Jeden z rajdów Kacpra Kasprzaka zakończył się golem i wygraną na wagę awansu. Fot. Dorota Dusik


Tak się robi historię!

W ostatniej kolejce sezonu ekipa z Cygańskiego Lasu wywalczyła niezbędne zwycięstwo i pierwszy awans na szczebel centralny.


Notujący futsalowe sukcesy bielszczanie (mistrzostwo i Puchar Polski) przeżywali w tym sezonie chwile chwały, jednak sobotnie zwycięstwo z Polkowicami, oglądane przez nadkomplet widzów, smakowało wyjątkowo i sprawiło, że w oczach prezesa Janusza Szymury pojawiły się łzy radości. Spełniło się bowiem jego marzenie awansie do 2. ligi. Kibice Rekordu również byli szczęśliwi i po ostatnim gwizdku, oznaczającym mistrzostwo przy ulicy Startowej wybuchła euforia!

Zaznaczmy, że bielszczanie musieli wygrać, a w najważniejszym meczu przyszło im grać bez doświadczonego Tomasza Nowaka, któremu przyszło pauzować za kartki. Brak lidera był widoczny i dlatego rywale szybko osiągnęli przewagę, dokumentując ją golem Filipa Baranowskiego. Zawodnik ten był bliski podwyższenia prowadzenia, bo w 28 min dobrze przymierzył z rzutu wolnego, lecz Krzysztof Żerdka z trudem i pomocą poprzeczki zażegnał niebezpieczeństwo.

Na swoje szczęście miejscowi mieli w swoich szeregach snajpera wysokiej klasy. W 33 min Daniel Świderski przyjął piłkę na linii pola karnego, obrócił się z nią i uderzeniem w okolice „okienka” doprowadził do wyrównania. Dla 29-letniego napastnika było to 31. trafienie w sezonie. Nie odmieniło ono jednak obrazu gry, czego dowodem była okazja Jakuba Rysia w 45 min. Żerdka musiał się wykazać zwinnością i odwagą, żeby obronić strzał z 5 m.

Lepiej wyglądała gra bielszczan po przerwie, a ich motorem napędowym okazał się Kacper Kasprzak. Jego dwie szarże przynosiły sytuacje bramkowe Zbigniewowi Wojciechowskiemu, ale zabrakło finalizacji. W 79 min wychowany w SMS Rekord 21-letni skrzydłowy wziął więc na swoje barki odpowiedzialność za wynik i po krosowym podaniu Krystiana Wrony ograł na lewym skrzydle Oliwiera Macałę, wbiegł w pole karne, minął Kacpra Bajerskiego i uderzył z 14 m. Wprawdzie przeciwnicy próbowali zasłonić piłce drogę do bramki, ale tylko zmylili swojego bramkarza i ten sposób została postawiona pieczęć na zwycięstwie.

Ostatnie minuty były nerwowe, ale zmiany wyniku nie przyniosły. Rezultat oznaczał, że po 11 latach gry w III lidze Rekord opuścił jej szeregi i pierwszy raz awansował na szczebel ogólnopolski. A wszystko w roku jubileuszu 30-lecia. - Czuję radość i szczęście - nie ukrywał prezes Szymura. - Jak się o coś długo walczy, to człowiek ma obawy, że coś się nie powiedzie. Ten mecz, w przeciwieństwie do wielu innych, nie był dla nas udany. Miałem obawy o jego rezultat. Po pięknym golu na 1:1 drużyna się rozkręcała. Jestem bardzo szczęśliwy, że decydującą bramkę zdobył nasz wychowanek, który zostawił tu już dużo serca.

- Liczyliśmy się, że możemy stracić bramkę, ale duże zespoły potrafią się podnosić. Druga połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra - mówił trener Dariusz Klacza, który z okazji awansu zapalił cygaro.


Rekord Bielsko-Biała - Górnik Polkowice 2:1 (1:1)

0:1 - Baranowski, 12 min, 1:1 - Świderski, 33 min, 2:1 - Kasprzak, 79 min

REKORD: Żerdka - Wrona, Pańkowski, Kareta - Wojciechowski (83. Mańka), Madzia (71. Kamiński), Wyroba, Kasprzak - Śliwka, Świderski, Waluś. Trener Dariusz KLACZA.

GÓRNIK: Niezgoda - Rogalski (62. Macała), Poczwardowski, Ratajczak - Łazarz (62. Biłokiń), Ryś, Drewniak, Bogacz - Baranowski (74. Adamczyk), Litwa (74. Bajerski), Bancewicz (86. Leopold). Trener Enkeleid DOBI.

Sędziował Szymon Łężny (Kluczbork). Widzów 1000.

Żółte kartki: Kareta, Wojciechowski - Łazarz, Bancewicz (rezerwowy), Rogalski, Poczwardowski, Ryś, czerwona Bancewicz (90, druga żółta).

Jerzy Dusik