Teksańczyk podbija Teksas
Kiedy Scottie Scheffler przystępował do finałowej rundy CJ Cup Byron Nelson, kurs bukmacherski na jego zwycięstwo wynosił 1,01! Potencjalna inwestycja wyglądała na dość pewną, ale mało intratną.
Scottie wreszcie wygrał w Teksasie! Fot. Facebook PGA TOUR
Teksańczyk
Jest dumnym Teksańczykiem. Urodził się co prawda w małej miejscowości Ridgewood, w stanie New Jersey, jednak rodzina przeprowadziła się do Dallas, kiedy miał zaledwie sześć lat. Studiował na University of Texas at Austin, a teraz wciąż jest mieszkańcem Dallas. Nic więc dziwnego, że jego wielkim marzeniem było pierwsze zawodowe teksańskie zwycięstwo, po które mimo fantastycznej kariery wciąż nie mógł sięgnąć. Jego pierwszy występ w PGA Tour miał miejsce jedenaście lat temu, właśnie podczas turnieju Byrona Nelsona, kiedy był jeszcze świetnie zapowiadającym się 17-letnim amatorem. Do rywalizacji na polu TPC Four Seasons przystąpił bez kompleksów, zajmując w swoim debiucie imponujące 22. miejsce, ze stratą dziesięciu uderzeń do zwycięzcy – Brendona Todda. Teraz walka toczyła się na polu TPC Craig Ranch, które wkrótce przejdzie gruntowną przebudowę. Żeby było jeszcze ciekawiej, nie był on w tym roku jedynym mieszkańcem Dallas i byłym zawodnikiem drużyny golfowej University of Texas, który ostrzył sobie zęby na swój pierwszy tytułu w tym turnieju. To Jordan Spieth był pierwszym z tego duetu, który zadebiutował w tym turnieju, walcząc jako 16-latek w 2010 roku. Jordan zanotował nawet lepszy debiut od Schefflera, kończąc na 16. pozycji, sześć strzałów za triumfatorem Jasonem Dayem. Scottie może i pojawił się tam dopiero cztery lata później, ale to właśnie on został pierwszym z pary dobrych przyjaciół, który zdołał tam wygrać. Stał się też pierwszym golfistą ze szkoły średniej z Dallas, który wygrał turniej Byrona Nelsona od czasu Scotta Verplanka w 2007 roku i trzecim triumfatorem w historii turnieju, prowadzącym od pierwszego do ostatniego dnia, po Marku Hayesie w 1976 roku i Tomie Watsonie, który powtórzył ten sukces cztery lata później. Jordan wygrywał już w Valero Texas Open w 2021 roku, Scottie miał zerowy dorobek w swoim ulubionym stanie USA. Koleżka Spieth rozegrał w niedzielę fenomenalną rundę 62, najlepszą w całym turnieju, która teleportowała go aż o 19 pozycji, na miejsce 4., co wciąż oznaczało przepastne 12 „oczek" straty do kolegi Schefflera.
Odjechał w siną dal
Powiedzmy sobie szczerze, jeśli ktoś liczył na wbijające w fotel niedzielne emocje, najlepiej tego kalibru jakimi mogliśmy fascynować się podczas finałowej rundy Masters, gdzie Wielkiego Szlema kompletował Rory McIlroy, mógł być zawiedziony. Po pierwsze, takie emocje jakie rozpalały nas kilka tygodni temu w Auguście, zdarzają się raz na jakieś 50-100 lat. Po drugie, Scheffler, w przeciwieństwie do Rorsa, po prostu zmiażdżył rywali. Walka nie toczyła się o wygraną, bo naprawdę w tej kwestii sprawa była całkiem jasna. W tej sytuacji, żeby nie stracić zainteresowania, koniecznie należało napawać się jego maestrią i wkręcić się w to, jak wielkie lanie zgotuje swoim rywalom numer jeden rankingu światowego. Trzeba przyznać, że ich nie oszczędzał! Zakończył cztery dni fajerwerków z wynikiem 31 poniżej par i wygrał z przewagą ośmiu uderzeń! Było to jego pierwsze zwycięstwo w tym roku, pierwsze od wrześniowego Tour Championship, pierwsze od jego przygód z przygotowywaniem świątecznego obiadu, co zakończyło się operacją dłoni i kilkutygodniową przerwą w grze. „To, co robi, jest inspirujące” – powiedział Jordan, który dorastał, wiele słysząc o trzy lata młodszym i naprawdę dobrym rywalu. „To znaczy, nie tak dawno temu byłem zdecydowanie lepszy od niego, a teraz zdecydowanie nie jestem. Nienawidzę przyznawać się do tego w stosunku do kogokolwiek, ale oglądałem te pierwsze dwie rundy i myślę, że muszę się poprawić. To bardzo inspirujące”.
