Szwedzki potop
Drużyna Nielsa Frederiksena odniosła dziewiąte zwycięstwo, a ósme bez straty gola!
LECH POZNAŃ
Po nieoczekiwanej wywrotce przed przerwą reprezentacyjną (1:2 na własnym stadionie z Motorem) „Kolejorz” wrócił na właściwe tory, wygrywając na wyjeździe z Cracovią. A krakowianie przed sobotnim meczem byli tuż za plecami zespołu trenera Nielsa Frederiksena. „Lechici" wygrali 2:0 i było to pierwsze spotkanie w bieżących rozgrywkach, w którym „Pasy” nie strzeliły gola. Warto dodać, że na zwycięstwo przy Kałuży Lech czekał cztery lata.
Małe, ale ważne
Przed potyczką w byłej stolicy Polski 54-letni szkoleniowiec drużyny z Bułgarskiej powiedział: - W 85 procentach naszym planem na mecz jest to, jak chcemy grać w każdym spotkaniu, a około 15 procent to kwestie taktyczne, czyli to, co wiemy o danym zespole, w jaki sposób gra, na jakie rzeczy musimy zwrócić uwagę. Wiemy, że Cracovia bardzo dobrze wykonuje stałe fragmenty i musimy być bardzo uważni w tym elemencie. Jej napastnicy są silni i szybcy. To małe rzeczy, na które poświęciliśmy trochę więcej czasu w treningu.
Najgroźniejsze żądła
Oba gole w Krakowie strzelili Szwedzi - 31-letni Mikael Ishak oraz o osiem lat młodszy Patrik Walemark. Dla starszego z nich to siódme trafienie w bieżących rozgrywkach (w 10 meczach), młodszy może pochwalić się czterema golami w sześciu meczach. To niemal połowa całej dotychczasowej zdobyczy bramkowej zespołu ze stolicy Wielkopolski (w 12 meczach 23 gole). - Wiedzieliśmy, że Cracovia to trudny rywal i będzie to spotkanie bardzo fizyczne - przyznał Mikael Ishak. - Na początku meczu próbowaliśmy kreować sytuacje, ale potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby utrzymać piłkę i zmęczyć rywali. Wiedzieliśmy, że będziemy mieli okazje do zdobycia bramki. W drugiej połowie byliśmy bardziej spokojni z piłką, zawodnicy Cracovii byli zmęczeni i ukaraliśmy ich golami. Spodziewaliśmy się wielu pojedynków w powietrzu, przeciwnicy mają dobrych napastników pod taką właśnie grę, ale byliśmy na to przygotowani.
Świetnie się „bawił”
Szczególne powody do zadowolenia po ostatniej wiktorii ma 24-letni golkiper „Lechitów" Bartosz Mrozek. W tym sezonie już w ośmiu potyczkach zachował czyste konto i żaden inny bramkarz w ekstraklasie nie może się z nim równać.
- Od 60 minuty świetnie się bawiłem na boisku - powiedział wychowanek Polonii Łaziska Górne. - A poważnie, pokazaliśmy moc i po strzeleniu dwóch goli w pełni kontrolowaliśmy wydarzenia. Złapaliśmy wtedy pewność siebie i wygraliśmy zasłużenie. Cieszy mnie, że zachowałem czyste konto, trochę na to czekałem. To pokazuje, że wykonaliśmy kapitalną robotę nie tylko w ofensywie, ale również w defensywie. Trener Frederiksen wraz ze sztabem w przerwie wprowadzili korekty w naszej grze, podpowiedzieli nam trochę rzeczy i w drugiej części już zaprezentowaliśmy się tak, jak chcieliśmy. Utrzymaliśmy pozycję lidera i oby było tak dalej.
Najbliższym przeciwnikiem „Kolejorza” w będzie Radomiak, z którym zmierzy się w Poznaniu w sobotę, 26 października, o 20.15.
Bogdan Nather