Sport

Szansa na przełom

Dzisiaj wicemistrz Polski może wygrać pierwszy mecz ligowy w bieżących rozgrywkach.

Z Aleksandrem Paluszkiem w składzie (z prawej) Śląsk przegrał tylko jeden mecz w rozgrywkach ligowych. Fot. Sebastian Sienkiewicz/PressFocus

ŚLĄSK WROCŁAW

Wyjazdowy mecz z GKS-em Katowice był dla 23-letniego stopera Aleksandra Paluszka 50. występem w ekstraklasie. Wychowanek Wrocławskiego Klubu Sportowego w elicie zadebiutował nie w macierzystym klubie, tylko w Górniku Zabrze, do którego trafił latem 2020 roku. W rundzie jesiennej ani razu nie pojawił się na boisku, dopiero wiosną rozegrał... dwa mecze, z Wisłą Płock (0:1) i Arką Gdynia (2:1). Do końca sezonu 2022/23 rozegrał w zespole 14-krotnego mistrza Polski 32 mecze w PKO BP Ekstraklasie, w którym zdobył trzy gole. Do Śląska wrócił latem 2023 roku i do chwili obecnej rozegrał w nim 18 spotkań ligowych (13 zwycięstw, cztery remisy, jedna porażka), co złożyło się na okrągłych 50. występów w elicie. W zespole z Oporowskiej w ekstraklasie tylko raz wpisał się na listę zdobywców bramek, strzelając gola Widzewowi Łódź.

Wskazana większa pazerność

Występ w niedzielnym meczu na Bukowej był dla Paluszka powrotem do składu wrocławian po 49 dniach przerwy. Został on zwieńczony pierwszym czystym kontem zespołu z Wrocławia od 11 sierpnia, gdy podopieczni trenera Jacka Magiery w Łodzi bezbramkowo zremisowali z Widzewem. Po spotkaniu z GKS-em Katowice szkoleniowiec wrocławian chwalił stopera. Alek Paluszek nigdy nas nie zawiódł i jeżeli dalej będzie się tak prezentował, to może wskoczyć do składu na dłuższy czas – powiedział Magiera. – Na tym, jak zagraliśmy w Katowicach, chcemy budować to, co przed nami. Uważam, że drużyna stworzyła sobie kilka okazji do tego, aby móc pokusić się o strzelenie gola. Zabrakło na pewno pazerności, detali w dograniu piłki w odpowiednie miejsce i trochę szczęścia, kiedy po strzale Petra Schwarza piłka odbiła się od słupka. Mieliśmy tam też dwie-trzy szanse, aby wepchnąć piłkę do siatki, Piotrek Samiec-Talar nie przeciął zagrania Schwarza. Pazerność ma być jeszcze bardziej zdecydowana. Do tego wiara i odwaga w polu karnym. Zrobiliśmy odprawę pomeczową i pokazywaliśmy te szczegóły, które chcemy w następnych spotkaniach poprawiać.

Zmienili system

Wiadomo, że każda linia obrony czy też bramkarz łapie pewność siebie po czystym koncie – kontynuował „Magic”. Tak też było w Katowicach. Przed stratą gola raz uchroniła nas poprzeczka po rzucie wolnym, ale nie doprowadzaliśmy do wielu sytuacji, w których było gorąco pod naszym polem karnym. Na pewno pod kątem struktury, determinacji i walki w obronie możemy ten mecz zaliczyć na plus.

Schwarz miał bardzo podobną rolę do tej z wcześniejszych meczów. Zmieniliśmy system gry na mecz z GKS-em, graliśmy z wahadłowymi, zawodnikami, którzy uzupełniali miejsce Petra, gdy atakowaliśmy. On natomiast schodził wtedy do środka. Nie jest to nic nowego, normalna sytuacja taktyczna na dany mecz. Czy dalej będziemy to robić? Zobaczymy. Każdy przeciwnik jest inny. Najważniejsze jest to, aby grać w oparciu o atuty swoich piłkarzy.

Rozszyfrowana Stal

Dzisiaj o godzinie 18.30 wrocławianie zmierzą się na własnym stadionie ze Stalą Mielec, z którą pierwotnie mieli zagrać 16 września. Wtedy mecz się nie odbył z powodu krytycznej sytuacji powodziowej w województwie dolnośląskim. Do dyspozycji sztabu Śląska będzie już Marcin Cebula, który doznał kontuzji w meczu z Cracovią. On już trenuje na boisku, ale nie w pełnym wymiarze czasowym powiedział Jacek Magiera. Spotkanie, które mieliśmy rozegrać kilka tygodni temu, byłoby pierwszym Janusza Niedźwiedzia w roli szkoleniowca Stali. Przygotowywaliśmy się do tego meczu, ale nie mieliśmy zbyt wielu informacji o tym, jak nowy szkoleniowiec poukłada ten zespół. Dziś Stal jest po kilku spotkaniach z tym trenerem. Analizujemy Stal jak każdego innego rywala. Wiemy, jak grają mielczanie, jak poruszają się na boisku. Te informacje do nas spłynęły. Najważniejsze jest jednak to, jak my będziemy reagować i grać, wykorzystując swoje atuty.

Bogdan Nather