Tamci będą walczyć do ostatniego tchu

Goncalo Feio po raz pierwszy poprowadzi zespół w europejskich pucharach. Fot. Tomasz Folta/PressFocus

Tamci będą walczyć do ostatniego tchu

Mimo różnicy klas Legia nie ma zamiaru lekceważyć rywala z Walii.

Zdecydowana większość kibiców Legii obejrzy czwartkowe spotkanie z Caernarfon Town przed telewizorami. UEFA nałożyła na warszawski klub karę w związku z zachowaniem fanów podczas rywalizacji z AZ Alkmaar oraz Molde w poprzednim sezonie. Przez to stadion Legii będzie praktycznie pusty, bo klub nie może prowadzić sprzedaży wejściówek. Z tego powodu niezadowolony jest trener drużyny przyjezdnej. Richard Davies w rozmowie z walijskim oddziałem „BBC” stwierdził, że jest to niesprawiedliwe, że UEFA nie pozwala na wypełnienie sektora gości przy Łazienkowskiej.

Obowiązek do wypełnienia

Tak czy inaczej, z kibicami czy bez nich, mecz musi się odbyć. Warszawianie poważnie do niego podchodzą, o czym mówił Goncalo Feio podczas środowej konferencji prasowej. – Przede wszystkim musimy zrozumieć, jaki jest kontekst meczu. Dla rywali będzie to najważniejszy mecz w historii klubu. W związku z tym nie ma wątpliwości, że będą zaangażowani, że będą się „zabijać o piłkę”. Jest to też najważniejszy mecz w karierze trenera i tych piłkarzy. Oczywiście jakościowo jesteśmy lepsi. Mamy swój obowiązek i nie chcemy od niego uciekać. Musimy wygrać dwa najbliższe mecze i awansować. Jesteśmy faworytem – powiedział szkoleniowiec. 

Caernarfon swoje zaangażowanie pokazał już w pierwszej rundzie eliminacyjnej, gdy pokonał ekipę z Irlandii Północnej Crusaders F.C.

Przeanalizowani

Trener Legii pokazał również, że jego sztab – pomimo tego, że zespół ze stolicy jest zdecydowanym faworytem – poważnie przeanalizował rywala. - Walijczycy to zespół, który gra futbol, oparty o dużo pojedynków, o długie podania, o wygrywanie drugich piłek, o wykorzystanie chaosu. Mają szybkość w ofensywie w postaci Louisa Lloyda i Zacka Clarke’a. To lewoskrzydłowy i napastnik, którzy bardzo dobrze wbiegają w wolną przestrzeń. Podania śle im najbardziej doświadczony piłkarz, Darren Thomas. To jest drużyna, która wykorzystuje momenty dezorganizacji. Ma więc swoje atuty, także w postaci stałych fragmentów. Dwójka stoperów w poprzednim sezonie zdobyła łącznie 13 bramek. Jesteśmy jednak przygotowani do tego, żeby te atuty neutralizować. Przede wszystkim chcemy jednak narzucić swoje tempo, swoją jakość. To jest mecz, w którym powinniśmy zdominować przeciwnika – opisał najbliższego przeciwnika Legii Portugalczyk. W teorii piłkarze z Warszawy nie powinni obawiać się przeciwników, jednak w futbolu może wydarzyć się wiele.

Nsame się leczy

Na pewno na boisku nie zobaczymy Juergena Elitima, który doznał kontuzji kolana podczas letnich przygotowań. Nie zagra też Marco Burch, a kibice będą musieli poczekać także na debiut Jeana-Pierre’a Nsame. - Jeszcze nie będzie gotowy na ten mecz. W dalszym ciągu chodzi o sprawę mięśnia czworogłowego. Nsame chce grać, chce trenować, ale niestety – pomimo tego, że uraz się goi – dla pewności, że nie stracimy piłkarza na dłuższy okres, potrzebujemy jeszcze kilku dni – skomentował sytuację zdrowotną Kameruńczyka Goncalo Feio. Patrząc na to, jak Legia radziła sobie bez niego w miniony weekend w lidze, oraz na jakość najbliższego rywala, kibice i tak nie powinni się martwić o wynik pierwszego starcia w Europie. Szansę mają zresztą dostać niektórzy piłkarze, który w spotkaniu z Zagłębiem Lubin nie grali. - Będą małe roszady w składzie, które wynikają z różnych powodów. Wiąże się to z charakterystyką najbliższego przeciwnika, która jest inna niż poprzedniego, z zarządzaniem piłkarzami i grą co trzy dni oraz z formy zawodników, którzy ostatnio pokazali się z dobrej strony – zaznaczył Portugalczyk.

Kacper Janoszka



Czwartek, 24 lipca, godz. 20.45

Legia Warszawa - Caernarfon Town F.C.

Sędzia Juri Frischer (Estonia)