Tego już nie da się „nie zaklepać”!
Nie wyobrażam sobie, że w ostatnich meczach roztrwonimy 9 punktów nad Wieczystą, ale chcemy jak najszybciej przypieczętować awans - zapowiada napastnik Polonii i bohater niedzieli Kamil Wojtyra.
„Hej gol, Bytom gol!” - po meczu „wagi ciężkiej” piłkarze Polonii mogli zaśpiewać razem ze szczęśliwymi fanami. Fot. Facebook/BS Polonia Bytom
POLONIA BYTOM
Dobiegała końca 90 minuta meczu z Wieczystą, kiedy Kamil Wojtyra wykorzystał rzut karny podyktowany 2 minuty wcześniej za faul na nim samym i uszczęśliwił ekipę gospodarzy oraz fanów Polonii. W ostatnich czterech kolejkach tylko jakiś kataklizm mógłby odebrać drużynie z Bytomia jedno z dwóch czołowych miejsc premiowanych awansem do 1. ligi - przewaga Niebiesko-czerwonych nad 3. w kolejności drużyną z Krakowa wynosi już 9 punktów. - Na pewno to zwycięstwo nas przybliżyło, ale nie takie historie w piłce były. Z drugiej strony nie ma też się co oszukiwać, 9 punktów na 4 kolejki przed końcem sezonu to jest dużo, ale musimy jak najszybciej to zamknąć - od razu zapowiedział trener Polonii, Łukasz Tomczyk.
Mecz wagi ciężkiej
W przerwie szkoleniowiec gospodarzy miał powiedzieć piłkarzom w szatni, że nie chce remisu. - Myślę, że ich też nie interesował, każdy chciał się zrewanżować za mecz z jesieni (Polonia przegrała 1:3, jeszcze w pierwszej połowie dwóch jej piłkarzy ujrzało czerwone kartki - przyp. red.). Mecz był dosyć „zamknięty” i wiedziałem, że jak będziemy pragmatycznie czekać na jedną szansę, to się może na nas zemścić. My graliśmy, a oni czekali. Stwarzaliśmy okazje i wierzyłem, że będą kolejne, nawet w 93 minucie. Aż w końcu rzut rożny i karny, a Kamil zrobił to, co robi całą rundę, czyli dał nam bardzo ważne punkty - opisywał Tomczyk.
To była 18. bramka 27-letniego napastnika, w tym 11. z karnego. Po raz kolejny wszedł na boisko z ławki rezerwowych i rolę dżokera wypełnił perfekcyjnie. - To był mecz wagi ciężkiej, punkty w nim ważyły naprawdę dużo - podkreślał bohater w ekipie gospodarzy, zagadnięty na okoliczność, że Polonia długo biła głową w mur. - Bardzo się cieszę, że udało się dołożyć cegiełkę do sukcesu całej drużyny. Nie wyobrażam sobie, że roztrwonimy przewagę, ale musimy jeszcze przypieczętować to, na co pracujemy cały sezon, najlepiej już w najbliższym meczu z Hutnikiem Kraków - zapowiedział Wojtyra.
Nie ma świętych i świętowania
Ale nawet dla supersnajpera nie było zmiłuj i jeszcze długo po meczu - wspólnie z pozostałymi rezerwowymi - biegał po murawie bytomskiego obiektu. - U nas nie ma świętych krów. Wszyscy, którzy nie zagrali w pełnym wymiarze, mają trening wyrównawczy - uśmiechał się wicelider klasyfikacji strzelców 2. ligi.
W Bytomiu zresztą w ogóle - poza krótką chwilą euforii po decydującym golu i zaraz po meczu - na razie nie ma żadnego świętowania. Najbliższy mecz już w sobotę w południe - w Krakowie z walczącym o baraże Hutnikiem. - Graliśmy w niedzielę wieczorem, teraz gramy w sobotę rano, więc mamy skrócony mikrocykl. Msimy szybko się zregenerować. Gdybyśmy zaczęli świętować, to byłoby bez sensu, jeszcze przecież niczego nie wygraliśmy - stwierdził przytomnie Łukasz Tomczyk, a oddalając się po naszej rozmowie, zanucił sobie: - Hej gol, Bytom gol!…
Pracować na baraże
Tymczasem w ekipie z Krakowa widać było duży zawód - jej kapitan Michał Pazdan przez dobrą minutę siedział na murawie ze spuszczoną głową. Jeszcze na początku marca, po dwóch premierowych kolejkach w tym roku, Wieczysta wyprzedzała Polonię o 6 punktów, ale wiosnę spartaczyła koncertowo - w Bytomiu przegrała po raz 6. w tym roku! Poleciała głowa trenera Sławomira Peszki, zespół w drugim kolejnym meczu prowadził „ratownik” Przemysław Cecherz - ale też jeszcze nie zapunktował. - Za wolno graliśmy w piłkę, choć nie dopuszczaliśmy Polonii do groźnych sytuacji. Mam trochę pretensji do pana sędziego, nie tyle o odgwizdanie karnego, ale o pierwszą połowę, kiedy zawodnik Polonii dwukrotnie brutalnie sfaulował naszych zawodników przy linii i gospodarze powinni grać w dziesiątkę. Trochę niesmak pozostał, remis byłby sprawiedliwy. Musimy się szykować na baraże. Już od tygodnia mocno pracujemy, było nawet widać zaczątki naszej mądrzejszej gry. Chcemy utrzymać 3.miejsce, by w barażach zagrać dwa razy na własnym stadionie. Naszym celem wciąż jest awans - zadeklarował szkoleniowiec Wieczystej, ale trudno, żeby było inaczej. Inny scenariusz dla najbogatszego klubu w 2. lidze będzie klęską.
Tomasz Mucha