Sukces z bałaganem w tle
Po świetnym początku, słabszej środkowej części, mistrzowie Polski odnieśli drugie zwycięstwo w drugim spotkaniu nowego sezonu Ligi Mistrzów.
Po ciężkiej, ale zwycięskiej walce wiślacy dopisali kolejne punkty w LM. Fot. Przemysław Strąk/PressFocus
Pierwszy w sezonie mecz o punkty mistrzów Polski w płockiej Orlen Arenie wywołał ogromne zainteresowanie, zapełniając trybuny do ostatniego miejsca. Sympatycy Nafciarzy liczyli nie tylko na dobre, emocjonujące widowisko, ale i zwycięstwo swoich pupili, którzy świetnie spisali się w pierwszym meczu na Węgrzech z Pick Szeged (34:33). Dlatego powiedzmy sobie od razu szczerze - faworytami w pojedynku chorwacką i europejską legendą, aktualnymi mistrzami kraju byli wiślacy, którzy skompletowali w tym sezonie skład na podbicie nie tylko bałkańskiej siódemki.
Spadł poziom koncentracji
I początek był bardzo obiecujący w wykonaniu mistrzów Polski, którzy w nieco ponad kwadrans „odpalili” rywali na bezpieczną odległość 5 bramek. Los też nie oszczędzał gości, ponieważ w 18 minucie parkiet z kontuzją opuścił na kilka minut jeden z ich liderów, Filip Glavas. Po 20 minutach, przy 6-bramkowym prowadzeniu spadł mocno u Nafciarzy poziom koncentracji, co natychmiast odbiło się na wyniku. Pierwszą połowę zakończyła zdobyta równo z syreną bramka Gruzina Giorgiego Czovrebadze, ale na wypracowaną sobie przewagę Biało-niebiesko-biali nie narzekali, choć wynik - po świetnym wejściu w mecz - powinien być okazalszy.
Zrobiło się nerwowo
Po przerwie Chorwaci szybko odrobili dwie bramki i zamiast spokojnego grania zrobiło się nerwowo, tym bardziej że drastycznie spadła skuteczność wiślaków, którzy na pierwszą bramkę czekali ponad 5 minut. Sygnał do odbudowy dał cennymi interwencjami rodak gości, Mirko Alilović. Mistrzowie Polski nieco opanowali sytuację w płockiej twierdzy, choć przewaga niestety falowała, ale gdy skurczyła się do trafienia, trener Xavier Sabate natychmiast poprosił o pierwszą w tym spotkaniu przerwę na żądanie. Końcówka meczu nieoczekiwanie zapowiadała się nerwowo. Dobrze do tej pory pracujący szwedzcy sędziowie pogubili się w chaotycznej atmosferze, co jednak nie miało wpływu na wynik. Ostatecznie mistrzowie Polski odnieśli zasłużone zwycięstwo. Za tydzień czeka ich wyjazd do Magdeburga i bardzo trudny mecz z obrońcami tytułu.
Zbigniew Cieńciała
◼ Orlen Wisła Płock - HC Zagrzeb 30:27 (17:13)
PŁOCK: Bergerud, Alilović - Daszek 1, Janc 6, Szyszko, Serdio 2, Samoiła (CZK, 48 min - gradacja kar), Richardson 5/1, Zarabec, Fazekas 4, Krajewski 1, Dawydzik 1, Mihić 5, Ilić, Szita 2, Kosorotov 3. Kary: 6 min. Trener Xavier SABATE.
ZAGRZEB: Grbavac, Suljević -Walczak 1, Klarica 3, Gojun, Czovrebadze 2, Cavar 1, Karacić 3, Topić, Gavrić 2, Przytuła, Bialauski 7, Kavcić 1, Glavas 3/2, Trivković 2, Tufgedzić 2. Kary: 10 min. Trener Andrija NIKOLIĆ.
Sędziowali: Mirza Kurtgaić i Mattias Wetterwik (Szwecja). Widzów 5467.
Przebieg meczu: 1:0 (1.), 1:1 (2.), 6:3 (9.), 10:5 (16), 12:6 (19.), 13:10 (25.), 17:13 (30.), 17:15 (33), 19:17 (38.), 22:17 (43.), 22:19 (47.), 24:20 (49.), 24:23 (52.), 27:24 (55.), 28:26 (57.), 30:26 (58), 30:27 (60.).
