Tarcza dla mistrza
Manchester United nie wykorzystał szansy, aby pokonać derbowego rywala i po serii „jedenastek” Community Shield trafiła do ekipy City.
ANGLIA
Zgodnie z oczekiwaniami mecz o Tarczę Wspólnoty – czy jak kto woli: Superpuchar Anglii – przez większość czasu toczył się w spacerowym tempie. Wyjściowe jedenastki obydwu zespołów nie były optymalne, ale znacznie lepiej wyglądało to po stronie United. Co prawda na szpicy w roli fałszywego napastnika musiał wystąpić Bruno Fernandez, a na lewej obronie nominalny środkowy Lisandro Martinez, ale to w składzie City było znacznie więcej młodzieży, jak np. debiutujący w seniorskiej drużynie 19-letni Nico O'Reilly.
Portugalczyk na pierwszym planie
To, co kluczowe, działo się w samej końcówce. Jak i w finale Pucharu Anglii, tak i w starciu o Tarczę Wspólnoty do siatki City trafił Alejandro Garnacho. Argentyńczyk w 82 min sfinalizował szybką akcję United, łamiąc ją z prawej stronydo środka i uderzając płasko przy słupku. Radość „Czerwonych diabłów” nie trwała jednak długo, bo w 89 min wyrównał Bernardo Silva. Portugalczyk pojawił się na murawie krótko przed pierwszą bramką, zobaczył żółtą kartkę, a następnie... uratował swój zespół. Dograł mu 21-letni Oscar Bobb, zaś Silva, uprzedzając Facundo Pellistriego, głową wpakował futbolówkę do siatki – mimo że ma tylko 173 cm wzrostu i z tym elementem gry zdecydowanie się go nie kojarzy. W Community Shield nie ma dogrywki, więc zespoły od razu przeszły do karnych, w których „na dzień dobry”... spudłował Silva. Potem jednak mylili się już tylko gracze United – najpierw Jadon Sancho (niedziwne, że klub chce go sprzedać...), a potem John Evans. Po trzech porażkach z rzędu „Obywatele” w końcu podnieśli Tarczę Wspólnoty.
Guardiola wychodził z siebie
– To nie było łatwe spotkanie – komentował obrońca wygranych Manuel Akanji. – Myślę, że zagraliśmy nieźle, chociaż United byli nieco lepsi przed golem na 1:0. Próbowaliśmy pozostać w grze, ale nie było lekko. Oscar zagrał jednak dobrą piłkę, Bernardo świetnie główkował i ostatecznie wygraliśmy w karnych. To świetne uczucie na początku sezonu. Nie zdobyłem jeszcze Tarczy Wspólnoty, więc cieszę się szczególnie – mówił Szwajcar. Także trener Pep Guardiola zdawał się być zadowolony w kontekście wczesnego etapu sezonu, na jakim znajdują się drużyny. Aczkolwiek w pierwszej połowie wielokrotnie wychodził z siebie, kiedy jego piłkarze podawali niecelnie i nie potrafili nabrać rozpędu. Jego vis-a-vis Erik ten Hag mimo porażki także miał powody do ostrożnego optymizmu. – Start sezonu jest najważniejszy. Myślę, że możemy wyciągnąć sporo pozytywów z tego meczu. Doda nam pewności siebie, chociaż oczywiście czujemy trochę bólu. Prowadziliśmy i w spotkaniu, i w karnych, więc byliśmy blisko, żeby zdobyć trofeum – ocenił holenderski szkoleniowiec.
Piotr Tubacki
7 RAZY
Tarczę Wspólnoty podnosili piłkarze Manchesteru City, tyle samo co Tottenham. Więcej zwycięstw mają tylko Everton (9), Liverpool (16), Arsenal (17) i Manchester United (21).
Manchester City – Manchester United 1:1 (0:0). 7:6 w karnych
0:1 – Garnacho (82), 1:1 – Silva (89)
CITY: Ederson – Lewis, Akanji, Dias, Gvardiol (90. Ake) – O'Reilly (63. Nunes), Kovacić, McAtee (80. Silva) – Bobb (90. De Bruyne), Haaland, Doku (63. Savinho). Trener Pep GUARDIOLA.
UNITED: Onana – Dalot, Maguire (58. Pellistri), Evans, Martinez – Casemiro, Mainoo (59. Collyer) – Diallo (59. Garnacho), Mount (58. McTominay), Rashford (83. Sancho) – Fernandes. Trener Erik TEN HAG
Sędziował Jarred Gillett (Australia). Widzów 78 146. Żółte kartki: Nunes, Silva – Garnacho.