Sport

Świat bez Juergena

W Liverpoolu rozpoczęli nową erę, za którą odpowiada trener Arne Slot. Klub na razie nie dokonał żadnego transferu.

Arne Slot słynie z tego, że ma kapitalny kontakt z kibicami. W Rotterdamie już za nim tęsknią. Fot. Pro Shots Photo Agency/SIPA USA/PressFocus

ANGLIA

To pierwszy Holender, jaki będzie prowadził „The Reds”. Ma 45 lat, a ostatnio zasłynął z pracy w Feyenoordzie, z którym w 2023 roku zdobył dublet. W ostatnim sezonie jego zespół... zdobył 2 punkty więcej, ale trafił na fenomenalne PSV Eindhoven, którego nie był w stanie przegonić.

Wpisany w struktury

Slot zaczął być łączony z objęciem Liverpoolu dopiero po jakimś czasie, od kiedy jasne stało się, że z klubem pożegna się Juergen Klopp. Co prawda dużo było medialnych spekulacji, rozmów, przeciągania liny z innymi drużynami w kontekście innych trenerów, lecz finalnie skończyło się na Holendrze – będącym raczej planem B, a może nawet C (jeśli nie D). Jak sam przyznał, „The Reds” nie mógł odmówić, choć zdaje sobie sprawę z tego, że czeka go wielkie wyzwanie. W 6 ostatnich sezonach LFC tylko raz nie stanął na podium, w 2020 wywalczył pierwsze od 30 lat mistrzostwo. 

Nie było też jednak tak, że działacze zatrudnili człowieka przypadkowego. Przemawiało za nim wiele raportów i analiz, wykazujących podobieństwo do charakterystyki Kloppa. Jak wiadomo, Niemiec zmienił w Liverpoolu wiele, stworzył wyraźne struktury, więc jasne stało się, że jego następca będzie musiał do tych struktur pasować. W Premier League pracuje aktualnie dwóch szkoleniowców holenderskich, więc siłą rzeczy Slota zaczęto porównywać do Erika ten Haga, prowadzącego wielkiego rywala, Manchester United. Były trener Feyenoordu jest jednak innym typem człowieka, bliższym kibicom, bardziej zaangażowanym w życie codzienne klubu... zupełnie jak Klopp.

Na razie bez transferów

„The Reds” grają już przedsezonowe sparingi. Ostatnio pokonali na amerykańskim tournee Real Betis 1:0, wkrótce zmierzą się z Arsenalem i United, a do inauguracji Premier League z Ipswich zostało 2,5 tygodnia (17 sierpnia). Co ciekawe, Liverpool jest jedynym klubem z czołówki, który jeszcze nie wydał pieniędzy w okienku transferowym ani nie sprowadził żadnego nowego zawodnika. W pewnym sensie podobnie działa Arsenal, z tym, że on musiał uszczuplić nieco portfel, wykupując bramkarza Davida Rayę z Brentfordu za blisko 32 mln euro. – Przede wszystkim chodzi o pracę z tymi, którzy są obecni. Nie wszyscy jeszcze wrócili z urlopów, ale pozytyw w takiej sytuacji polega na tym, że możemy na spokojnie przyjrzeć się młodzieży. Wprowadzanie młodych graczy jest w naszym klubie ważne, a sprowadzani piłkarze muszą zaspokoić wysokie standardy – powiedział ostatnio Arne Slot, stwierdzając również, że nawet jeśli jego zespół nie będzie wzmocniony, to z posiadaną już kadrą jest w stanie walczyć o najwyższe cele. Przypomnijmy, że Liverpool opuścili Thiago Alcantara, który w wieku 33 lat zakończył karierę i rozpoczął praktyki trenerskie w Barcelonie, a także obrońca Joel Matip, pozostający aktualnie bez pracodawcy.

Walczą z United

Oczywiście transfery Liverpoolu to tylko kwestia czasu. Tak jak Slot był porównywany do ten Haga, tak również możliwe, że o swój pierwszy nowy nabytek będzie musiał walczyć właśnie z United. Niewykluczone bowiem, że będzie nim zawodnik Feyenoordu, prawy obrońca Lutsharel Geertruida. Dla MU nie jest to jednak opcja pierwszego wyboru, a w dalszym szeregu 24-letniego Holendra obserwuje również PSG. – Różnica między ligą holenderską a angielską to dobre dwa szczeble. Nie jest łatwo się przestawić. Jeśli jakiś piłkarz Feyenoordu ma dołączyć do Slota w Liverpoolu, to wydaje mi się, że jedynym gotowym jest Geertruida – powiedział były piłkarz „The Reds” i reprezentacji Holandii Dirk Kuyt. Poza tym z Liverpoolem łączeni są m.in. napastnik Hoffenheim i reprezentacji Niemiec Maxi Beier, skrzydłowy Newcastle Anthony Gordon, defensywny pomocnik Joao Neves z Benfiki czy napastnik Sportingu Victor Gyokeres.

Piotr Tubacki