrzyń olimpijskich z Tokio, Aleksandra Matusińskiego i innych ekspertów Kuś uważana jest za talent na miarę Ireny Szewińskiej i Natalii Kaczmarek.

Z seniorkami bez kompleksów

Już we wtorek rano Anastazja odbierze w Warszawie nominację olimpijską i pojedzie prosto do Spały, gdzie formę przed Paryżem szlifują utytułowane koleżanki ze sztafety 4x400 m. - To dziewczyny, które oglądałam w telewizji. Są moimi autorytetami i niesamowite, że mogę z nimi stać na starcie i biegać na równym poziomie – mówiła 17-letnia Kuś po czerwcowych mistrzostwach Polski seniorek w Bydgoszczy, na których zrobiła furorę.

Powołanie nastolatki na igrzyska w tak młodym wieku jest sensacją, ale też zawodniczka z Olsztyna solennie sobie na to zapracowała. W ciągu roku poprawiła rekord życiowy na 400 m o prawie półtora sekundy, a na MP w Bydgoszczy w ogniu rywalizacji o miejsce w olimpijskiej sztafecie wśród utytułowanych koleżanek pobiegła bez kompleksów i zajęła 6. miejsce.

- To niesamowite uczucie, że za kilka tygodni będę wśród najlepszych sportowców z całego świata. Będę mogła zobaczyć jak to wszystko wygląda i w tym uczestniczyć – powiedziała niedawno w rozmowie z TVP Sport. I to wszystko zaledwie po roku biegania na 400 m, bo wcześniej Anastazja biegała krótsze sprinty.

Tata kibicował na miejscu

Nazwisko Kuś nie jest w polskim sporcie nowe. Ojcem Anastazji jest Marcin Kuś, który zanotował 7 występów w piłkarskiej reprezentacji Polski, w której wystąpił po raz pierwszy w 2002 roku w selekcjonerskim debiucie Zbigniewa Bońka. Wychowanek Polonii Warszawa kończył zawodniczą karierę w 2015 roku w Ruchu Chorzów. Do maja przez pół roku był dyrektorem w II-ligowym jeszcze wówczas Stomilu Olsztyn, od kilku lat prowadzi w Olsztynie szkółkę piłkarską, odbywa właśnie kurs trenerski UEFA A.

Senior Kuś powoli oswaja się z myślą, że nie będzie już najsłynniejszym sportowcem w rodzinie.

- Nastka namieszała ostro w polskich biegach, a kwalifikacja na igrzyska to jest absolutny top dla sportowca, coś nieprawdopodobnego – mówi „Sportowi” Marcin Kuś, który razem z całą rodziną kibicował córce w Bańskiej Bystrzycy. W niedzielę musiał wracać do Polski, ale na Słowacji została mama Alicja, była tancerka, która dba o całą treningową i szkolną logistykę Anastazji.

Mając takie sportowe geny i tradycje nic dziwnego, że obie pociechy państwa Kusiów – także o 5 lat młodszy od Anastazji Aleksander - garnęły się do ruchu i sportu.

Zaraził pasją do biegania

Kusiówna najpierw jednak zapowiadała się na tenisistkę. – Zaprowadziliśmy Nastkę na korty w wieku 5-6 lat. Jeździliśmy na turnieje po Polsce, nawet z pewnymi sukcesami. Gdy miała 11-12 lat, szukaliśmy dla niej sportu uzupełniającego i padło na lekkoatletykę. Tak trafiła pod skrzydła trenera Zbigniewa Ludwichowskiego w AZS Olsztyn – opowiada Marcin Kuś.

Ludwichowski był cenionym i powszechnie lubianym fachowcem, spod jego ręki wyszło wielu utytułowanych lekkoatletów, m.in. mistrzyni świata w maratonie Wanda Panfil czy mistrz olimpijski z Tokio w sztafecie mieszanej Karol Zalewski.

– To pan Zbyszek zaszczepił u Nastki chęć do biegania, a córka powoli wkręcała się w to, a gdy zaczęły przychodzić pierwsze sukcesy, robiła to z coraz większą pasją. W końcu brakowało już czasu, żeby mogła godzić tenis z lekkoatletyką. Postawiła na bieganie i sport uzupełniający stał się pierwszym. Ale do dzisiaj lubimy poodbijać na korcie, bo wszyscy gramy w tenisa – tata Kuś opisuje, jak polski tenis stracił jedną z potencjalnych następczyń Igi Świątek, a zyskała Królowa Sportu


Nie tylko „wlazł kotek…”

Na początku 2021 roku Zbigniew Ludwichowski zmarł w wieku 71 lat, ale opiekę szkoleniową nad Anastazją kontynuowała żona trenera, Bronisława, medalistka mistrzostw świata w biegach przełajowych. Jak widać ze znakomitym skutkiem.

