Sport

Szczyt bezczelności

Między Rakowem i Lechem toczy się nie tylko rywalizacja sportowa, ale w najlepsze trwa wojna hybrydowa między „zwaśnionymi” stronami.

To dziwna i wstydliwa sytuacja – mówi trener Papszun. Fot. Marta Badowska / Press Focus

RAKÓW CZĘSTOCHOWA

Obok tradycyjnych metod walki na słowa przed zakończeniem sezonu prowadzone są działania „cyberwojenne”, które skutkują dezinformacją, polegającą na rozpowszechnianiu fałszywych informacji w celu wsparcia decydującej rozgrywki pozaboiskowym zabiegami. Temu m.in. była poświęcona w lwiej części czwartkowa konferencja trenera Marka Papszuna przed ostatnim akordem sezonu z Widzewem Łódź.

Milion złotych  dla GieKSy?

Jak widać, napięcie przed ostatnią kolejką ekstraklasy jest gigantyczne, a zostało jeszcze zwiększone przez spekulacje mediów, że Raków mógł mieć wpływ na wynik niedzielnego meczu Lecha w Katowicach. Zwycięstwo GieKSy w tym spotkaniu postawiłoby drużynę Marka Papszuna w komfortowej sytuacji przed ostatnią kolejką. Podobno Medaliki zaproponowały piłkarzom beniaminka gratyfikację finansową za zwycięstwo przeciwko Lechowi. Pojawiła się nawet konkretna kwota: 230 tysięcy euro, czyli milion złotych! W Poznaniu temat był na poważnie szeroko dyskutowany, a postanowił go skomentować trener Niels Frederiksen. Wypowiedź Duńczyka jednak tylko dolała oliwy do ognia. – Krótko po naszym niedzielnym spotkaniu zaczęły krążyć niepokojące sygnały odnośnie złamania przepisów mówiących o wpływaniu na wynik meczu – powiedział trener Kolejorza. – Nie chcę wierzyć, że taka sytuacja mogłaby mieć miejsce, bezsprzecznie wypaczałaby ona sens sportowej rywalizacji. Nie mieści mi się w głowie, że ktoś mógłby się posunąć do takich nieczystych zagrań – stwierdził szkoleniowiec lidera w oświadczeniu wydanym przez poznański klub, na co natychmiast zareagowały – i kategorycznie odrzuciły wszelkie sugestie łączące ich klub z jakimikolwiek nieuczciwymi działaniami i praktykami – władze Rakowa. – Dobre imię klubu jest wartością, którą zamierzamy chronić wszelkimi dostępnymi środkami – podkreślono w komunikacie.

PZPN profilaktycznie ostrzega

O powadze całej sprawy niech świadczy fakt, że PZPN wysłał profilaktycznie pismo do klubów ekstraklasy przypominające, że takie „premie motywacyjne” są od jesieni 2023, niedozwolone i zakazane odpowiednimi przepisami. Głos zabrał również Rzecznik Dyscyplinarny PZPN Adam Gilarski, który przypomniał o obowiązujących przepisach i bezwzględnym zakazie nieuczciwego wpływania na wynik rywalizacji sportowej, bo w polskim futbolu zabronione jest płatne motywowanie innych klubów. „Na podstawie przepisów Regulaminu Dyscyplinarnego PZPN surowo zabronione jest przyjmowanie lub udzielanie korzyści majątkowej, osobistej lub sportowej, lub obietnicy takiej korzyści innemu klubowi, jego piłkarzom, działaczom lub trenerom, a ponadto sędziom piłkarskim, w celu wpłynięcia na wynik sportowy meczu” – napisano w oficjalnym komunikacie piłkarskiej centrali.

Kto nie wytrzymuje presji?

No to teraz oddajmy głos Markowi Papszunowi, który podsumował całą tę drakę. – To dziwna sytuacja i wstydliwa – rozpoczął swój komentarz trener Rakowa. – Dziwię się przeciwnikowi, że w ogóle coś takiego się kolportuje, bo to brak szacunku dla ich niedzielnych rywali. To jest stawianie w niekomfortowej sytuacji nie Raków, tylko GKS. Widać, że przeciwnik nie wytrzymuje presji. To co: drużyna ma klęknąć przed wielkim Lechem i oddać trzy punkty?

Trener Papszun podkreślił, że ani przez moment nie pomyślał tak o Koronie, choć mecze w Kielcach i Katowicach były podobne w kontekście zawziętości, determinacji i faktu, że zakończyły się remisami. – To nasza wina, że nie wygraliśmy z Koroną. Nawet oglądając filmiki premia – premia, nie przyszedł mi na myśl Lech – kontynuował wątek trener Papszun.

Manipulacja drugiej strony

– To słabe zachowanie i manipulacja drugiej strony. Trochę dziwię się trenerowi Frederiksonowi, bo nie zna historii, a powinien zapytać ludzi z Poznania, bo ja doskonale pamiętam rok 2022 i dużą determinację Cracovii w Częstochowie (też walczono o dużą stawkę; Cracovia zremisowała pod Jasną Górą 1:1 i na mecie Lech był pierwszy, Raków drugi – przyp. red.). Znam tę historię, ale jak wtedy była zmobilizowana, to jej sprawa. Gorsza sytuacja miała miejsce kolejkę później, gdy przeciwnik grał nieczysto, a drużyna Warty Poznań spacerowała sobie po boisku (Warta przegrała u siebie z Lechem 1:2 – przyp. red.). Dlatego szczytem bezczelności jest sugerowanie, że Raków w jakiś inny sposób chce wpłynąć na przebieg rywalizacji. Wierzę, że teraz będzie ona miała wymiar uczciwy, niech wygra lepszy! – zakończył Marek Papszun.

Zbigniew Cieńciała