Szymon Marzec (w białym trykocie) jest przekonany, że on i jego koledzy solidnie pracowali w czasie reprezentacyjnej przerwy. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl


Szaleństwo na finiszu

Ligowcy w ciągu trzynastu dni rozegrają sześć meczów i zakończą pierwszą część rozgrywek. 

 

Co do tego nikt nie ma wątpliwości - po reprezentacyjnej przerwie na ligowych taflach będzie szaleństwo. Do zakończenia sezonu zasadniczego pozostało już tylko sześć kolejek, a jest jeszcze kilka zagadek do wyjaśnienia. Pozycja lidera i obrońcy tytułu mistrzowskiego, GKS-u Katowice, wydaje się niezagrożona, ale trzeba się mieć na baczności. O drugą lokatę do samego końca będzie trwał wyścig między sąsiadami z Tychów i Oświęcimia. Hokeiści z Jastrzębia mocno usadowili się na czwartej pozycji, choć też patrzą w górę. O kolejne miejsca rywalizują pozostałe drużyny. Zagłębie Sosnowiec, zajmujące ósme miejsce, też ma szansę, ale musi punktować z przeciwnikami, którzy są przed nim.


Bez leniuchowania

GKS Tychy przez wielu ligowych obserwatorów jest postrzegany, obok GKS-u Katowice, jako główny kandydat do mistrzostwa. Zespół teraz zajmuje trzecie miejsce, ale spogląda wyżej i pragnie wyprzedzić Unię oraz ewentualnie czekać na kolejne potknięcia rywali.

- W czasie reprezentacyjnej przerwy wcale nie leniuchowaliśmy - uśmiecha się Szymon Marzec, napastnik delegowany do specjalnych zadań w tyskiej drużynie. - Owszem, w tej przerwie (dla tyszan od 28 stycznia - przyp. red.) mieliśmy trzy razy pod dwa dni wolnego, a resztę czasu spędzaliśmy w siłowni oraz na lodzie. Lubię takie zajęcia i zapier... aż miło było patrzeć. Wszystko robiliśmy z myślą o play offie, który jest tuż, tuż. Z zajęciami na lodzie było trochę gorzej, bo paru kolegów pojechało na mecze reprezentacji, zaś kilku wracało po kontuzjach i mieli swój cykl przygotowań. Było nas 14 i nie mogliśmy w pełnym wymiarze przeprowadzić zajęć taktycznych. Wczoraj wrócili wszyscy, było tłoczno i gwarno. Mamy liczną kadrę i trener będzie miał problem przy ustalaniu składu.  

Do zajęć już w pełnym wymiarze powrócili Roman Rac i Janne Tavi. Natomiast Alan Łyszczarczyk, leczący uraz kręgosłupa, miał z trenerem przygotowania fizycznego, Jakubem Gruthem, indywidualne zajęcia w siłowni, zaś z drużyną wychodził na lód, ale nie uczstniczył we wszystkich ćwiczeniach. „Łyżka” czuje się dobrze i rwie się do gry, jednak lekarze są zdecydowanie ostrożniejsi w prognozach i zgodę na grę może wydadzą dopiero w przyszłym tygodniu.

- A my po przerwie zaczynamy z grubej rury - dodaje śmiejąc się Marzec. - Najpierw gramy z Unią, potem w Jastrzębiu oraz u siebie z Cracovią i te mecze nam odpowiedzą w jakim miejscu jesteśmy. Brakuje nam trochę rytmu meczowego, bo żaden trening nie zastąpi gry o punkty.W takiej sytuacji są wszystkie zespoły i dobrze się stało, że przed play offem zagramy sześć meczów.

 

Znaki zapytania

- Bylibyśmy największymi frajerami, gdybyśmy stracili pierwsze miejsce przed play offem - stwierdził obrońca GKS-u Katowice, Jakub Wanacki, tuż po zakończeniu turnieju prekwalifikacji olimpiskich. - Nie będzie żadnego kataklizmu, choć doceniamy rywali, ale sami będziemy koncentrowali na swoich zadaniach nakreślonych przez trenerów.

John Murray nie mógł wystąpić w reprezentacji z powodu kontuzji ręki i jego występ przeciwko Jastrzębiu też stanął pod znakiem zapytania. Bramkarz jest pod stałą opieką sztabu medycznego i on zadecyduje kiedy ostatecznie będzie mógł stanąć między słupkami. Natomiast do zespołu po ponad trzech tygodniach pauzy z powodu kontuzji wraca ceniony defensor Maciej Kruczek. Natomiast Mateusz Bepierszcz za bójkę z Kristopasem Jakobsonsem w Oświęcimiu i karę meczu nie wystąpi z Jastrzębiem. Przed zespołem trenera Jacka Płachty trzy istotne mecze: z JKH, w Krakowie oraz z „Szarotkami” w „Satelicie”. Każdy punkt przybliża GieKSę do zwycięstwa w sezonie regularnym.

 

Nieśmiałe zerkanie

Hokeiści JKH GKS-u Jastrzębie zaimponowali serią jedenastu (!) punktowych meczów. Dziesięć wygrali, a przegrali 14 stycznia u siebie z Tychami 1:2 po karnych. Ostatnią porażkę w normalnym czasie zanotowali 7 grudnia ubiegłego roku pod Wawelem 1:5.

- Dobra postawa sprawiła, że czwarte miejsce mamy raczej pewne, ale i tak nieśmiało zerkamy w górę - mówi dyrektor sprtowy klubu, Leszek Laszkiewicz. - Przy dobrej naszej postawie i potknięciach rywali może udałoby się wskoczyć o szczebel wyżej. Jednak ligowa przerwa niesie za sobą kilka zagadek i nie wiemy jak drużyny wykorzystały tę przerwę. Arek Kostek jest po operacji i czeka go sześć tygodni pauzy. Filip Starzyński w dalszym ciągu narzeka na uraz pachwiny. Kontuzje leczą bliźniacy Radek i Łukasz Nalewajkowie. Ten drugi jest bliżej gry. Po tak udanej serii ze spokojem oczekujemy na finisz tej części.

Tylko zespół z Sanoka jest już pogodzony z faktami, wszak obcokrajowcy znaleźli sobie inne miejsca pracy. Pozostało kilkunastu rodzimych zawodników, którzy już marzą o zakończeniu tego niefortunnego sezonu. A pozostałe drużyny jeszcze walczą o jak najlepszą pozycję wyjściową.      

 

TAURON HOKEJ LIGA

Środa, 14 lutego

TYCHY, 18.00: GKS - Re-Plast Unia Oświęcim 2:4, 2:1, 5:4 D, 1:2*

SANOK, 18.00: Marma Ciarko STS - Comarch Cracovia 4:5 D, 2:3, 0:7, 2:1

KATOWICE, 18.30: GKS - JKH GKS Jastrzębie 4:3 K, 2:1, 3:4, 4:1

SOSNOWIEC, 19.00: Zagłębie - PZU Podhale Nowy Targ 3:2 D, 3:5, 1:0, 2:1 K  

Energa Toruń pauzuje

 

* dotychczasowe wyniki


(sow)