gornikzabrze.pl 

Szkoda końcówki

Rozmowa z Janem Urbanem, trenerem Górnika Zabrze


Jak ocenić zakończony sezon?

- Był spokojny dla mnie jako trenera i jako drużyny. Wiadomo, chcieliśmy go skończyć jak najwyżej. Szkoda końcówki  sezonu. Mecz z Cracovią to był wypadek przy pracy, potem byliśmy wkurzeni remisami u siebie ze Stalą i Puszczą. W sezonie są takie kluczowe momenty, ze Stalą to był taki jeden z ważniejszych. Nie zagraliśmy słabego meczu, ale w takich okolicznościach, po strzale naszego byłego piłkarza w doliczonym czasie tracimy dwa punkty na wagę podium. Inaczej głowa funkcjonuje, kiedy jesteś na „pudle” i wiesz, że walczysz o medale, co dla nas byłoby wielkim sukcesem od dawna. No i kurde, w takich okolicznościach tracisz swoją szansę, a cel ucieka. Ten mecz trzeba było przepchnąć. Niestety, nie udało się.     


To jak Górnik grał w zakończonym sezonie, ten styl - gry szybkim atakiem na kontrę, to coś co pana zadowala, czy będzie pan chciał iść w innym kierunku, na przykład większego kontrolowania wszystkiego?


- W sezonie było różnie. Na początku brakowało nam wielu zawodników, bo kontuzje, bo nowi piłkarze przychodzili. Później musieli się zaadaptować. Natomiast mając już do dyspozycji wszystkich graczy, to wszystko zaczęło funkcjonować naprawdę dobrze, ale graliśmy inaczej niż w poprzednim sezonie. Owszem, były fajne mecze pod względem dobrej kontroli, dużej ilości podań, wielu akcji kombinacyjnych. Przewaga była jednak szybkiego ataku czy kontrataku. Wynikało to oczywiście z tego, że ta drużyna miała graczy o takiej, a nie innej charakterystyce. Myślę tutaj o szybkości na bokach. To powodowało, że graliśmy bardziej bezpośrednio na bramkę przeciwnika. Mnie się bardziej podobał Górnik z tego mojego pierwszego sezonu. Wtedy trzeba było zmienić tylko jedną rzecz – tracić mniej bramek. Mieliśmy bilans 55 na 55. Wtedy się działo cały czas! Szedłbym w tym kierunku. Jeśli jednak, powiem brzydko, masz inny materiał, no to musisz grać inaczej. Jeżeli nie masz graczy typu Angulo czy Jimenez, no to muszą popracować inni w defensywie. Tak punktowaliśmy, że na koniec znaleźliśmy się na czołowych miejscach w ekstraklasie.  

           


Kilku piłkarzy Górnika było nominowanych podczas gali ekstraklasy - na najlepszego bramkarza, obrońcę... Pan był wyróżniony jako trener. Pytanie o Daniela Bielicę, który słabiej może zaczął rozgrywki, ale potem pokazał klasę. Jak go pan ocenia?  



- Danielowi przydarzył się błąd, ale postanowiłem dać mu szansę i się nie pomyliłem. Mnie było przykro, że nie grało więcej taki piłkarz jak Kostas Triantafyllopoulos. Na początku mnie nie przekonywał, ale potem już tak. Na środku obrony postawiłem jednak na duet Rafał Janicki – Kryspin Szcześniak, którzy razem wytrzymali prawie cały sezon. Grali dobrze, traciliśmy mało bramek i nie bardzo szło robić tutaj roszady. Byliśmy w czołówce drużyn, no może wyłączając ten nieszczęsny mecz z Cracovią, które traciły najmniej bramek. Linia obrony funkcjonowała dobrze.    

 

Sytuacja kadrowa? Dużej liczbie piłkarzy kończą się za miesiąc kontrakty.


- Wiemy na czym stoimy. Moglibyśmy wszystkim przedłużyć umowy, ale nie o to chodzi. Musimy wiedzieć w jakim kierunku chcemy iść, co też nie jest proste, bo zapowiada się przecież proces prywatyzacji Górnika. Nowy właściciel może powiedzieć, że robi tak, a nie inaczej, ale na dziś nie jesteśmy tego w stanie określić. Musimy podejmować decyzje, bo przecież za pasem mamy okres przygotowawczy. Ten czas minie bardzo szybko.     

Rozmawiał Michał Zichlarz