Karol Świderski wysłał wyraźny sygnał do selekcjonera reprezentacji Polski. Fot. PAP/EPA


Świderski bohaterem

Hellas Werona wydostał się ze strefy spadkowej, a wszystko dzięki polskiemu snajperowi.


WŁOCHY

Odkąd tylko Karol Świderski pojawił się w Hellasie na początku lutego, kibice z Polski i Werony oczekiwali na jego pierwsze trafienie. Premierowego gola napastnik zdobył w miniony weekend. I nie było to byle jakie trafienie. Snajper zapewnił swojemu zespołowi zwycięstwo, gdy pojawił się na murawie w drugiej połowie meczu z Sassuolo. Jest to o tyle ważne, że od momentu debiutu w Serie A Świderski nie zaznał smaku zwycięstwa. To uległo zmianie, podobnie jak sytuacja w tabeli Hellasu po zdobyciu 3 punktów. Dzięki bramce Polaka ekipa z Werony „wygrzebała się” ze strefy spadkowej. O tym, jak ważny był to mecz, świadczą również słowa szkoleniowca Hellasu. – To były kluczowe punkty. W takich meczach nie można popełniać błędów – powiedział po spotkaniu Marco Baroni. Czy trafienie Świderskiego przekona włoskiego trenera do tego, aby regularnie wystawiał polskiego napastnika w wyjściowej „11”?


Cudotwórca

Zmienia się także sytuacja w górnej części tabeli. Kolejne ważne zwycięstwo odnotowała Roma. Drużyna dowodzona przez Daniele de Rossiego wydaje się nie do zatrzymania. W miniony weekend ofiarą piłkarzy ze stolicy Włoch została Monza, która musiała pogodzić się z porażką 1:4. W poprzednim tygodniu oczy sympatyków Romy skupione były na Paulo Dybali, który zaliczył hat-tricka przeciwko Torino. Tym razem Argentyńczyk znów wpisał się na listę strzelców, ale „tylko” raz. O tym, jak wiele znaczy dołączenie do zespołu de Rossiego, mówił po spotkaniu strzelec jednej z bramek, Leandro Paredes. – Trener dużo z nami rozmawia, daje nam wiele rad. Mam z nim dobry kontakt i zawsze taki miałem. Każdego dnia staram się poprawiać, bo wiem, że pod jego opieką mogę spisywać się bardzo dobrze – stwierdził pomocnik z Argentyny. Przypomnijmy, że włoski szkoleniowiec zastąpił na stanowisku Jose Mourinho w połowie stycznia. Od tego momentu Roma zagrała 7 meczów ligowych, a 6 z nich zakończyło się zwycięstwem. Ekipa z Rzymu przegrała jedynie z Interem, liderem Serie A.


Puściły nerwy

Sporo działo się także w starciu innej stołecznej drużyny. Lazio przegrało u siebie z Milanem 0:1, a mecz miał spore podłoże emocjonalne. Uwidocznione to zostało przez… 3 czerwone kartki, którymi ukarani zostali piłkarze Maurizio Sarriego. Lazio kończył więc mecz w ośmiu, co nie sprzyjało temu, żeby odrobić straty po golu Noaha Okofora. Nie jest to też najlepszy sygnał wysłany w świat przed niezwykle ważnym meczem we wtorek. Rzymianie wyjadą w ramach zmagań w Lidze Mistrzów do Bawarii i chcą udowodnić, że wygrana z Bayernem w pierwszym meczu nie była dziełem przypadku.

Kacper Janoszka


Lazio – Milan 0:1 (0:0)

0:1 – Okafor (88)

Udinese – Salernitana 1:1 (1:1)

0:1 – Tchaouna (10)

Monza – Roma 1:4 (0:2)

0:1 – Pellegrini (38), 0:2 – Lukaku (42), 0:3 – Dybala (63), 0:4 – Paredes (82, karny), 1:4 – Carboni (87)

Torino – Fiorentina 0:0

Hellas – Sassuolo 1:0 (0:0)

1:0 – Świderski (79)

Frosinone – Lecce 1:1 (1:0)

1:0 – Cheddira (45+2), 1:1 – Cerefolini (61, samobójcza)

Empoli – Cagliari 0:1 (0:0)

0:1 – Jankto (69)

Atalanta – Bologna 1:2 (1:0)

1:0 – Lookman (28), 1:1 – Zirkzee (57, karny), 1:2 – Ferguson (61)

Mecz Napoli – Juventus zakończył się po zamknięciu numeru.

 

 

1-4 - LM, 5 - el. LE, 6 - LKE, 18-20 - spadek


Strzelcy

23 - Martinez (Inter),

15 - Vlahović (Juventus),

12 - Giroud (Milan), Dybala (Roma)

11 – Osimhen (Napoli).