Surowa lekcja
Grająca od 27 minuty w dziesiątkę Polonia Bytom zdołała w tym czasie strzelić trzy gole GKS-owi Jastrzębie!
Mecz od samego początku nie układał się po myśli gospodarzy, ponieważ już w 7 min pozostawiony bez opieki Konrad Andrzejczak płaskim strzałem sprzed pola karnego zaskoczył Grzegorza Drazika. Gdy w 27 min sędzia Kornel Paszkiewicz w następstwie drugiej żółtej kartki usunął z boiska skrzydłowego Polonii Lucjana Zielińskiego, wydawało się, że jastrzębianie złapią wiatr w żagle. Nic takiego nie nastąpiło, przeciwnie, to goście - mimo osłabienia - dominowali. Dowodem na to był kolejny gol, którego soczystym strzałem zza pola karnego zdobył kapitan bytomian, Tomasz Gajda.
Drugiej połowy gospodarze nie mogli zacząć gorzej, bo już minutę po wznowieniu gry sprokurowali rzut karny, którego uderzeniem a la Panenka na trzeciego gola dla swojej drużyny zamienił Kamil Wojtyra. Gdy w 65 min rezerwowy Grzegorz Szymusik po raz czwarty zmusił do kapitulacji Drazika, zanosiło się na pogrom miejscowych. Twarz uratowały im gole „na otarcie łez” Szymona Matyska (pierwsze trafienie dla GKS-u) i Karola Fietza. Nie zmienia to jednak faktu, że jastrzębianie stracili aż trzy gole w liczebnej przewadze! Nawet średniej klasy drużynie takie coś nie ma prawa się zdarzyć.
W ostatnich minutach meczu centralną postacią był Kamil Jadach, dla którego był to ostatni mecz w koszulce GKS-u. Jego licznik zatrzymał się na 393 występach, dzięki którym „przeskoczył” dotychczasowego rekordzistę, Andrzeja Myśliwca (392 mecze). 34-letn „Carlos” zakończył karierę, a jego oficjalne pożegnanie nastąpi podczas niedzielnego meczu ze Świtem Szczecin.
- Za nami duży i zwycięski mecz, z czego bardzo się cieszę - powiedział trener Polonii, Łukasz Tomczyk. - Chciałem budować DNA tego zespołu, bazując na swoich doświadczeniach życiowych, bo wychowywałem się w domu dziecka. Chcę, aby moja drużyna czerpała z życia pełnymi garściami, była pewna siebie, w żadnym momencie nie „pękała” i była w stanie odwrócić wynik. To cel mentalny na ten sezon.
W zupełnie innym nastroju był trener GKS-u. - Źle weszliśmy w mecz - powiedział Dawid Pędziałek. - Prostym błędem indywidualnym pomogliśmy Polonii w zdobyciu pierwszego gola. Kilka minut później była czerwona kartka dla przeciwnika, a my zamiast być cierpliwi i dążyć do zdobycia bramki, pozwoliliśmy przeciwnikowi podwyższyć wynik. W przerwie zmieniliśmy ustawienie, wprowadziliśmy drugiego napastnika. Można jednak dużo sobie mówić w szatni, nakreślać plan, a przychodzi 46 minuta i rzut karny dla przeciwnika. Po prostu skrajna nieodpowiedzialność z naszej strony. Nie tak to powinno wyglądać.
Bogdan Nather