Tąpnięcie
Z DRUGIEJ STRONY - Paweł Czado
Piast Gliwice przez ostatnią dekadę radził sobie fantastycznie, nikt temu nie zaprzeczy. Symbolicznym tego wyrazem jest fakt, że dzięki temu jest ostatnim jak dotąd mistrzem Polski z Górnego Śląska. Wiedzieliśmy ogólnikowo, że sytuacja finansowa klubu nie jest - delikatnie mówiąc - nadzwyczajna, jednak hiobowe wieści dotknęły nas dopiero teraz. Brzmi to wręcz paraliżująco: nadzór komisji licencyjnej PZPN sprawia, że Piastowi grozi odebranie licencji i to już po Nowym Roku! Trudno sobie wyobrazić, że gliwicki klub mógłby nie dokończyć sezonu... Szczegóły dramatu i związane z nim palące potrzeby gliwiczan (czyli pisząc wprost - 18 milionów zł) opisujemy obok. Z całego serca życzę Piastowi rozwiązania problemów, najpierw doraźnego, potem systemowego. Wierzę oczywiście, że klub wykaraska się z kłopotów, bo zwyczajnie na to zasługuje...
W tej chwili jednak, szczerze pisząc, zastanawia mnie jednak coś innego. Tak sobie myślę, że z punktu widzenia gliwickiej drużyny moment ogłoszenia tej zapaści jest wyjątkowo niefortunny. Nie chodzi oczywiście ukrywanie kłopotów, czy jednak stałoby się coś strasznego, gdyby wieści o tąpnięciu ogłoszono na przykład w... najbliższy poniedziałek? Przed Piastem akurat jeden z najważniejszych meczów sezonu. Nie tylko dla niego, ale także dla całej gliwickiej społeczności. Weekendowy wyjazd do Zabrza!
Lutowe derby między Piastem, a Górnikiem. Fot. PressFocus
Kto zna te derby wie o co chodzi: o dojmujące, przeszywające wskroś uczucie wzajemnej… hm… eufemistycznie nazwijmy ten stan „niechęcią”. Może wpływ ma na to także konkretny powód: z długoletniej dominacji Górnika wynika fakt, że w wielu miejscach Gliwic, kibicuje się raczej Górnikowi niż Piastowi, można to zrozumieć… W efekcie jednak w niektórych gliwickich dzielnicach dochodzi nierzadko do gor(sz)ących scen, o których z pewnością wolelibyście nie wiedzieć…
Dlatego nie rozumiem, że nie zaczekano z hiobowymi wieściami tych kilka dni. Trener Vuković i jego piłkarze są twardzi, nie skarżą się. Ogłoszenie problemów ich klubu przed derbami na pewno nie zmobilizuje ich jednak do lepszej gry, tak sądzę. Może stać się wręcz alibi dla ewentualnego, niekorzystnego wyniku... A jakiś biurokrata mógłby wręcz stwierdzić, że to działanie na szkodę spółki...
Żartuję oczywiście, choć wcale mi nie do śmiechu. Współczesny ligowy polski futbol ma jednak to do siebie, że co jakiś czas kolejne kluby w różnych częściach kraju dotykają bolesne zapaści, na Śląsku zwane, może celniej, tąpnięciami. Być może wynika to ze sposobu finansowania drużyn, nie ma u nas przecież zbyt wielu bogaczy, którzy byliby zapalonymi fanami kochającymi konkretny klub trwałą miłością - jak to jest choćby we Włoszech czy w Anglii. Właściwie w ogóle ich nie ma...
Widziałem prawie wszystkie ekstraklasowe spotkania między tymi drużynami. Te, w których padały piękne bramki i te, w których skandaliczne zachowanie publiczności brało górę. Przed nami derby, do których jeden z rywali wstanie prosto spod kroplówki. Dlatego wiem jedno: zawsze warto na nie czekać. Nigdy niczego nie można być pewnym.
Końcowego wyniku przede wszystkim.