Ante Crnac (nr 19) nie wykorzystywał kolejnych sytuacji pod bramką Górnika. Na przeszkodzie stał rewelacyjny Daniel Bielica. Fot. Waldemar Deska/PAP


Świetnie fedrują!  

Niesamowita wiosenna seria Górnika trwa w najlepsze. Teraz padła Częstochowa.

 

Wydarzeniem piątkowego meczu był występ w bramce mistrza Polski doświadczonego Duszana Kuciaka. 38-letni golkiper ze Słowacji, rozgrywający swój 328. mecz w ekstraklasie, jest już piątym bramkarzem Rakowa, który gra w tym sezonie! Przed nim byli Vladan Kovacević, Antonis Tsiftsis, Kacper Bieszczad i Muhamed Sahinović. Do Częstochowy trafił na zasadzie transferu medycznego, bo kontuzjowani są Kovacević i Sahinović. W pierwszych minutach odważnym wybiegiem uratował swój zespół przed stratą gola, wygrywając pojedynek z Lawrencem Ennalim.  

W 28 minucie pojawiła się duża kontrowersja. Rozpędzony Ennali wbiegł w pole karne, gdzie został zatrzymany przez interweniującego Kuciaka. Niemiec padł na murawę, a prowadzący mecz Tomasz Musiał niemal natychmiast pokazał  golkiperowi czerwoną kartkę. Po interwencji VAR-u arbiter zmienił jednak decyzję i karę anulował! Skrzydłowy Górnika tylko złapał się za głowę. Piłkarze Rakowa bili brawo i dziękowali Musiałowi. Ale też gracze Rakowa kompletnie nie mieli pomysłu na zatrzymanie szybkiego jak strzała Ennaliego.  Choć trzeba przyznać, że

drużyna trenera Dawida Szwargi starała się atakować i miała optyczną przewagę. Najlepszą okazję miał Stratos Svarnas, ale piłka po jego uderzeniu trafiła w słupek bramki rywali. Gospodarzom w I połowie ani razu nie udało się strzelić celnie na bramkę Daniela Bielicy.

Zaraz po przerwie świetną okazję miał Ante Crnac, ale kapitalną interwencją popisał się Daniel Bielica, parując piłkę na rzut rożny. Zaraz potem drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Giannis Papanikolaou i drużyna spod Jasnej Góry musiała sobie radzić w osłabieniu. Poszkodowany w tej sytuacji Szymon Czyż z rozbitą głową opuścił murawę.  

Mimo gry w osłabieniu mistrz Polski miał okazje. Nie wykorzystał ich jednak nieskuteczny Crnac. W końcówce z kilku metrów uderzył celnie, ale świetnie nogą interweniował najlepszy na śliskiej i mokrej murawie Bielica. Kiedy wydawało się, że mecz przy Limanowskiego zakończy się bezbramkowym remisem, decydujący cios zadali „górnicy”! Już w doliczonym czasie z rzutu rożnego dośrodkował Erik Janża, a głową interweniującego Kuciaka – który źle obliczył lot piłki – pokonał były napastnik Rakowa, rezerwowy ostatnio Sebastian Musiolik.  

Michał Zichlarz

 

      

 

GŁOS TRENERÓW

Dawid SZWARGA: - W tej rundzie wygraliśmy tylko trzy mecze i odpowiedzialność za to spoczywa na moich barkach. Jeśli chodzi o sam mecz, to pierwsza połowa była bardzo zamknięta, a oba zespoły miały tylko po jednej sytuacji. Po przerwie graliśmy lepiej, ale czerwona kartka zmieniła oblicze spotkania. Po niej Górnik przejął inicjatywę. W końcówce mieliśmy dwie piłki meczowe, ale ich nie wykorzystaliśmy, a brak konsekwencji w doliczonym czasie sprawił, że zostaliśmy bez punktu. Bramka nie obciąża Dusana Kuciaka, a zawodników, którzy przegrali pozycje przy dośrodkowaniu z rogu.


Jan URBAN: - Wiedzieliśmy, gdzie jedziemy - do Rakowa, który chce wygrywać i obronić mistrzostwo. Ze statystyk wynikało też, że Raków nam leży, ale to boisko decyduje. Nie był to Górnik, jakiego chcielibyśmy oglądać, ale taka gra wynikała z klasy przeciwnika. Pomogła oczywiście czerwona kartka i gra w przewadze. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale też cieszylibyśmy się z remisu. Cieszmy się tą chwilą. Wiedzieliśmy, że jeśli w Częstochowie nie przegramy, to nadal będziemy blisko czoła tabeli. To, co się ostatnio dzieje, sprawia, że nie muszę mobilizować drużyny.