Sport

Szczelna obrona

Po awansie do ekstraklasy GieKSa nie musi martwić się o dyspozycję piłkarzy odpowiedzialnych za defensywę.

Po raz trzeci w tym sezonie Arkadiusz Jędrych wpisał się na listę strzelców. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

GKS KATOWICE

Po zwycięstwie 6:0 oczywistą sprawą jest to, że zwraca się uwagę na ludzi, którzy odpowiedzialni byli za strzelanie goli, za grę w ataku. W ten sposób na wyróżnienia zasłużyli Sebastian Bergier (choć z powodu urazu grał tylko do końca pierwszej połowy), Oskar Repka, Mateusz Kowalczyk, Jakub Antczak czy Marcin Wasielewski, który wywalczył dwa rzuty karne. W takich meczach nie zwraca się uwagi na grę obronną zespołu, bo po co, skoro zagrała bez zarzutu i nie popełniała błędów. Mimo tego warto poświęcić chwilę, żeby przyjrzeć się temu, jak wygląda sytuacja defensywy GKS-u Katowice, bo nawet w tak jednostronnym starciu, jak to z Puszczą, miała ona wielkie znaczenie.

Katowicki generał

Rozpocznijmy od tego, jak ważną postacią w drużynie jest Arkadiusz Jędrych. To kapitan z krwi i kości. Środkowy obrońca już w I lidze prezentował się genialnie. Wyróżniały go przede wszystkim gole (był drugim najlepszym strzelcem katowickiej drużyny w poprzednim sezonie, zdobywając 12 bramek), ale był też nieprawdopodobnie ważnym elementem defensywnej układanki. Dzięki niemu cały zespół jest dobrze ustawiony. Podobnie było w starciu z Puszczą. Nawet gdy wynik spotkania był już przesądzony, Jędrych nadal pozostawał niezwykle skupiony i pilnował swoich kolegów z zespołu, żeby ci nie popełniali błędów. W dodatku zdobył gola z rzutu karnego, po raz trzeci w sezonie wpisując się na listę strzelców.

Odmieniona defensywa

W obronie uzupełniają go Marten Kuusk oraz Lukas Klemenz. Ten ostatni jest jednym z większych zaskoczeń w tym sezonie. W końcu próbował swoich sił w wielu ekstraklasowych klubach. Był w Jagiellonii, grał w Wiśle Kraków, wcześniej zaliczył także epizod w Koronie Kielce. W żadnym z tych zespołów nie był jednak postacią, która szczególnie by się wyróżniała. Tymczasem pojawił się w Katowicach (po sześciu latach wrócił na Bukową – w sezonie 2017/18 grał z zespołem w I lidze) i stał się kluczową postacią w obronie GieKSy. Zaprezentował to przede wszystkim w meczu z Puszczą. Był ścianą nie do przejścia. Jego skuteczne interwencje były zmorą piłkarzy trenera Tomasza Tułacza. Klemenz stanowił jednoosobowy mur nie do przejścia.

Gdy do wyliczanki dołączymy także Kuuska, okaże się, że GKS dysponuje obrońcami, którzy są bardzo solidni jak na polskie warunki. Estończyk już w poprzednim sezonie odmienił obraz defensywnej gry katowiczan. Gdy zimą dołączył do drużyny, GieKSa nagle przestała przegrywać. Wtedy w drużynie nie było jeszcze Klemenza, więc występował obok Jędrycha i Aleksandra Komora. Po dołączeniu urodzonego w Niemczech 29-latka ekipa Rafała Góraka wydaje się jeszcze mocniejsza. W miniony piątek cały defensywny tercet tworzył barierę nie do sforsowania dla ekipy z Niepołomic.

Średni wynik

Doskonale wyglądała przede wszystkim obrona pola karnego. Nawet jeśli Puszcza już dochodziła do sytuacji strzeleckich, wszystkie jej próby były blokowane. Puszcza nie potrafiła przebić się do bramki pilnowanej przez Dawida Kudłę. – Ważną sprawą w obronie pola karnego jest analiza i praca nad detalami. Jest to przestrzeń, w której Puszcza dobrze się czuje. Przygotowując się do meczu, staraliśmy zaplanować się rzeczy związane z tym elementem. Wszyscy zawodnicy w obronie mają swoje zadania i każdy z nich spisywał się na medal. Dzięki temu uniknęliśmy zagrożenia pod bramką Dawida (Kudły – przyp.red.) – powiedział po spotkaniu z niepołomiczanami trener Rafał Górak. W sumie w tym sezonie GKS stracił 13 bramek. To wynik, który nie jest najlepszy, mieści się w granicach akceptowalnych przez zespoły średniej półki. W porównaniu do innego beniaminka, Lechii, katowiczanie wypadają wręcz świetnie. Gdańszczanie do tej pory stracili 21 goli w 11 meczach.

Kacper Janoszka