„Straszą” lidera
Drużynę trenera Ireneusza Mamrota po efektownej wygranej z Pogonią Siedlce czeka w sobotę mecz prawdy z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza.
MIEDŹ LEGNICA
Beniaminek z Siedlec już po pierwszej połowie niedzielnego meczu z „Miedzianką” mógł się pakować, bo gospodarze po trzech kwadransach prowadzili 3:0. Nic zatem dziwnego, że po zakończeniu spotkania szkoleniowiec drużyny znad Kaczawy miał powody, by śmiać się od ucha do ucha.
- Nie będę ukrywał, że jestem bardzo zadowolony, bo byliśmy w trudnym momencie, ponieważ 60 godzin wcześniej rozegraliśmy mecz pucharowy z Legią Warszawa i kosztował on nas mnóstwo zdrowia - stwierdził Ireneusz Mamrot. - Na domiar złego tuż przed meczem z Pogonią okazało się, że nie mogę skorzystać z Iwo Kaczmarskiego, który złapał jakiegoś wirusa i nie był zdolny do gry. To było bardzo ważne, że to spotkanie dobrze nam się ułożyło, już do przerwy prowadziliśmy 3:0 i mogliśmy kontrolować przebieg wydarzeń na boisku. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że było kilka niepotrzebnych, niewymuszonych strat, ale dla mnie najważniejsze było zwycięstwo w tym meczu. Mimo wszystko uważam, że zagraliśmy niezły mecz i chciałbym podziękować drużynie za koncentrację. Szkoda straconej bramki, ale w tych okolicznościach nie będę narzekał i marudził. Przez dwa dni będziemy trenować lżej, żeby zespół zregenerował się. I trzeba dać z siebie wszystko w sobotę, bo czeka nas wizyta na boisku lidera. Potem jest przerwa na kadrę i mam nadzieję, że po niej wszyscy kontuzjowani zawodnicy wrócą do zdrowia i będą do naszej dyspozycji. Szkoda jedynie Wiktora Bogacza, któremu odnowiła się kontuzja i musiał zejść z boiska jeszcze w trakcie pierwszej połowy.
Zagrali mądrze
Niekwestionowanym bohaterem potyczki z beniaminkiem był Kamil Drygas, który strzelił dwa gole i dołożył do tego asystę. - Czy przeżywam drugą młodość? Bez przesady, po prostu ostatnio dobrze się czuję, fajnie trenujemy, wszystko jest właściwie zbalansowane - powiedział 33-letni pomocnik. - Z Pogonią Siedlce najważniejszy był wynik, chcieliśmy wygrać, by na dłużej zakotwiczyć w czołówce i to nam się udało. Myślę, że do naszej efektownej wygranej przyczyniła się przede wszystkim nasza mądrość. Bardzo dobrze zaczęliśmy to spotkanie, później je spokojnie kontrolowaliśmy. Nie zatrzymaliśmy się przy wyniku 1:0, dążyliśmy do zdobycia kolejnych goli, żeby uniknąć niepotrzebnej nerwówki. To nam się udało i było nam łatwiej. O najbliższym meczu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza jeszcze nie myślimy. Wiadomo, że będzie to ważny mecz, ale jeszcze niczego nie przesądza.
Szansa dla żółtodzioba
W zespole gospodarzy zadebiutował 17-letni (urodziny obchodzi 6 listopada) Igor Maliszewski. - Czy spodziewałem się, że w meczu z Pogonią Siedlce dostanę szansę od trenera i zadebiutuję w pierwszej lidze? Nie, w sobotę spałem jeszcze w swoim rodzinnym mieście, czyli Zielonej Górze - wyjaśnił nastolatek. - Obudziłem się o 8.30 i słyszę, że dzwoni telefon. Dostałem informację, że mam szybko przyjeżdżać do Legnicy, bo potrzebuje mnie pierwszy zespół. Wsiadłem do samochodu, przyjechałem i zagrałem. Może to i lepiej, że zagrałem „z marszu”, więc praktycznie nie stresowałem się po wejściu na boisko. Decyzja o moim wejściu była spontaniczna, dlatego tylko ekscytowałem się meczem. Pech Wiktora Bogacza przyspieszył mój debiut. Czy to jest trudna sytuacja dla zawodnika, gdy niespodziewanie zastępuje kontuzjowanego kolegę? W tej konkretnej sytuacji nie, ponieważ wynik był dla nas korzystny. Poza tym byłem przygotowany do wejścia, bo już wcześniej się rozgrzewałem. Trener Ireneusz Mamrot zaprasza nas, młodych zawodników, na treningi pierwszego zespołu. Siłą rzeczy między nami jest zacięta rywalizacja o miejsce w kadrze meczowej pierwszego zespołu, bo przecież nikt niczego nie da nam za darmo. W naszej akademii jest dużo młodych, utalentowanych zawodników, każdy musi dbać o siebie.
Bogdan Nather