Świadomie się wypisał
Kto i dlaczego podkłada ładunki wybuchowe pod hitową potyczkę mistrzów Polski z liderami ekstraklasy w Częstochowie?
Joao Moutinho już odlatuje do nowych pracodawców. Fot. Michał Kość / Press Focus
Spekulacje, domysły, teorie, przypuszczenia. Podchody, zbiegi (przypadkowe) okoliczności, sensacyjki – to znak, że ekstraklasa zaczęła finiszować. By nie być gołosłownym, przytoczmy tylko małe ładunki wybuchowe, bo przecież jeszcze nie bomby, które próbuje się podłożyć przed jednym z hitów z 32. kolejki, w którym zmierzą się w Częstochowie liderem ekstraklasy z żegnającą się powoli z insygniami władzy Jagiellonią.
Dziwne sygnały
Niezwykła nieudolność napastników – Jesusa Imaza, Lamine'a Diaby-Fadigi i Afimico Pululu – w ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze w Białymstoku. Brak radości z gry niemal u całej drużyny. Coraz mocniej zaznaczający się widok, że część graczy myślami jest już przy następnym sezonie i myśli, kim będzie ich nowy pracodawca. Skurczona ławka rezerwowych, z której nie ma w zasadzie kogo wysłać na boisko, żeby wzmocnić słabnącą w oczach drużynę. Oznacza to, że Jaga przygotowuje się wkrótce do kadrowej rewolucji. Coraz bardziej widoczny brak cierpliwości trenera Adriana Siemieńca. A jeszcze dochodzi rzekomo specjalne „wykartkowanie” się Joao Moutinho przed meczem z Rakowem, do którego Portugalczyk ma odejść po sezonie. Wypożyczony do Jagiellonii z włoskiej Spezii boczny obrońca Jagi w spotkaniu z Górnikiem popełnił faul taktyczny, pociągając Taoofeeka Ismaheela tak, że decyzja głównego arbitra Jarosława Przybyła mogła być tylko jedna – wyglądająca na celową ósma żółta kartka w sezonie, która wykluczyła Moutinho z hitu 32. kolejki ekstraklasy.
Inne priorytety
– Czy nie odnosi pan wrażenia, że niektórzy piłkarze mają już nieco inne priorytety w swoich głowach? – zapytał wprost Marek Jóźwiak trenera Jagiellonii w programie Liga+Extra na Canal+Sport. – Moje intencje względem piłkarzy są dobre – rozpoczął wypowiedź Siemieniec przed kamerami, odpowiadając na pytanie telewizyjnego eksperta. – Nie chcę tak patrzeć na piłkarzy, przez pryzmat takich intencji. Staram się uczciwie oceniać każdego z nich, patrzeć jedynie na ich postawę na treningach. Na tej podstawie wystawiać jedenastkę, no ale tego nie zmienię. Nie mam wpływu na to, że części zawodników kończą się wypożyczenia, części kończą się umowy. Jestem daleki od tych teorii spiskowych, ale to też nie jest sytuacja, która jakoś wybitnie nam pomaga – wyznał szczerze trener Siemieniec, dodając, że nikt nie może zarzucić jego zawodnikom braku ambicji, woli zwycięstwa i walki.
Czytelny kontekst
Z właśnie z tym tematem przenieśmy się pod Jasną Górę. Zapytany na konferencji po wygranym meczu ze Stalą Mielec przez jednego z „dociekliwszych” dziennikarzy trener Marek Papszun poradził sobie z podobnie prowokacyjną materią, choć nie rozwijał tematu. – Czy słyszał trener, że Lech dzwonił do Stali, żeby ich zmotywować? Czy trener też wykonał telefon do Puszczy (niepołomiczanie mierzyli się z konkurentami do złota wiceliderami z Poznania – przyp. red.)? – Przewidywałem kontekst takich pytań – nie dał się sprowokować Papszun. – Ja do nikogo nie dzwonię w takich celach i mam nadzieje, że nikt z klubu też tego nie robi. My wierzymy w swoją pracę i nie patrzymy na Lecha, Jagiellonię Legię, Pogoń czy inne drużyny. Mówiłem to wielokrotnie. Dużo zdrowia, serca, poświęcenia wkładamy w to, co robimy i cieszę się, że są tego tak dobre efekty.
Oczywiście to tylko plotki i nie w każdej musi znajdować się ziarno prawdy. Tym bardziej że Duma Podlasia obroni miejsce na podium i zakwalifikuje się do europejskich pucharów jedynie w przypadku, gdy nie przegra, a najlepiej wygra w sobotę w Częstochowie.
Zbigniew Cieńciała