Sport

Taki mecz się zdarza raz...

Kacper Nowakowski (z lewej) otworzył wynik spotkania, ale nie przyniosło mu to pełnej satysfakcji. Fot. Wojciech Fryt/Ślęza Wrocław


Taki mecz się zdarza raz...

Walczące o utrzymanie rezerwy mistrza Polski mogły sięgnąć po pełną pulę, ale dały się zaskoczyć w doliczonym czasie gry.

 

Sześć bramek, z czego aż trzy po 90 minucie - takie mecze nie zdarzają się co tydzień... Czerwono-niebiescy muszą szukać punktów w każdym meczu i nie inaczej było w sobotę. Choć początek nie układał się po ich myśli, zdołali przetrzymać nawałnicę wrocławian (niecelny strzał Gabriela Dornellasa, słupek „główce” Przemysława Marcjana) i zaatakowali z siłą wodospadu. Po chybionych uderzeniach doświadczonych Piotra Malinowskiego i Piotra Noconia do głosu doszła młodzież. Najpierw 17-letni Kacper Nowakowski cudownym uderzeniem zamknął dośrodkowanie Jakuba Wireńskiego, a następnie 19-letni Kacper Masiak równie cudownym strzałem zmieścił piłkę przy dalszym słupku. Wydawało się, że miejscowi mają mecz ułożony i po zmianie stron przyjdzie im jedynie go kontrolować, ale nic z tych rzeczy. Po przerwie do głosu doszli wrocławianie, ambitnie dążąc do złapania kontaktu. Nic więc dziwnego, że Oskar Kubik co rusz znajdował się w opałach. O ile z „główką” Gabriela Dornellasa oraz rzutem wolnym Miłosza Kozika sobie poradził, o tyle karnego egzekwowanego przez Roberta Pisarczuka nie był w stanie obronić. Napór gości nie malał i mogli, a nawet powinni zostać skontrowani, a zmarnowane okazje - jak wiadomo - lubią się mścić. W 93 min sędzia dopatrzył się faulu bramkarza rezerw Rakowa i bez wahania wskazał na „wapno”. Kubik chciał udowodnić, że arbiter nie miał racji. Zatrzymał więc strzał Pisarczuka, ale wobec dobitki był bez szans. Strata gola na tyle obudziła częstochowian, że po zamieszaniu w polu karnym i uderzeniu Patryka Jurczyńskiego prowadzili 3:2! Myliłby się jednak ten, kto by powiedział, że to koniec emocji. W... 97 minucie spod chorągiewki zacentrował Pisarczuk, zimną krew pod bramką Kubika zachował Oliwer Jakuć.

- Decyzje sędziego przez całe spotkanie były mocno zaskakujące - powiedział trener Rakowa II, Przemysław Oziębała. - Powoli się gubię w tym, co zawodnicy mogą, a czego nie mogą... Walczymy o utrzymanie i powinniśmy ten mecz wygrać. Musimy zacząć mocno punktować, bo margines błędu jest po prostu zerowy.

Marek Hajkowski


Raków II Częstochowa - Ślęza Wrocław 3:3 (2:0)

1:0 - Nowakowski, 39 min (głową), 2:0 - Masiak, 43 min, 2:1 - Pisarczuk, 68 min (karny), 2:2 - Pisarczuk, 90+3 min, 3:2 - Jurczyński, 90+5 min, 3:3 - Jakuć, 90+8 min

RAKÓW II: Kubik - Krzyżak, Mesjasz, Jurczyński - Wireński (46. Kucharczyk), Nocoń, Mras (46. Pawłowski), Malinowski (79. Cierpiał) - Nowakowski, Gacek (79. Bęben), Masiak (76. Łukasiewicz). Trener Przemysław OZIĘBAŁA.

ŚLĘZA: Sobolewski - Jakóbczyk (46. Heresz), Zawadzki (46. Hampel), Kifert, Kozik - Jabłoński, Gabriel Dornellas, Pisarczuk, Wawrzyniak (89. Michalski) - Kluzek, Marcjan (77. Jakuć). Trener Grzegorz KOWALSKI.

Sędziował Grzegorz Jabłoński (Kraków). [Widzów] 100.

Żółte kartki: Kubik, Wireński, Masiak - Hampel, Kifert.