Sport

Tak tracił pracę

Piłka jest przewrotna i nie wiadomo kiedy co się wydarzy. Jan Urban doświadczył już wszystkiego i jako szkoleniowiec i zawodnik. Opowiada nam o tym przed ligowym klasykiem.

Trener Jan Urban przeżył niejedno i jako piłkarz i trener w rywalizacji Górnika i Legii. Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus.pl

GÓRNIK ZABRZE 

Były świetny reprezentant Polski jest jedną z najbardziej utytułowanych osób, która pracuje w naszej piłce. Jako piłkarz ma z Górnikiem trzy tytuły mistrza kraju – w latach 1986-88. Jako trener dwa razy zdobywał mistrzostwo Polski z Legią, w 2013 i 2014 roku, choć za drugim razem nie dotrwał do końca rozgrywek, bo stracił prace przed Świętami Bożego Narodzenia 2013 po porażce w… Zabrzu.

Wygrane nie pomogły

Była to przegrana przy Roosevelta 1:3 w 1/8 Pucharu Polski, jeszcze na starym stadionie, a wszystko miało miejsce 18 grudnia 2013. Dzień później trener Jan Urban, mimo że prowadzona przez niego Legia zdecydowanie prowadziła, to pożegnał się z pracą. Zastąpił go Henning Berg.      

- Nie ma żadnych rachunków do wyrównania. Jasne, były gdzieś tam pretensje, że jak odchodziłem stamtąd, to nie zgadzałem się, bo do grudnia graliśmy będąc na pierwszym miejscu. Od tego czasu nie było tam innego zespołu, który by miał takie wyniki, a i tak mnie zwolnili. Z przymrużeniem oka teraz na to mogę patrzeć, bo to były decyzje amatorskie – mówi trener Urban.

- Nie będę jakimś dwulicowcem, a przed tym sobotnim meczem mogę powiedzieć tak: Legii zawdzięczam bardzo dużo, a Górnikowi tak samo. Nie mogę zakłamywać rzeczywistości. Dla Górnika jako piłkarz w przeszłości i jako trener teraz robię tyle ile mogę. Legia Warszawa jako pierwszy zespół dała mi możliwość prowadzenia drużyny. Po czasie dostałem drugą szansę i za każdym razem pracowałem jak mogłem, bo jestem profesjonalistą. Moja kariera jest taka pogmatwana. Wychowałem się w Victorii Jaworzno, po czym grałem w Zagłębiu Sosnowiec. Zagłębie i Legia trzymają się razem, Górnik już niekoniecznie. Grając przeciwko Legii, to zawsze komentarze ile strzelił Legii. To wszystko kluby, doliczając Osasunę, że złego słowa nie mogę powiedzieć, choć wiadomo jak do tego podchodzą kibice – z uśmiechem tłumaczy szkoleniowiec.

Co do pytania o Goncalo Feio, to trener Jan Urban odpowiada w następujący sposób: - Każdy jest jaki jest. Nie szukałbym nie wiadomo czego, on taki jest i tyle. Inny trener zachowuje się inaczej, a jeszcze inny szkoleniowiec ma inne podejście po wygranych meczach, a inne po przegranych. To kwestia osobowości. To nie moja sprawa – stwierdza krótko.

Buty i pudełko

Swoje przeżył też jako piłkarz w konfrontacjach z Legią. - Raz pamiętam, że na Legii przegraliśmy 1:4, a prowadziliśmy po mojej bramce. Gdzieś tam kilku wykiwałem, no ale mecz przegrany. W Zabrzu pamiętam jeden mecz w końcówce sezonu, mecz o mistrza Polski. Tam na starym stadionie był taki tunel. Górnik miał wtedy kontrakt z Pumą i wyszedł takie super model „King”, piękne buty. Andrzej Buncol chciał, żebym mu taki model załatwił. Załatwiłem i tam w tym tunelu dałem mu te buty w pudełku. Jak Legia wtedy przegrała, a przegrała, to poszła fama, że tak było, bo Urban w pudełku dał pieniądze Buncolowi. Śmieję się z tego do dzisiaj, ale wtedy było inaczej, bo taką narrację załapali wtedy nawet niektórzy trenerzy. Słabe to było, bo chcieli się tak tłumaczyć. Wygraliśmy 3:0 [był to mecz rozegrany w 27 kolejce w kwietniu 1986 roku – przyp. red.], sam zdobyłem dwie bramki, w tym jedną z karnego, choć ich nie strzelałem, ale wtedy nikt nie chciał podejść – opowiada wielokrotny mistrz Polski i jako piłkarz i jako trener.

Jak teraz będzie przy Łazienkowskiej? - Jak będziemy grać tak jak w tych ostatnich meczach, to jestem spokojny o punkty. Z Radomiakiem sporo zmieniliśmy jeśli chodzi o skład, a jakiejś wielkiej różnicy w grze nie było widać. Ci którzy chcieli pokazać, „trenerze, może pan na nie liczyć”, to zrobili to w tej pucharowej grze. Mentalnie powinniśmy się czuć pewnie, z Radomiakiem w pucharze była gra do końca, staranie się o zdobycie bramki. Natomiast jeżeli chodzi o względy fizyczne, to może się to odbić. Graliśmy w środę, teraz mecz w sobotę. Ale nie szukamy dziury w całym. Na pewno będziemy dobrze przygotowani do spotkania w Warszawie, a jak będzie, to okaże się w praniu – mówi trener Urban.  

Michał Zichlarz