Julian Brandt (w żółtym) otworzył wynik wczorajszego meczu w Dortmundzie. Fot. PAP/EPA


Szalona noc w Dortmundzie!

Po niesamowitym spotkaniu do półfinału Ligi Mistrzów awansowała Borussia, która nie była faworytem w dwumeczu.


Mecz w Madrycie kazał sądzić, że rewanż w północno-zachodnich Niemczech będzie pełen emocji. To potwierdziło się już w pierwszych sekundach, kiedy obie strony... miały rewelacyjne szanse na gola! Już w 3 minucie płaskie podanie pięć metrów od bramki Atletico otrzymał Marcel Sabitzer, lecz zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i zmarnował stuprocentową sytuację. Niespełna dwie minuty później oko w oko z bramkarzem Borussii znalazł się z kolei Alvaro Morata, ale uderzył obok słupka.


Udokumentowana przewaga

Później przewagę zyskała ekipa z Dortmundu. Aktywny był przede wszystkim Julian Brandt, który – w nagrodę za dobrą zmianę przed tygodniem – wyszedł od początku. Jednakże cały zespół skutecznie pressował, dobrze operował piłkę, regulował tempo gry. W końcu swój moment miał wspomniany Brandt. W 34 minucie Mats Hummels zaprezentował swoje popisowe zagranie i zewnętrzną częścią buta podał w „szesnastkę” Atletico, gdzie wbiegł głodny gola pomocnik. 27-latek strzelił z ostrego kąta i z pewną dozą szczęścia wyprowadził BVB na prowadzenie. To nie był jednak koniec. Chwilę później na pełnej szybkości zbiegł ze skrzydła Ian Maatsen i z podobnej pozycji kropnął płasko na 2:0! Borussia schodziła na przerwę z zasłużonym prowadzeniem i udokumentowaną przewagą.


Zmiennik dał remis

Los Colchoneros” nie mają jednak w zwyczaju odpuszczać. Trener Diego Simeone dał temu wyraz, wprowadzając na boisko aż trzech świeżych zawodników. W 49 minucie Hiszpanom pomógł jednak... Hummels, który chciał przeciąć dośrodkowanie, ale zamiast tego w prostej sytuacji wbił piłkę do własnej siatki. Obie strony szykowały się do zadania kolejnego ciosu i lepsi w tej materii okazali się goście. Sygnał ostrzegawczy wysłał jeden ze zmienników, Angel Correa, marnując „setkę”. Kilkadziesiąt sekund później jednak wpakował piłkę do siatki po akcji, w której było go pełno – najpierw dogrywał, potem strzelał, a na końcu dobijał.


3 minuty na 2 gole!

Przy stanie 2:2 awans do półfinału miało Atletico. Kibice w Dortmundzie podkręcili jednak tempo dopingu, a ich piłkarze rzucili się do ataku. W przeciągu 3 minut... zdobyli dwie bramki! Najpierw Brandt „uruchomił” na skrzydle Sabitzera, który wrzucił do Niklasa Fuellkruga, a ten głową skutecznie wykończył. Chwilę później asystent sam zapisał gola na swoje konto. Wykorzystał zamieszanie w polu karnym „El Atleti” i mocnym strzałem dał BVB prowadzenie 4:2! Jak przy dwóch pierwszych bramkach, tak i w tym przypadku Jan Oblak mógł zachować się lepiej między słupkami.


W stylu Simeone

Atletico musiało nacisnąć, ale to Borussia była bliżej kolejnych trafień. Po długim podaniu „setkę” zmarnował Fuellkrug, a kilka minut później z dystansu „odpalił” Sabitzer. W tym drugim przypadku kapitalnie jednak interweniował Oblak. Przyjezdni mieli piłkę, ale nic z tego nie wynikało. Dortmundczycy imponowali konsekwencją, nie odpuszczali i walecznie, w stylu ekipy Simeone, awansowali do półfinału Champions League!

Piotr Tubacki



Borussia Dortmumd – Atletico Madryt 4:2 (2:0). Pierwszy mecz 2:1 dla Atletico. Awans Borussia

1:0 – Brandt (34), 2:0 – Maatsen (39), 2:1 – Hummels (49, sam.), 2:2 – Correa (64), 3:2 – Fuellkrug (71), 4:2 – Sabitzer (74)

BORUSSIA: Kobel – Ryerson, Hummels, Schlotterbeck, Maatsen – Sabitzer, Can – Sancho (86. Oezcan), Brandt (90. Reus), Adeyemi (66. Bynoe-Gittens) – Fuellkrug. Trener Edin TERZIĆ

ATLETICO: Oblak – Witsel, Gimenez, Hermoso – Molina (46. Barrios), Llorente, Koke, de Paul (84. Saul), Azpilicueta (46. Riquelme) – Morata (46. Correa), Griezmann. Trener Diego SIMEONE.

Sędziował Slavko Vincic (Słowenia). Żółte kartki: Ryerson – Azpilicueta, Hermoso.