Sport

Sztuką jest dobić przeciwnika

Nie ma mowy o zwieszaniu głów, morale zespołu jest na normalnym poziomie – przekonuje trener Górnika Zabrze, Tomasz Strząbała.

Takiego meczu jak w Lubinie trener Tomasz Strząbała jeszcze nie widział... Fot. Marcin Bulanda / PressFocus

Drugiej porażki jedną bramką doznali w środę szczypiorniści Górnika Zabrze. Tym razem lepsze od nich okazało się Zagłębie Lubin, sięgając po punkty wdramatycznych, irracjonalnych i praktycznie niespotykanych okolicznościach. Na 2 minuty przed końcem „górnicy” byli na 3-bramkowym plusie, ale „miedziowi” zadali 4 trafienia z rzędu; ostatnie było dziełem 18-letniego... bramkarza Miłosza Krukiewicza. – Nie zdarzyło mi się grać dwoma zawodnikami w polu, przegrywać 9 bramkami, wyjść na 3 gole przewagi i przegrać... – wciąż nie dowierza trener Tomasz Strząbała. – Na 2 minuty przed końcem mieliśmy 3 bramki zapasu i powinniśmy postawić kropkę nad „i”. Nie zrobiliśmy tego, a Taras Minocki, który ciągnął zespół, otrzymał karę. Nie jest jednak tak, że decyduje jeden zawodnik. Są poukładane schematy, więc wchodzący na parkiet wie, co ma robić, a nie wyrzucać piłkę w aut. Musimy lepiej rozgrywać końcówki, bo przegraliśmy drugi raz z rzędu, choć byliśmy na prowadzeniu. Po prostu nie potrafimy „dobić” przeciwnika w decydującym momencie.

W środowym meczu mnóstwo kontrowersji wzbudziły decyzje duetu arbitrów Bartosz Kowalak-Wojciech Marciniak. – Dostaliśmy taką liczbę kar, że nie umieliśmy sobie z tym poradzić – przyznaje trener brązowych medalistów poprzedniego sezonu. – W 9 minucie sędziowie pokazali czerwoną kartkę jednemu z liderów rywali Pawłowi Krupie i potem odniosłem wrażenie, że chcieli się za nią zrewanżować, karząc nas za wszystko. W pewnym momencie na boisku było nas dwóch i Zagłębie mogło budować przewagę. Z drugiej strony nie graliśmy tego, co sobie zaplanowaliśmy; oddawaliśmy wygodne rzuty, z których przeciwnik wyprowadzał kontrataki i dzięki nim odjechał na 8 goli do przerwy. Po zmianie stron pokazaliśmy, że jesteśmy charakternym zespołem, ale odrobienie takich strat kosztuje sporo sił.

O pierwsze punkty w najbliższym czasie będzie szalenie trudno, bo w przyszłą niedzielę zabrzanie podejmą Industrię Kielce. Szkoleniowiec Górnika zapewnia jednak, że nie ma mowy o zwieszaniu głów. Morale w zespole jest na normalnym poziomie, bo to, co do tej pory zrobili, nikogo nie zadowala. – Naszym zadaniem jest teraz powrót na właściwe tory, te z zeszłego sezonu – dodaje trener Strząbała. – W każdym meczu musimy walczyć, a nie uważać, że nam się coś należy. Liga jest wyrównana, a my – mimo zmian kadrowych – musimy lepiej grać. Jak najlepiej odbudować się jako zespół? A czym się szybko wraca w sporcie do życia? Dobrą grą i zwycięstwami. Jak się tego nie zrobi, to ta niedobra sytuacja może się tylko pogłębić. Wracają rekonwalescenci i jestem przekonany, że z każdym tygodniem będziemy silniejsi. Pewne rzeczy trzeba wypracować, pewne zrozumieć. Jak już mówiłem, nikt nie jest zadowolony z początku sezonu i musimy sobie z tym poradzić. Im szybciej, tym lepiej. Mamy 9 dni do kolejnego meczu. Kielce w tym czasie rozegrają dwa ciężkie spotkania. A my pierwszy raz w tym sezonie nie będziemy faworytami. Czy to lepiej  dla nas? Czas pokaże. Będziemy to wiedzieć w przyszłą niedzielę.

Zbigniew Cieńciała