Sport

Szaleństwo w Kołobrzegu!

Po tygodniach wyczekiwania Ruch wreszcie wygrał w I lidze, a bohaterem został ten, który w ostatnim czasie... był już skreślony.

Gdy Soma Novothny strzelił na 1:0, pogratulować mu przybiegli wszyscy koledzy z zespołu. Fot. Kasia Dzierżyńska / Press Focus

Czysta karta, którą zapowiedział przed tym spotkaniem trener Dawid Szulczek, dotyczyła przede wszystkim Somy Novothny'ego. Węgier przez cały 2025 roku był cieniem samego siebie, a w trzech wcześniejszych spotkaniach nawet nie łapał się do kadry meczowej. Napastnik miał problemy osobiste, niektórzy zarzucali mu nieprofesjonalne prowadzenie (choć brakowało na to rzetelnych dowodów), ale sam piłkarz w mediach społecznościowych zaznaczał swoje przywiązanie do klubu. Teraz je udowodnił.

Kamień spadł z serca

Novothny zaczął od pierwszej minuty, sadzając na ławce Daniela Szczepana. Mecz z walczącą o życie Kotwicą nie był dla „Niebieskich” łatwy, bo by być uczciwym – wynik 1:1 po pierwszej połowie był absolutnym maksimum, jakie można było z niej wycisnąć. Chorzowianie mieli dwie okazje po dośrodkowaniach z lewej flanki – najpierw minimalnie obok główkował Mateusz Szwoch, a potem, w 16 minucie, swoją piątą bramkę w lidze zdobył właśnie Novothny. Asystował mu serwujący znakomite dośrodkowania Dominik Preisler, a piłkarze ze Śląska wreszcie zrobili to, o czym tak często mówił ich trener Dawid Szulczek – strzelili gola na 1:0. Celebrując gola Novothny wykonał gest zrzucania z siebie kurzu, jednoznacznie dając do zrozumienia, jak wielki kamień spadł mu z serca. Cóż jednak z tego, skoro... po dwóch minutach był remis. Sprawiający problemy chorzowskiej obronie rosły napastnik Wsiewołod Sadowskij zgrał piłkę głową pod nogi niepilnowanego Joshuy Pereza, który mocnym uderzeniem trafił na 1:1. Po pierwszych 45 minutach nie można było więc mówić o jakże wyczekiwanym progresie po stronie chorzowian.

Race na boisku

Natomiast to, co działo się w drugiej połowie... to jak przejażdżka kolejką górską! Nieco ponad kwadransa potrzebował Novothny by skompletować hat tricka! Najpierw dobił piłkę z linii bramkowej po tym, jak dostarczył mu ją tam nie kto inny jak Preisler. Chwilę potem zaś znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie, mocnym strzałem dając Ruchowi 3:1. Wydawało się, że nic już gościom nie zagrozi, bo Kotwica ewidentnie opadła z sił, ale na kwadrans przed końcem pięknym uderzeniem zza pola karnego popisał się Mykoła Musolitin i kołobrzeżanie znowu mieli kontakt! Nie najlepiej zachował się przy tym strzale Jakub Bielecki, ale beniaminek nie zdążył nabrać rozpędu, bo wtedy do gry wkroczyli... kibice. Najpierw ci z Kołobrzegu zadymili boisko, zmuszając sędziego Bartosza Frankowskiego do przerwania zawodów. Potem zaś swoje dorzucili fani „Niebieskich”, rzucając z sektora gości race na boisko, w efekcie arbiter zaprosił zawodników do szatni. Delegat PZPN-u oglądający to spotkanie skrupulatnie zapisywał w notesie to, co się działo, więc Ruch lada dzień powinien spodziewać się kar.

W doliczonym czasie

Kiedy gra została już wznowiona, zastępujący Novothny'ego Szczepan w doliczonym czasie najpierw wywalczył, a potem skutecznie wykonał rzut karny, ale Kotwica raz jeszcze złapała kontakt – tym razem po pięknym uderzeniu Michała Cywińskiego z rzutu wolnego w dziewiątej doliczonej minucie („Bielu” ponownie mógł spisać się lepiej)! Więcej już jednak gospodarze nie zdziałali i pozostali punkt nad strefą spadkową. Ruch natomiast wygrał po 9 meczach rozhybotania, a jego bohaterem został ten, który, przypomnijmy, jeszcze niedawno był odstawiony od składu.

Piotr Tubacki

10 SPOTKAŃ z rzędu w I lidze rozegrał Ruch bez zdobycia bramki na 1:0. Ostatnio udało im się to 29 listopada w starciu z Odrą Opole.


OCENA MECZU ⭐

◼  Kotwica Kołobrzeg – Ruch Chorzów 3:4 (1:1)

0:1 – Novothny, 16 min (głową), 1:1 – Perez, 18 min, 1:2 – Novothny, 52 min, 1:3 – Novothny, 61 min, 2:3 – Musolitin, 75 min, 2:4 – Szczepan, 90+6 min (karny), 3:4 – Cywiński, 90+9 min (wolny)

KOTWICA: Kozioł – Faworow, Cywiński, Wełna, Musolitin – Trojnarski (68. Kurowski), Ramos (86. Cucos), Kort, Perez, Kreković (68. Kozłowski) – Sadowskij (73. Skiba). Trener Piotr TWOREK.

RUCH: Bielecki – Mezghrani (70. Konczkowski), Cykało, Karasiński, Preisler (76. Borowski) – Ventura (85. Łaski) – Szwoch, Adkonis – Kozak (76. Moneta), Novothny (86. Szczepan), Myszor. Trener Dawid SZULCZEK.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 1767. Żółte kartki: Sadowskij – Mezghrani, Karasiński.

Piłkarz meczu – Soma NOVOTHNY