Tak blisko, tak daleko...

Wyniki piątkowo-sobotnich spotkań tak się ułożyły, że ewentualna wygrana ze Stomilem mocno poprawiłaby położenie częstochowian, przybliżając do celu, jakim jest utrzymanie w 2. lidze. Do ostatniego w tym sezonie domowego meczu przystąpili mocno zmobilizowani, mając świadomość walki o „życie”. Choć niewiele brakowało, a w na początku mogli stracić gola - ze strzałem Michała Karlikowskiego poradził sobie Jakub Rajczykowski - to po 9 minutach prowadzili 2:0! Najpierw z przytomnością pod bramką wykazał się Przemysław Sajdak, a następnie gratulacje odbierał Tobiasz Kubik. Miejscowym było mało i ich postawa mogła się podobać. W końcówce I połowy mógł podwyższyć Mikołaj Łabojko, ale Miłosz Garstkiewicz tym razem był na miejscu. Po zmianie stron nic nie zapowiadało, że również walczący o utrzymanie goście odrobią straty. Tlen podał im Hubert Krawczun, uderzając płasko tuż przy słupku, a do remisu doprowadził Bartosz Florek. Gol ten był „zemstą” za kilka niezłych, ale zmarnowanych okazji. Miejscowi do końca walczyli o zwycięstwo, lecz zabrakło im szczęścia, skuteczności lub dobrze bronił Garstkiewicz. Uratował on swój zespół przed porażką, ale przed degradacją już nie. Skra o jej uniknięcie musi powalczyć w Kaliszu. Do „obsadzenia” są dwa miejsca, a „chętnych” aż sześciu...

(mar)