Łezka w oku się zakręciła
Scottie zakończył niedzielę wynikiem 63, wykręcając 30 uderzeń na pierwszej dziewiątce, po eagle’u na 9. dołku. Dodał trzy birdie na pierwszych sześciu dołkach drugiej dziewiątki, zanim jego top (!) podczas chippowania na siedemnastce doprowadził do bogeya. Zwycięstwo stało się faktem po parze, którym zamknął wszelkie dywagacje. Łączny rezultat wynoszący 253 uderzenia wyrównał najniższy wynik na 72 dołkach turnieju PGA Tour. Ostatnio taki wynik uzyskali: Justin Thomas w 2017 Sony Open in Hawaii i sześć lat później Ludvig Åberg w The RSM Classic. Gdyby nie dwie stracone szanse na dwóch ostatnich dołkach ten rekord zostałby najpewniej pobity. -35, najniższy wynik w stosunku do par jednak wciąż należy do Hidekiego Matsuyamy, z The Plantation Course at Kapalua, gdzie par pola wynosi 73, a superniskie rezultaty są na porządku dziennym. Drugie miejsce zajął fenomenalnie grający Południowoafrykańczyk Erik van Rooyen, którego rezultat -23 rok wcześniej wystarczyłby do wygranej. Przewaga Schefflera była drugą co do wielkości przewagą w turnieju Byrona Nelsona, zaraz za 10-strzałowym zwycięstwie Sama Sneada w 1957 roku, kiedy turniej ten znany był jako Dallas Open Invitational.
„To pole, na którym można zrobić coś w rodzaju sprintu, i wiedziałem, że nie mogę tutaj po prostu dojechać do linii mety. Wiedziałem, że muszę rozegrać dobrą rundę. Powiedzmy, że grałbym dzisiaj superbezpiecznie i uzyskał par, wtedy Erik by mnie dogonił” – powiedział skromnie Scheffler. „Wiedziałem, że muszę wyjść i zrobić kilka birdie. Dobrze mi poszło na pierwszych dziewięciu dołkach i byłem w stanie grać w miarę spójnie”.
Po wyśnionym teksańskim zwycięstwie widać było dużo emocji głównego bohatera, dla którego ten turniej tak wiele znaczy. Dorastał oglądając go na żywo, a jako nastolatek miał okazję po raz pierwszy zagrać w nim na PGA Tour. Dziewczyna, z którą wtedy się spotykał, jest teraz jego żoną, a ich niemal roczny syn po raz pierwszy oglądał na miejscu zwycięstwo taty. Jego siostra, która była wtedy jego caddiem, teraz widziała ten triumf z dwójką swoich dzieci. Dał sobie i im powody do radości. „Moja rodzina mogła tu być i były to naprawdę, naprawdę wyjątkowe wspomnienia. Myślę, że czasami wszystko to spada na mnie w jednej chwili. Mamy wiele wspaniałych wspomnień z dzieciństwa, kiedy przychodziliśmy oglądać ten turniej. Po prostu marzyłem, żeby móc w nim zagrać, a największym marzeniem było to, żeby móc go wygrać”.
Kasia Nieciak
Team Scheffler był licznie reprezentowany. Fot. Facebook PGA Tour
W kapeluszu mu do twarzy. Fot. Facebook PGA TOUR