Sport

Szansa rezerwowych

Zawiercianie w meczu ze Stilonem Gorzów po raz pierwszy od ponad dwóch miesięcy nie stracili seta!

Bartosz Kwolek (z prawej) jako jeden z nielicznych podstawowych graczy wystąpił w Gorzowie Wlkp. Fot. Sebastian Sienkiewicz/PressFocus

ALURON CMC WARTA ZAWIERCIE

W PlusLidze coraz bliżej zakończenia fazy zasadniczej. Zespoły walczą o jak najlepsze rozstawienie przed play offem. Każdy mecz ma znaczenie. Siatkarze z Zawiercia w Gorzowie Wlkp. na wpadkę nie mogli sobie pozwolić. Pozostałe drużyny z czołówki, Jastrzębski Węgiel i PGE Projekt Warszawa, wywalczyły bowiem komplet punktów i by utrzymać drugie miejsce w tabeli oraz kontakt z liderem z Jastrzębia-Zdroju, również potrzebowali wygranej. A to wcale nie było takie pewne.

Jurajscy rycerze” kilka dni temu stoczyli twardy i wyczerpujący fizycznie oraz psychicznie bój z Allianzem Mediolan w Lidze Mistrzów. Ze starcia wyszli zwycięsko, zapewniając sobie bezpośredni awans do ćwierćfinału, ale okupili to zmęczeniem. Michał Winiarski, trener Aluronu CMC Warty, przeciwko Stilonowi zdecydował się więc na eksperymentalne ustawienie. Dał odpocząć libero Luke'owi Perry'emu, Jurijowi Gładyrowi oraz Karolowi Butrynowi. Nie mógł też liczyć na Mateusza Bieńka, który zmagał się z problemami zdrowotnymi. Miał w ogóle nie jechać do Gorzowa Wlkp. Ostatecznie pojawił się w składzie meczowym, ale całe spotkanie spędził w dresie w kwadracie dla rezerwowych.

Szansę pokazania się dostali za to: Miłosz Zniszczoł, Adrian Markiewicz, Kyle Ensing i Szymon Gregorowicz. - To był trudny mecz, bo w takim składzie nie przetrenowaliśmy specjalnych zagrywek. Znamy się jednak już na tyle dobrze, że potrafiliśmy być skuteczni na boisku i wygrać. To jest wartość dodana dla nas, dla tych, którzy weszli, którzy mieli głód gry, żeby ją pociągnąć. A dla tych, którzy są troszeczkę bardziej zmęczeni, bo graliśmy ostatnio dużo meczów, to nawet lepiej, bo może odpoczęli trochę - powiedział zastępujący Perry'ego na pozycji libero Szymon Gregorowicz. Był to dla niego szczególny mecz, bo pochodzi z położonego nieopodal Gorzowa Wlkp. Świebodzina. - Było to coś pięknego, że mogłem wrócić w rodzinne strony po 14 latach, to jest kawał czasu. Okoliczności mojego wejścia były takie, że mieliśmy trochę problemów zdrowotnych w drużynie, ale najważniejsze, że zdobyliśmy trzy punkty i to najbardziej cieszy – stwierdził.

Warto też dodać, że zawiercianie wchodzili na „nieznane wody”. Był to bowiem ich pierwszy mecz w historii w Gorzowie Wlkp. Mimo zmian w składzie i nieznajomości obiektu „Jurajscy rycerze” wygrali 3:0. Było ich to pierwsze zwycięstwo bez straty seta od 29 listopada, gdy pokonali u siebie PSG Stal Nysa.

Mecz dla zawiercian wcale nie był jednak łatwy. Jedynie w pierwszym secie utrzymali odpowiedni poziom. Dobrze wyglądała choćby współpraca rozgrywającego Miguela Tavaresa Rodrigueza ze środkowymi, Markiewiczem oraz Zniszczołem. Wysoką skuteczność trzymał też Aaron Russell.

Gdy w drugiej partii Aluron CMC Warta prowadził aż 9:3 nic nie wskazywało, że mogą mieć problemy. Tymczasem z akcji na akcję grali coraz słabiej. Popełniali proste błędy, nie kończyli akcji, nawet na pojedynczym bloku. Całkowicie zniknął Markiewicz. W pierwszej partii wykonał pięć ataków i zdobył cztery punkty, w dwóch pozostałych skończył tylko jeden atak na trzy próby.

Gorzowianie mocno postraszyli „Jurajskich rycerzy”. Być może „urwaliby” chociaż seta, ale w fatalnej dyspozycji był ich lider Eudardo Chizoba. Brazylijczyk należy do najlepszych atakujących ligi, w niedzielę mylił się jednak raz za razem, wyrzucając piłkę w aut.

W lutym zawiercianie powinni mieć już więcej czasu na odpoczynek i solidny trening. Dzięki zajęciu pierwszego miejsca w grupie Ligi Mistrzów, ominęły ich dwa mecze barażowe o ćwierćfinał. Kolejny zagrają dopiero w drugiej połowie marca. - Ćwierćfinał Ligi Mistrzów to będzie wielkie wydarzenie, ale super, że nie musimy grać się w 1/8 finału. Mamy dodatkowy okres na pracę w siłowni i hali. To jest coś pięknego, że będziemy mogli sobie potrenować i przygotować się do najważniejszej części sezonu – podkreślił Gregorowicz.

(mic)