Szorują po dnie

Ruch spadł na ostatnie miejsce w tabeli i pożegnał wszelkie nadzieje na utrzymanie.


RUCH CHORZÓW

Matematyka oczywiście nadal pozwala wierzyć w scenariusz pozostania w najwyższej lidze. W końcu nadzieja umiera ostatnia, ale równocześnie... nadzieja jest matką głupich. Zostało 6 kolejek, 18 punktów do zdobycia, a Ruch do bezpiecznej lokaty traci 9 „oczek”. Jednakże, skoro w 28 spotkaniach wygrało się zaledwie dwa razy, to dlaczego teraz miałoby się to zmienić? Kolejne najrzadziej zwyciężające zespoły, to Piast, ŁKS i Puszcza. Futbol ligowy w Polsce działa w taki sposób, że aby utrzymać się w ekstraklasie, trzeba znaleźć co najmniej 3 słabsze od siebie drużyny. W Chorzowie raczej nikt tylu nie wymieni.


Nie oczekiwano cudów

"W klubie i sztabie musiało zmienić się wszystko zimą, by nie zmieniło się nic, jeśli chodzi o wyniki. Niesamowicie depresyjne, jak to, że my nadal w Szczecinie nie zmieniamy sposobu gry widząc, że prowadzi to do katastrofy, a młodzieżowcy, by wyrobić limity PJS, siedzą przy 5:0" – pisał emocjonalnie w trakcie katastrofy z Pogonią Bartosz Horodecki, prezes stowarzyszenia kibiców „Wielki Ruch”. Trudno się z nim nie zgodzić. Zimowe przyjście trenera Janusza Niedźwiedzia wiązało się z wielkim optymizmem, popartym zresztą ciekawą ofensywą transferową. Nikt nie oczekiwał od „Niebieskich” cudów, ale chociaż przyzwoitej walki o utrzymanie, na którą były nadzieje i realne szanse. Bieżący sezon ekstraklasy nie obfituje bowiem w potęgi i gigantów, czego najlepszym przykładem jest wyścig żółwi w walce o mistrzostwo.

Tymczasem poza optycznym progresem w grze chorzowian, lepszym operowaniu piłką, mniejszej „panice” na boisku, nie zmieniło się aż tak wiele. Kluczowe są wyniki, a tych jak nie było, tak nie ma. Trener Niedźwiedź praktycznie co konferencję mówi o rozwoju zespołu i o podążaniu obraną przez siebie drogą. Wiadomo, że nie należy poddawać się emocjom i dokonywać rewolucji po każdej porażce, jednakże bardzo często Ruch wygląda na murawie po prostu naiwnie. Zobrazowaniem tego był mecz w Szczecinie, gdzie mająca kilkukrotnie większy potencjał kadrowy Pogoń już od pierwszych minut kontrowała beniaminka, finalnie bijąc go aż 5:0. „Niebiescy” niby grali swoje, ale „portowcy” – świadomi strategii – wykorzystali ich własną broń przeciwko rywalowi. Startujący bez krycia z linii środkowej Efthymios Koulouris był tego dobitnym przykładem.


Gorszy od Wosia

Ruch za trenera Niedźwiedzia to jedna z najgorsza drużyna ekstraklasy. Zdobyła 7 punktów w 9 spotkaniach. Aktualny szkoleniowiec chorzowian notuje średnią 0,78 punktu na spotkanie, w czym ustępuje Janowi Wosiowi, który miał 0,83 pkt w 6 spotkaniach. Jarosław Skrobacz, dysponujący jednak zdecydowanie gorszą kadrą niż Niedźwiedź, „wykręcał” 0,62 pkt w 13 meczach. Oczywiście trzeba podkreślić, że Woś miał niezwykle komfortowy terminarz, nie mierzył się z „topem”. Niezależnie jednak od perspektywy trzeba przyznać, że nawet jeśli można się było liczyć ze spadkiem, to oczekiwano dużo lepszego stylu, walki, a tego brakuje.


Piotr Tubacki