Sport

Świetna końcówka ligi

Znakomity mecz w Katowicach. Gdyby takie były zawsze - świat i polska piłka byłyby lepsze!

Piłkarze GKS-u mieli powody do satysfakcji. Lech mniej zadowolony, ale i tak wszystko przed nim. Fot. PAP/Michał Meissner

Ileż emocji, walka do końca! W tym meczu było wszystko, dla takich spotkań warto oglądać polską ligę. Oba zespoły zaczynały spotkanie w dobrych humorach. Poznaniacy jako lider przyjechali na Nową Bukową w szczególnych nastrojach. Nic dziwnego: zwycięstwo w tym spotkaniu gwarantowało im przecież mistrzostwo. Katowiczanie, jako beniaminek, też mieli udany sezon, wcale nie będąc w obecnych rozgrywkach ekstraklasy – jak niektórzy myśleli - jedynie „barwną kropeczką” (tak kiedyś Paul Breitner określił przed mundialem w 1982 roku reprezentację Algierii, z którą RFN potem przegrała).

Raz, a dobrze

Obie drużyny lubią grać szybko, więc nic dziwnego, że od początku narzucone tempo mogło – w polskich warunkach – przyprawić o zawrót głowy. Groźniejszy był Lech, który już w pierwszym kwadransie mógł prowadzić, ale Dawid Kudła w katowickiej bramce spisywał się bez zarzutu. „Walczyć o mistrza, Kolejorz, walczyć o mistrza” – krzyczeli fani z Poznania, którzy wypełnili sektor gości. W Lechu w podstawowym składzie wyszło zresztą dwóch piłkarzy, którzy z dobrej strony dali się wcześniej poznać w Katowicach: bramkarz Bartosz Mrozek i pomocnik Antoni Kozubal. Dziś wiele znaczą w Lechu.

Kibice gości zamilkli, kiedy GieKSa w ładnym stylu wyszła na prowadzenie. Kto tym razem? Oskar Repka nie pytał tylko efektownie po rzucie rożnym przywalił w róg! Fani Katowic na stadionie i fani Rakowa przed telewizorami – zatarli ręce.

Wiadomo było, że poznaniacy rzucą się do ataku, chcąc jak najszybciej wyrównać. Mecz toczył się głównie na połowie katowiczan, ale Mrozek musiał zachować czujność, GieKSa potrafiła od czasu do czasu zorganizować groźny wypad. „Ambicja każe wygrać dziś ten mecz” – śpiewali fani gospodarzy i to zdanie wyjątkowo pasowało do niedzielnego popołudnia.

Zaciętość po obu stronach

Lech przez dłuższy czas niby atakował, ale nie potrafił długo zagrozić bramce Kudły. Widać było, że pewny siebie jest Irańczyk Ali Gholizadeh. Lider osiągnął swoje tuż przed przerwą – w 43 minucie wyrównał Patrik Walemark. Uderzył z linii pola karnego i tym razem zaskoczył Kudłę.

Stawka sprawiała, że po przerwie Lech nadal przeważał. Do ataków dopingował gości ich trener Niels Frederiksen, który wymownymi ruchami rąk nakazywał im grać jak najbliżej bramki Kudły.

Jednak to GieKSa znów zadała bolesny cios. Po akcji prawą stroną zimną krwią zaimponował Bartosz Nowak, który nagle stanął przed szansą w polu karnym i jej nie zmarnował. Niedługo później GieKSa powinna prowadzić nawet 3:1, ale sytuację sam na sam zmarnował występujący na pozycji środkowego napastnika Mateusz Mak. To była patelnia! Mrozek zdołał jednak odbić piłkę na rzut rożny.

W 68 min race z sektorów zajmowanych przez fanów poznańskiego Lecha tak zadymiły murawę, że sędzia przerwał na chwilę mecz. Jakim cudem wnieśli te race na stadion? Nie mam pojęcia. Rozdali je wcześniej pod rozłożoną sektorówką... Zaraz potem trener Frederiksen zarządził potrójną zmianę i Lech... wyrównał. Opłaciło się, bo autorem gola, trochę przypadkowym (został trafiony piłką w głowę przez... kolegę), był wprowadzony zmiennik - Mario Gonzalez. W końcówce tempo było nadal szaleńcze, obie drużyny chciały wygrać. Były rajdy, strzały i świetne bramkarskie parady. Znakomity mecz, więcej takich!

Paweł Czado

OCENA MECZU ⭐

◼  GKS Katowice – Lech Poznań 2:2 (1:1)

1:0 – Repka, 14 min (bez asysty), 1:1 - Walemark, 43 min (bez asysty), 2:1 - Nowak, 59 min (bez asysty), 2:2 -Gonzalez, 77 min (asysta Milić)

GKS: Kudła 8 – Czerwiński 7, Jędrych 7, Kuusk  7 – Wasielewski 7 (88. Marzec niesklas.), Repka 8,  Kowalczyk 7, Błąd 7 (86. Drachal niesklas.), Nowak 8, Galan 7 (74. Rogala niesklas.) – Mak 6 (86. Zrelak niesklas.). Trener Rafał GÓRAK. Rezerwowi: Strączek, Klemenz, Jaroszek, Komor.

LECH: Mrozek 8 - Pereira 6, Mońka 6 (70. Douglas 4), Milić 7, Gurgul 6 (70. Carstensen 4) - Kozubal 7, Hotić 7 (70. Gonzalez 1), Sousa 7 - Gholizadeh 6 (87. Fiabema niesklas.), Ishak 6, Walemark 6 (60. Lisman 3). Trener Niels FREDERIKSEN. Rezerwowi: Dudek, Pingot.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń) – 7. Asystenci: Jakub Winkler (Toruń) i Bartosz Kaszyński (Bydgoszcz). Widzów 14325. Czas gry 95 min (46+49). Żółte kartki: Jędrych (49. faul), Wasielewski (58. faul), Marzec (90+4. faul) - Walemark (32. dyskusja z sędzią), Milić (90+1. faul)

Piłkarz meczu – Oskar REPKA


GŁOS TRENERÓW

Niels FREDERIKSEN: - Takie mecze z reguły są bardzo nerwowe. Dla mnie najważniejszy jest fakt, że zdobywamy punkt i zachowujemy przed ostatnim meczem pozycję lidera. Przed nami decydujący moment, na razie jednak trudno mówić o mistrzostwie, jest przecież jeszcze robota do wykonania. Od wielu dni mamy sold-out na ostatnie spotkanie u siebie z Piastem. Nie mogę już się doczekać!

Rafał GÓRAK: - Jesteśmy bardzo zadowoleni z postawy zespołu, postawiliśmy przeciwnikowi poprzeczkę bardzo wysoko. Ten obecny sezon to był piękny rejs.


MÓWIĄ LICZBY
GKS LECH
41 posiadanie piłki 59
3 strzały celne 9
6 strzały niecelne 16
5 rzuty rożne 9
13 faule 7
1 spalone 0
3 żółte kartki 2