Szczwane „Lisy”
Wicemistrzowie Polski po dobrej pierwszej połowie w drugiej „odpuścili” wicemistrzom Niemiec. Teraz ich awans do 1/4 finału Ligi Mistrzów stanął pod wielkim znakiem zapytania.
Mathias Gidsel z kolegami byli nie do zatrzymania dla kielczan. Fot.PAP/Piotr Polak
Bitwa o każdą piłkę
Rozpoczęło się od skutecznych interwencji Dejana Milosavljeva, trzech Miłosza Wałacha, trafienia Nilsa Lichtleina i superotwarcia kielczan, którzy wyszli na trzybramkowe prowadzenie. Ale mecz od początku był bardzo elektryczny, nerwowy i niesamowicie waleczny. Na parkiecie trwała bitwa o każdą piłkę, żar lał się z trybun, kipiało na ławkach rezerwowych. Już przed upływem 20 minuty o pierwszy czas poprosił trener Jaron Siewert, a za moment dobrych kilka minut zajęła sędziom analiza, dlaczego zegar nie pokazał 10. bramki dla kielczan po rzucie Teo Monara i nie wyświetlał czasu. Awarię udało się usunąć i ponownie trafił Monar. W końcówce sporo chaosu zagościło u gospodarzy, więc teraz o przerwę na żądanie poprosił ich szkoleniowiec, a jego podopieczni dowieźli do przerwy skromną zaliczkę.
Co zrobić w Berlinie?
Po zmianie stron liderom Bundesligi 10 minut zajęło „wyzerowanie” wyniku i kolejne 180 sekund na przejęcie prowadzenia. Od tego momentu przewaga przechodziła z jednej strony na drugą, ale berlińskie szczwane „Lisy” zaczęły powoli odjeżdżać „Scyzorykom”. Gospodarze nie byli już tak zgranym „manszaftem” jak w pierwszych 30 minutach. Popełniali sporo błędów, a przede wszystkim szwankowała skuteczność. Z każdą minutą kielczanie stawali się coraz bardziej bezradni i coraz niżej zwieszali głowy. Ostatecznie przegrali mecz aż sześcioma bramkami, a taka przewaga gości stawia ich przed rewanżem (2 kwietnia) w stolicy Niemiec w bardzo uprzywilejowanej pozycji. - Nie wiem, co się z nami stało w drugiej połowie. Idziemy do szatni porozmawiać, co będziemy robić w Berlinie. Sytuacja jest bardzo ciężka, ale co będzie, to będzie. Jak oni wygrali u nas, to dlaczego my u nich nie? - skomentował po zejściu z parkietu wynik i grę kieleckiej drużyny Igor Karacić.
Zbigniew Cieńciała
1/8 FINAŁU LIGI MISTRZÓW
◼ Industria Kielce - Fuechse Berlin 27:33 (14:12)
INDUSTRIA: Wałach, Cordalija - Kounkoud, Sićko 2/1, Olejniczak 3, A. Dujszebajew 3, Maqueda 1, Karacić, D. Dujszebajew 3, Surgiel, Kaddah 1, Gębala, Karalek 4, Monar 4, Nahi 6. Kary: 6 min. Trener Tałant DUJSZEBAJEW.
FUECHSE: Ludwig, Milosavljev - Wiede 2, Darj 2, Prantner 1, Strelek, Andersson 13, Lichtlein 3, Gidsel 4, Freihoefer 7/4, Langhoff 1, Beneke, Herburger, Av Teigum, Marsenić. Kary: 2 min. Trener Jaron SIEWERT.
Sędziowali: Ivan Pavicević i Milos Raznatović (Czarnogóra). Widzów 4200.
Przebieg meczu: 0:1 (2), 4:1 (5), 6:3 (10), 9:6 (15), 9:8 (19), 11:9 (23), 13:12 (29), 14:12 (30), 15:14 (35), 17:17 (40), 18:19 (43), 21:20 (45), 21:23 (49), 22:27 (52), 25:31 (56), 26:33 (59), 27:33 (60).
◼ Dinamo Bukareszt - SC Magdeburg 26:30 (11:16)