Tak długo czekali

Niedzielne spotkanie Motoru z Rakowem będzie historycznym wydarzeniem dla gospodarzy.

Gdy ostatni raz zespół z Lublina wybiegał na boiska ówczesnej pierwszej ligi, wraz z nim szczebel niżej spadały Stal Stalowa Wola i Igloopol Dębica. O utrzymanie biły się Olimpia Poznań i Hutnik Kraków. Z kolei trzy śląskie kluby: GKS Katowice, Górnik Zabrze i Ruch Chorzów walczyły o podium. Widok z dzisiejszej perspektywy wręcz szalony. Jeszcze większe zaskoczenie pojawia się w momencie, gdy zerknie się na ówczesną kadrę Motoru, w której znajdowali się Jacek Bąk czy robiący sezonową przerwę od stadionu przy Łazienkowskiej Leszek Pisz (wraz ze swoim bratem Mieczysławem).

Ewolucja to podstawa

Motor jest klubem, na tle innych beniaminków z tego i poprzednich sezonów, majętnym. Prezes Zbigniew Jakubas nie szczędził grosza, by wprowadzić zespół do ekstraklasy. Owszem, zajęło mu to odrobinę więcej czasu niż pierwotnie założył, ale cel zrealizował. W Lublinie nie zdecydowano się na rewolucję kadrową. Zaufano dotychczasowym zawodnikom. Patrząc na skład z decydującego o awansie meczu z Arką Motor opuścił jedynie Kamil Wojtkowski. Pozostali będą mieli szansę rywalizacji w elicie. Transfery wydają się przemyślane. Niektóre z nich robią duże wrażenie. Przykładem jest Krzysztof Kubica.

Ekipa z charakterem 

Kibice z Zabrza zapewne pamiętają tego zawodnika, choć bardziej jego transfer do Benevento i problemy z wyegzekwowaniem pieniędzy. Mimo to "wyciągnięcie" go przez Motor z opcją wykupu to dobry sygnał, szczególnie że to młody zawodnik. – Jestem podekscytowany nowym, zbliżającym się sezonem. Śledziłem wiosenną rundę Motoru. Fajnie, że tę drużynę cechuje waleczność do ostatniej minuty. Taki styl mi odpowiada. Jestem wychowany tak, by walczyć do końca i wygrywać mecze – mówił Kubica po podpisaniu umowy z Motorem. 

Innym nowym nabytkiem ekipy z Lublina jest Marek Bartosz. To słowacki stoper, który w ostatnim czasie występował w rodzimym FK Żelaziarne Podbrezova. - Nie wahałem się ani chwili, gdy usłyszałem o zainteresowaniu ze strony Motoru Lublin. Mam nadzieję, że dobrze wkomponuję się do tak silnego zespołu i będę w stanie mu pomóc na ekstraklasowych boiskach - mówił Bartosz.

Jak więc łatwo wywnioskować, Motor w ekstraklasie ma pokazywać nie tylko umiejętności piłkarskie, ale i boiskowy charakter, by momentami „przepychać” trudne pojedynki. 

W młodości siła 

Widać tu wpływy obecnego trenera Legii, Goncalo Feio, który charakteryzował się mocnym charakterem, choć nie zawsze w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Po jego rezygnacji zespół do ekstraklasy wprowadził Mateusz Stolarski. 31-latek objął drużynę w marcu. Warto tu podkreślić, że urodził się 1 stycznia 1993 roku, czyli... pół roku po ostatnim meczu lublinian na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Będzie to obecnie najmłodszy szkoleniowiec w ekstraklasie. 

Czy to oznacza nadejście fali młodych szkoleniowców? Ledwie rok starszy od niego Adrian Siemieniec kilka tygodni temu wraz z Jagiellonią świętował mistrzostwo. Najwyraźniej nie zawsze doświadczenie decyduje o jakości trenerskiej. Na pewno jednak pomaga. Dla Stolarskiego ekstraklasa będzie pierwszym tak poważnym wyzwaniem w karierze. W dodatku na inaugurację przyjdzie mu zmierzyć się z Markiem Papszunem i jego Rakowem. Młody trener zostanie rzucony na głęboką wodę. Z drugiej strony, skoro awansował do ekstraklasy, to częstochowianie mu nie są straszni. 

(pt)


32

LATA czekał Motor Lublin na powrót do ekstraklasy. Ostatnie spotkanie w rozgrywkach rozegrał w Sosnowcu. 21 czerwca 1992 roku pokonał innego spadkowicza, Zagłębie 2:5.