Marcin Kuś zdradza też nieco, jaka prywatnie jest córka, której profil na Instagramie śledzi już prawie 140 tys. osób.

- Nastka jest bardzo spokojną osobą, na początku na pewno nie będzie duszą towarzystwa, musi kogoś poznać, żeby się otworzyć. Przenieśliśmy ją jakiś czas temu do szkoły w chmurze, bo choć nauczyciele w tradycyjnej szkole byli wyrozumiali, to jednak po powrocie z zawodów i zgrupowań, córka musiała szybko nadrabiać sprawdziany. Jest perfekcjonistką, ma poukładane wszystko od A do Z. Jest bardzo ambitna i nie cierpi przegrywać, stąd może pierwsza chłodna reakcja, gdy nie pokonała Włoszki w sztafecie szwedzkiej, ale potem razem z dziewczynami bardzo się cieszyły, bo to srebro i wynik to dla nich też wielki sukces. Nastka sama prowadzi też swoje social media, sprawia jej to dużą frajdę, no i brała też lekcje gry na pianinie i potrafi na nim fajnie zagrać, nie tylko „Wlazł kotek na płotek” – śmieje się tata.

O niezwykle dojrzałym podejściu do siebie świadczą też słowa, jakimi Anastazja tłumaczy swoje zaangażowanie w media społecznościowe (za sport.tvp.pl): - Od zawsze była to moja „zajawka”, jest taką odskocznią od samego sportu. Podoba mi się, że w ten sposób można wypromować swoją markę osobistą, ponieważ rozpoznaje mnie coraz więcej osób, nie tylko przez wyniki sportowe.

Zobaczyć Igę na korcie

Anastazja Kuś spełnia swoje marzenia i nie jest bez szans, by w Paryżu pobiec w jednej ze sztafet, broniących w Paryżu medali z Tokio – złotej mieszanej lub srebrnej 4x400 kobiet. Jej 51,89 to już czwarty wynik w tym sezonie wśród Polek, po Natalii Kaczmarek (48,90), Marice Popowicz-Drapale (51,42) i Justynie Święty-Ersetic (51,62).

- Jedno marzenie, to o kadrze olimpijskiej, Nastka już spełniła. Teraz kolejnym jest, żeby na igrzyskach pobiec, marzenia są po to, żeby po nie sięgać. Widać, że jest w formie, dała do ręki argumenty trenerowi sztafety – mówi Marcin Kuś.

Innym z marzeń Anastazji jest zobaczyć na żywo mecz Igi Świątek. - Jak tylko mamy możliwość, śledzimy w telewizji Igę i Huberta Hurkacza. Niestety, nie byliśmy na żadnym ich meczu, może w Paryżu Nastce się to uda, choć z racji napiętego grafika przed startem sztafet zapewne będzie o to trudno. Najważniejsze, żeby nam się dalej tak rozwijała i żeby omijały ją kontuzje – kończy tata największego fajerwerku w polskich biegach olimpijskiego sezonu 2024.

Tomasz Mucha

APLA

8 medali w Bańskiej Bystrzycy

Złoto męskiego zespołu sztafety szwedzkiej ((100-200-300-400 m), srebro kobiet w tej samej konkurencji i brąz Łukasza Zaczyka w biegu na 800 metrów – to sukcesy biało-czerwonych w ostatnim dniu rozgrywanych w Bańskiej Bystrzycy mistrzostw Europy do lat 18. Sztafeta szwedzka w składzie Nikodem Dymiński, Jakub Foremny, Bartłomiej Adamczyk i Stanisław Strzelecki uzyskała znakomity czas 1:51,62 - drugi najlepszy wynik w historii europejskiej lekkoatletyki, a także drugi w polskich tabelach historycznych. Po srebro w sztafecie szwedzkiej pobiegły Oliwia Kasprzak, Aleksandra Jeż, Zofia Tomczyk i Anastazja Kuś, poprawiając o blisko 3 sekundy rekord Polski - 2:05,54. Wygrały Włoszki. Świetny był finisz Zaczyka w biegu na 800 m. Polak na ostatnich metrach odrobił stratę do rywali i w imponującym stylu finiszował trzeci - 1:53,60.

Reprezentacja Polski zakończyła ME w Bańskiej Bystrzycy z ośmioma medalami, na drugim miejscu w klasyfikacji medalowej - to najbardziej udane ME juniorów młodszych w ich krótkiej historii (to była 4. edycja). Najlepsi byli Włosi, którzy wywalczyli 15 medali. Kolejna edycja imprezy odbędzie się w 2026 roku w Rieti.



Fot. European Athletics


Anastazja sama dopieszcza swoje media społecznościowe. Fot. https://www.instagram.com/anastazja.kus/



Anastazja sama dopieszcza swoje media społecznościowe. Fot. https://www.instagram.com/anastazja.kus