Sport

Szalony wieczór w Grodzisku

Najnudniejszy stadion ekstraklasy nie gwarantuje wielu goli, dlatego tym większe było zdziwienie, kiedy wczoraj padło na nim... aż 7.

Adam Zrelak (z prawej) pokazał swe żądło i strzelił Stal Mielec trzy gole. Fot. Jakub Kaczmarczyk/PAP


Szalony wieczór w Grodzisku

Najnudniejszy stadion ekstraklasy nie gwarantuje wielu goli, dlatego tym większe było zdziwienie, kiedy wczoraj padło na nim... aż 7.


Poniedziałkowe spotkanie Warty ze Stalą zapowiadało się najgorzej, jak tylko mogło. Na obiekcie w Grodzisku Wielkopolskim w poprzednich 14 meczach padły tylko 24 bramki, co było najniższym wynikiem domowym w ekstraklasie. Gospodarze znani są z pragmatycznej, nudnej i asekuranckiej gry, stąd w 9 tegorocznych kolejkach strzelili tylko 6 goli.


Przecierali oczy

Nie wiadomo, czy na „Zielonych” tak podziałała oficjalna informacja o odejściu trenera Dawida Szulczka po sezonie, ale kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia. Poznaniacy zagrali odważnie, naciskali mielczan, atakowali. Stal starała się odgryzać i w efekcie widzowie zobaczyli efektowne widowisko,w którym do przerwy wynik brzmiał 2:2. Tak „wysoki” rezultat padł w Grodzisku w tym sezonie tylko raz, kiedy w połowie sierpnia rzutem na taśmę remis wywalczył tam Ruch Chorzów.


Roszada wahadłowych

W drugiej połowie strzelała już jednak tylko Warta, która miała dwóch bohaterów. Obaj zaliczyli po hat tricku. Mohamed Mezghrani wyjątkowo został ustawiony nie na prawym, a na lewym wahadle, zamieniając się miejscami z Konradem Matuszewskim. Roszada przyniosła skutek natychmiastowy, bo już w 7 minucie Belg o algierskich korzeniach asystował... właśnie Matuszewskiemu. Dwie kolejne asysty dorzucił w pierwszych 4 minutach drugiej połowy. Za pierwszym razem jego dośrodkowanie co prawda przeciął – dodajmy, że fatalnie w skutkach – bramkarz Stali Mateusz Kochalski, ale piłka spadła pod nogi Adama Zrelaka, który okazji nie zmarnował. Chwilę później wahadłowy dograł z wolnego wprost na głowę Dawida Szymonowicza.


Imponujący wyczyn

Prócz Mezghraniego kapitalną robotę wykonał wspomniany Zrelak. Słowak zaliczył hat tricka, stając się 5. zawodnikiem w tym sezonie ekstraklasy, który tego dokonał. To imponujący wynik, bowiększość sezonu stracił z powodu kontuzji, a do gry wrócił dopiero po Wielkanocy. Pierwszą bramkę zdobył przed tygodniem z Koroną, więc ma 4 trafienia w 2 meczach z rzędu!

Piotr Tubacki