Krakowianie w słabym stylu wrócili do gry po reprezentacyjnej przerwie. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Suchą stopą po Wiśle

Chrobry zasłużenie pokonał „Białą gwiazdę” i w tym sezonie zdobył z nią aż 4 punkty.

 

Zespół Piotra Plewni potwierdził, że wiosną prezentuje się lepiej niż solidnie. Wisłę wielu ostrzegało przed tym wyjazdem, ostrzegała się sama drużyna Alberta Rude, ale krakowianie rozegrali bardzo słabe spotkanie na każdym poziomie: mentalnym, fizycznym, taktycznym. Piłka nie zawsze jest jednak sprawiedliwa, bo gospodarze stwarzali sytuacje, trafili nawet w poprzeczkę, ale tuż przed gwizdkiem oznajmiającym zejście do szatni stracili gola.

 

Wszystko zagrało

W Głogowie pojawił się Angel Rodado, najlepszy strzelec „Białej gwiazdy”, ale nie mógł pomóc kolegom z powodu kontuzji braku. Może się zdarzyć i tak, że potrzebna będzie operacja i nie zagra do końca sezonu. W kadrze, a w końcówce także na murawie, znalazł się debiutant Billel Omrani, którego krótki występ był odbiciem bezradności krakowian. Hitem internetu jest jego zagranie głową, po dośrodkowaniu z prawej strony, gdy niepilnowany posłał piłkę w aut. - Chyba wszystkim nam w głowie wyszedł ten mecz - podkreślał trener Chrobrego. - Trzeba się cieszyć, że w końcu przyciągnęliśmy rzeszę naszych kibiców i zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Nie pozwoliliśmy Wiśle rozwinąć skrzydeł. Wiedzieliśmy, że nie możemy jej wpuścić swobodnie w pole karne, bo to jest bardzo dobry zespół, który gra naprawdę świetną piłkę i cieszę się, że ten plan zrealizowaliśmy.

 

Braki emocjonalne

To nie był dzień bocznych obrońców Wisły. Bartosz Jaroch zgubił krycie przy pierwszym golu dla rywali, a Jakub Krzyżanowski rozegrał chyba najgorsze spotkanie w seniorach, maczając palce przy bramkach na 1:1 i 2:1. Rozmiary w pełni zasłużonego zwycięstwa Chrobrego zmniejszył Alan Uryga, który doczekał się trafienia w 126. występie dla 13-krotnego mistrza Polski. - Byli od nas lepsi. Postawili się nam od pierwszej do ostatniej minuty. Gdy nie wchodzi się na odpowiedni poziom rywalizacji, to się przegrywa. Muszę przeprosić cały klub za to, co pokazaliśmy - mówił trener Wisły Albert Rude. - Nie brakuje nam niczego fizycznie, a emocjonalnie. Przegrywaliśmy pojedynki, akcje w ofensywie i defensywie, nie zbieraliśmy drugich piłek, nie blokowaliśmy dośrodkowań, nie broniliśmy dobrze pola karnego. Gdy w ostatnich 15 minutach zdaliśmy sobie sprawę, że spieprzyliśmy sprawę, nagle zaczęliśmy atakować, stwarzaliśmy sytuacje. Zaczęliśmy wygrywać pojedynki, byliśmy od nich lepsi. Czemu? Niektórym się wydaje, że gdy Wisła gra piłką, to wystarczy. To jednak nie wystarczy i musimy to zrozumieć.

Michał Knura