Pewne jest, że w meczach 34. kolejki 2. ligi nikt się nie będzie oszczędzał. Fot. Polonia Bytom


Ta ostatnia sobota

Już jutro poznamy odpowiedzi na wiele pytań. Sezon zasadniczy w 2. lidze dobiegnie bowiem końca.


Zobacz pan, 30 lat, a jak z bicza strzelił - można byłoby sparafrazować kwestię wypowiedzianą przez przedstawiciela spółdzielni mieszkaniowej - postaci kreowanej przez Ryszarda Pietruskiego, który w serialu „Alternatywy 4” przyszedł obwieścić Antoniemu Kierce (Bolesław Płotnicki), że właśnie otrzymał przydział M-5 w nowym budownictwie - i przenieść ją na grunt drugoligowy, mówiąc: 34 kolejki, a jak z bicza strzelił. Prawda jest taka, że czas płynie nieubłaganie. Dopiero co drużyny 3. szczebla rozgrywkowego inaugurowały zmagania, a już jutro przyjdzie im je kończyć.

Tabela mówi wiele - dobiega końca szalenie wyrównany, pełen zwrotów akcji i zaskakujących wyników sezon. Powiedzenie „w tej lidze każdy może wygrać z każdym” jest jak najbardziej na miejscu, bo drużyna, która po rundzie jesiennej drżała o utrzymanie, jutro stanie przed szansą uplasowania się na pozycji barażowej o awans na zaplecze ekstraklasy. Mowa oczywiście o Polonii Bytom, zaskakującej w tym roku w niemal każdym meczu. Ale nie tylko niebiesko-czerwonym, solidnie wzmocnionym w przerwie zimowej i odmienionym przez trenera Łukasza Tomczyka, przyjdzie jutro grać o stawkę. Na 2. miejsce nie mają szans, bo to mogą zająć jedynie Pogoń Siedlce lub KKS 1925 Kalisz, które dołączą do Kotwicy Kołobrzeg. Tej pierwszej do szczęścia wystarczy punkt w Puławach, ale dwa poprzednie podejścia spaliła w sposób koncertowy, choć w domowym meczu z Jastrzębiem kibice już odpalali fajerwerki, świętując awans. Jak się potem okazało - przedwcześnie.

O 4 miejsca barażowe chętnych jest znacznie więcej i wyniki ostatniej kolejki mogą tę strefę solidnie przetasować; może nawet dojść do tego, że znajdzie się w niej Hutnik Kraków, który - w przypadku pokonania Olimpii Grudziądz - nie zdoła wyprzedzić jedynie wspomnianego Kalisza. Trzeba mieć naprawdę tęgi łeb, żeby rozpisać wszelkie warianty, których jest cała masa, wziąć pod uwagę wszystkie możliwości i określić procentowo szanse poszczególnych zespołów mających szansę finiszować na pozycjach 3-6. Pewne jest, że znajdą się na nich drużyny zajmujące obecnie miejsca od 2 do 7; Radunia Stężyca, nawet jeśli wygra w Olsztynie, a Hutnik przegra z Olimpią, zajmie jego miejsce. W ten i podobny sposób można dywagować bez końca, bo opcji i możliwości jest naprawdę mnóstwo.

Równie zacięta rywalizacja czeka nas na dole tabeli i odpowiedź na pytanie, kto podzieli los Sandecji oraz Stomilu jest jak najbardziej zasadne. Kandydatów do spadku jest sześciu, a miejsc dwa. W tej strefie również istnieje wiele wariantów i praktycznie każde spotkanie ostatniej kolejki. W najtrudniejszym położeniu są wspomniana Olimpia Grudziądz oraz Lech II Poznań, bo przyjeżdżają do Krakowa i Bytomia, gdzie gospodarze celują w baraże. Niełatwo będzie też miała Skra Częstochowa, ale jeśli Lech II przegra w Bytomiu, jej wynik w Kaliszu nie będzie miał znaczenia. Swoje planują też zrobić jastrzębianie, którzy w starciu ze spokojnym ŁKS-em II będą gośćmi na własnym stadionie.

Powyższe dywagacje mogą jednak nie mieć sensu. Coraz głośniej mówi się bowiem o reformie. Podobno kluby wyszły z inicjatywą, by od przyszłego sezonu w rozgrywkach uczestniczyło 20 klubów, a spadało 5, a nie 4 zespoły. Jednocześnie wicemistrzowie czterech grup 3. ligi mieliby rozegrać turniej barażowy, którego zwycięzca uzyskiwałby awans. Gdyby do powiększenia doszło od przyszłego, w obecnym mogłyby zostać zdegradowane tylko 2 drużyny. Wiele się może wydarzyć, a finał tej sprawy powinien mieć miejsce na początku czerwca.

Marek Hajkowski