Sport

Szczęściu trzeba pomóc

Rosną szanse na końcowy triumf Pawła Wąska w Letniej Grand Prix.

Paweł Wąsek jest na dobrej drodze do największego sukcesu. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

Do rozegrania w tegorocznej Letniej Grand Prix został już tylko jeden konkurs indywidualny, podczas finałowych zawodów w Klingenthalu. Z plastronem lidera wystąpi w nich Paweł Wąsek, który może na Sparkasse Vogtland Arenie przypieczętować końcowy triumf. Jego szanse znacznie wzrosły po tym, jak pojawiła się informacja, że Austriak Stefan Kraft - wicelider w klasyfikacji generalnej, tracący tylko 18 pkt do Polaka - nie pojawi się w finale. Największym rywalem będzie więc trzeci Włoch Alex Insam, który ma 24 pkt straty. Wąska może jeszcze przegonić Austriak Jan Hoerl, ale traci aż 98 pkt. A przypomnijmy, że za zwycięstwo w konkursie można zdobyć 100 pkt.

Jak został liderem?

Nic nie zapowiadało, że Paweł Wąsek może być tak blisko największego w karierze sukcesu. Wystąpił co prawda we wszystkich konkursach LGP, ale zaczął od dyskwalifikacji za sprzęt w Courchevelu, żeby w drugim konkursie zająć 24. miejsce. W Wiśle zajął 13. i 7. miejsce. „Rozbił bank” w rumuńskim Rasnovie, gdzie wykorzystując nieobecność wielu czołowych zawodników wygrał oba konkursy. Został wiceliderem, a w austriackim Hinzenbachu wykorzystał z kolei słabą postawę lidera Insama i po 16. oraz 5. lokacie zajął jego miejsce.

Ustronianin nie wpadł w euforię i jak powiedział dla www.skijumping.pl: - Po prostu w niedzielę wziąłem żółty plastron, jak każdy inny i poszedłem wykonać swoją robotę. Było wielką niewiadomą, jak to będzie wyglądać, kiedy te mocne reprezentacje się zjadą. No i mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z tego, jak wypadłem.

Idzie to w dobrym kierunku

Wąsek spokojnie podchodzi do wielkiej szansy na końcowy triumf w LGP. - Wiadomo, że zawsze chce się być najlepszym. Wiemy jednak, że to jest lato. Mało kto jeździ na wszystkie zawody, więc cieszę się, że brałem w nich udział, co doprowadziło mnie do pozycji lidera. To oznacza, że praca nie poszła na marne i została dobrze wykonana. Cieszę się, że jestem w tym miejscu. Dodaje mi to pewności siebie. Na pewno nie będę odbierał tego jednak jako wielkiego sukcesu. Wszyscy, którzy śledzą letnie zmagania, doskonale wiedzą, jak to wyglądało - oświadczył 25-letni skoczek.

Polska karta w LGP

Można zażartować, że nasi skoczkowie w lecie są potęgą. W 30 dotychczasowych edycjach LGP odnieśli najwięcej - osiem - końcowych zwycięstw. Austria ma tych triumfów sześć, a Japonia pięć.

Indywidualnym rekordzistą jest Dawid Kubacki, który wygrał cały cykl czterokrotnie (2017, '19, '20, '22). Raz był też drugi w końcowej klasyfikacji. Ma najwięcej zwycięstw indywidualnych – 14, sześciokrotnie był drugi i trzykrotnie trzeci. Trzykrotnie w całych zawodach (2001, '04, '06) triumfował Adam Małysz, do tego raz był drugi i dwukrotnie trzeci, 13 konkursów wygrał, a w 28 stawał na podium. Zwycięzcą LGP (2016) był też Maciej Kot, mający 7 zwycięskich konkursów. Na podium stawał też Kamil Stoch, który w końcowej klasyfikacji trzykrotnie był drugi i dwukrotnie trzeci, odniósł 12 zwycięstw, a w czołowej trójce był 27 razy. Piotr Żyła dwukrotnie był trzeci.

Paweł Wąsek może być więc czwartym Polakiem, który wygra całą tę imprezę.


Paweł Wąsek

urodził się 2 czerwca 1999 r. w Cieszynie. Mieszka w Ustroniu i jest zawodnikiem WSS Wisła. Olimpijczyk z Pekinu, gdzie zajął 21. miejsce na dużej skoczni oraz 6. w konkursie drużynowym. Uczestnik mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym i lotach. Dwukrotny indywidualny brązowy medalista mistrzostw Polski - 2021 i '22. Dwa lata temu w LGP zajął 4. miejsce.

(awa)