Jesienią Patryk Stępiński (nr 95) wyprowadził Widzewa jako kapitan na mecz z Ruchem. Zimą zamienił czerwień na niebieski. Fot. Artur Kraszewski/Press Focus


Święto na trybunach!

W tabeli Ruch i Widzewa dzieli 19 punktów. Kibiców obu ekip łączy jednak wielka przyjaźń, która znajdzie odbicie w rekordzie frekwencji na stadionach w XXI wieku.


Meczem z Widzewem Ruch chce pobić rekord frekwencji w ekstraklasie w XXI wieku. Można już bez większego ryzyka stwierdzić, że zadanie to zostanie zrealizowane, bo obecny wynik sprzedaży biletów jest już lepszy od najlepszych do tej pory, osiąganych przez fanów Lecha Poznań. Do czwartku zostało sprzedanych ponad 45 tysiące wejściówek, a do meczu jeszcze trochę czasu zostało. – Codziennie rano sprawdzam, jak licznik frekwencji na to spotkanie się zmienia. Wielu moich znajomych przyjedzie na Stadion Śląski. To będzie święto na trybunach, na boisku poziom sportowy musi temu dorównać – mówi jeden z liderów defensywy Ruchu Patryk Stępiński, dla którego sobotni występ będzie zapewne wyjątkowy.


Emocje na bok

Jeszcze w jesiennym spotkaniu obu drużyn wystąpił on po drugiej stronie barykady. – 6,5 roku spędziłem w Widzewie. Byłem ważną postacią w klubie. Rodzice, znajomi, wszyscy są kibicami Widzewa, ale przede mną teraz w sobotę zadanie, by te emocje odłożyć na bok. Jestem zawodnikiem Ruchu, walczę, by miał jak najlepsze wyniki, sentymentów w takim spotkaniu nie może być – mówi były kapitan Widzewa, który do Chorzowa trafił zimą. Za jego sprowadzeniem na Cichą stał trener Janusz Niedźwiedź, który pracował w Widzewie do września ubiegłego roku. Sobotni mecz będzie dla obu panów pierwszym przeciwko swojemu byłemu klubowi. Pierwsze spotkanie w tej parze w rundzie jesiennej było niecodzienne. W pierwotnym terminie, 22 października, mecz został odwołany z powodu zalanego boiska. Po blisko miesięcznej przerwie drużyny spotkały się ponownie, Widzew wygrał 2:1, a Ruch kończył to spotkanie w dziewiątkę, po dwóch czerwonych kartkach dla Konrada Kasolika i Szymona Szymańskiego.


Mistrzowska atrakcja z Oświęcimia

Zaraz po awansie Ruchu do ekstraklasy stało się jasne, że mecz z Widzewem w Chorzowie będzie wielkim wydarzeniem. Po tym, jak w ubiegłym sezonie nie udało się zorganizować na Stadionie Śląskim meczu przyjaźni z Wisłą Kraków, tym razem takiego znaku zapytania nie było. Przede wszystkim chorzowski gigant miał być już docelowym obiektem zastępczym, na którym Ruch rozgrywa swoje spotkania i wszystkie procedury związane z organizacją meczu przy tak dużej publice udało się odpowiednio wcześniej wypracować. W Chorzowie od początku celowano w datę urodzin Ruch, jako potencjalny termin meczu z Widzewem. – Chcemy, by to wszystko zbiegło się w czasie z naszymi urodzinami. Chodzi również o pogodę, która w tym czasie powinna być dogodna, by odwiedzać stadiony – mówili przedstawiciele Ruchu jeszcze przed sezonem. Władze ekstraklasy dostosowały się do próśb „Niebieskich” i termin został wyznaczony dokładnie na 20 kwietnia. Teraz dodatkowo szykuje się jeszcze wielka atrakcja mistrzowska. Zarząd Ruchu zaprosił na to spotkanie drużynę hokeistów Unii Oświęcim, która w niedzielę wywalczyła mistrzostwo Polski. Zespół, z którym sympatyzują kibice Ruchu, zaprezentuje się publice w przerwie meczu z Widzewem.


Będzie 50 tysięcy?

W sobotę Stadion Śląski pomieścić będzie mógł 50 167 widzów i po cichu organizatorzy liczą, że wszystkie miejsca zostaną wyprzedane. Dużą część widowni będą stanowić kibice Widzewa, którzy już na ten moment wykupili ponad 16 tysięcy wejściówek. To oznacza, że przy okazji spotkania w Chorzowie ustanowiony zostanie także ligowy rekord wyjazdowy, jeżeli chodzi o frekwencję. W tej sytuacji władze Ruchu apelują, by na mecz przybyć jak najwcześniej i najlepiej środkami komunikacji miejskiej.

TD