Nieustępliwy Daniel Szczepan strzelił ostatniego gola Ruchu na tureckim zgrupowaniu. Fot. Ruch Chorzów


Tajemniczy remis

Ostatni mecz kontrolny Ruchu w Turcji nie był nigdzie transmitowany, choć każdy obecny na miejscu... i tak mógł wszystko zobaczyć.

 

Decyzją trenera Janusza Niedźwiedzia ostatni mecz Ruchu na tureckim zgrupowaniu odbył się za zamkniętymi drzwiami. Żadna nieupoważniona osoba nie mogła wejść na obiekt, a klubowa telewizja nie przeprowadziła transmisji na YouTube. Te poprzednie zresztą cieszyły się wielkim zainteresowaniem, bo choć mecze grano w czasie, kiedy większość ludzi jest w pracy, to i tak na żywo śledziło je 2-3 tysiące osób.

 

Mecz przy płocie

Nie jest jednak tajemnicą, że kto był akurat w Turcji i chciał zobaczyć spotkanie z wiceliderem ligi macedońskiej FC Skhupi Skopje, to... po prostu mógł to zrobić. Wszyscy skauci czy analitycy innych zespołów ekstraklasy - np. Legii, którzy byli obecni na poprzednich meczach „Niebieskich” - mogli stanąć przy płocie i obejrzeć mecz. Warunki w Beleku są takie, że duża część boisk znajduje się obok siebie, a jako że nie są to żadne spektakularne areny, tylko zwykłe obiekty treningowe, to nie są w żaden sposób zasłonięte. Chorzowianie mogliby co prawda zadbać o to, żeby otoczyć całą murawę specjalną płachtą, jak robią np. reprezentacje na zgrupowaniach przed wielkimi turniejami, ale byłoby to nieco groteskowe. Poza tym... trzeba by załatwić dużo płachty. Sztab szkoleniowy postanowił jednak nie transmitować meczu, nie informować o jego przebiegu, wykonanych zmianach, ani o tym, jak padły bramki. Nie wiadomo nawet, kto strzelił gola dla Macedończyków, bo przepływ wiadomości z ich strony praktycznie nie istnieje. Był to zawodnik z numerem 9, więc prawdopodobnie środkowy napastnik. Skhupi zimą dokonało roszady na tej pozycji. Z zespołem pożegnał się były reprezentant Bośni i Hercegowiny Armin Hodzić, grający z tym numerem, a przyszedł 23-letni Dzemal Ibishi. Być może to on otworzył wynik sparingu z Ruchem...

 

Najlepszy skład

„Niebiescy” podali tylko 14-osoby skład, który zmierzył się z macedońskim wiceliderem - współdzielącym z chorzowianami hotel. Nie był on żadną tajemnicą, bo pozostała część drużyny grała dzień wcześniej z Brerą Strumica. Patrząc po personaliach i tym, jak Ruch był zestawiony we wcześniejszych spotkaniach, łatwo się było domyślić, jak ustawił swoich piłkarzy trener Janusz Niedźwiedź - w formacji 1-3-4-3. Młodzi Marcel Potoczny, Mike Huras i Krzysztof Przydacz pojawili się na boisku w drugiej połowie (Huras i Przydacz podobne wejście zaliczyli z Brerą). Nie trzeba także wielkich analiz, aby wiedzieć, że skład z wczorajszego spotkania jest na ten moment najbardziej prawdopodobnym, jaki może wyjść w pierwszym meczu ligowym - z Legią 9 lutego. W praktyce można powiedzieć, że Niedźwiedź rzucił na Skhupi najlepsze, co miał. Macedończycy - jak ich rodacy dzień wcześniej - grali bardzo twardy futbol, ale obyło się bez kontuzji. Chętnie łapali kartki, a po stronie chorzowskiej jedyne napomnienie obejrzał Miłosz Kozak. Porażki Ruchu jednak nie było, bo po niecałej godzinie wyrównanie 14-krotnym mistrzom Polski dał Daniel Szczepan. To oznacza, że „Niebiescy” kończące się dziś zgrupowanie w Turcji podsumują bilansem sparingów 1-2-1.

 

Czekają na obrońcę

Do spotkania z Legią zostało 8 dni. Już ponad 20 tysięcy chorzowskich kibiców nabyło bilety, a licznik wciąż bije. Do tego należy doliczyć ok. 4 tysiące fanów z Warszawy, którzy nie przepuszczą okazji do tego, aby licznie - jako pierwsza ekipa - zapełnić sektor gości Stadionu Śląskiego. Nie jest tajemnicą, że Ruch nie skończył jeszcze swoich działań transferowych. Prawie na pewno przed powrotem ekstraklasy do ich zespołu dołączy środkowy obrońca.

 

Piotr Tubacki

 

Ruch Chorzów - FC Skhupi Skopje 1:1 (0:1)

Bramka dla Ruchu - Szczepan (58).

RUCH: Stipica - Stępiński, Szymański, Sadlok - Dadok, Letniowski, Vlkanova, Moneta - Kozak, Szczepan, Foszmańczyk. Grali też: Potoczny, Przydacz, Huras. Trener Janusz NIEDŹWIEDŹ