Kapitan Nemanja Nedić będzie pauzował w dwóch kolejnych grach. Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl 


Stracili dwóch obrońców

Tyszanie przygotowują się do derbów z katowiczanami po bolesnej porażce, bez dwóch podstawowych zawodników i z dużą presją.

 

GKS TYCHY

Przed meczem z GKS-em Tychy zespół Lechii miał duże problemy. Z gry z powodu kontuzji wypadli obaj nominalni napastnicy, Tomasz Bobczek i Łukasz Zjawiński, a w dodatku gdańszczanie przystępowali do spotkania z drużyną z czołówki mając w pamięci porażkę 2:4 ze Stalą Rzeszów. Jeżeli do tego dodamy presję ciążącą na kandydatach do ekstraklasy, którzy wiedzieli, że mogą postawić pieczęć na awansie, to wyjdzie nam, że w bardzo podobnej sytuacji znaleźli się teraz tyszanie.


Zrobili ile mogli

Drużyna Dariusza Banasika po porażce 0:3 nad morzem przystąpi do najbliższego spotkania bez swoich dwóch podstawowych obrońców, bo Jakub Budnicki musi pauzować po 16 już żółtej kartce w tym sezonie, a kapitan Nemanja Nedić został napomniany 12 razy. Także presja przed piątkowym występem jest większa niż zwykle, bo na 3 kolejki przed końcem ligowych rozgrywek przyjedzie do Tychów rywal zza miedzy GKS Katowice, który bardzo dobrze spisuje się w rundzie rewanżowej. Zresztą wystarczy spojrzeć na tabelę wiosny, w której katowiczanie ustępują tylko Lechii, a z dorobkiem strzeleckim 33 trafień wyprzedzili wszystkich konkurentów i włączyli się do walki o ekstraklasę. Ich 3 miejsce oraz dwa punkty przewagi nad tyszanami, którzy znaleźli się na 5 pozycji i muszą się z niepokojem oglądać za siebie sprawia, że piątkowe starcie ma wyjątkowy wymiar.

- Po meczu z Lechią w szatni podziękowałem swoim zawodnikom – powiedział trener tyszan. – Zrobili ile mogli. Uważam, że na tle takiego przeciwnika jak Lechia w tym spotkaniu, nie byliśmy w stanie więcej zrobić. To już teraz nasza rola, żeby podnieść zespół. Mówi się: „trzeba to wziąć na klatę”. Tamten mecz już jest historia, a w piłce tak bywa, że zespoły po porażce potrafią się podnieść. Chociażby Lechia, która po bardzo słabym występie w Rzeszowie zagrała fenomenalny mecz przeciwko nam. Mam nadzieję, że nasz zespół zareaguje równie pozytywnie w następnym spotkaniu u siebie.


Dać z siebie 120 procent

Nie znaczy to jednak, że sztab szkoleniowy trójkolorowych przeszedł nad porażką w Gdańsku do porządku dziennego. Przyszedł czas analizy i wyciągania wniosków.

- Przegraliśmy zasłużenie, jak najbardziej zasłużenie – przyznał szkoleniowiec GKS-u Tychy. – Byliśmy zdecydowanie zespołem dużo słabszym od Lechii. Myślę, że gospodarze przewyższali nas w każdym aspekcie i piłkarskim i motorycznym i taktycznym, ale przede wszystkim zaangażowaniem. Nie przeciwstawiliśmy się w żadnym z tych elementów, a chcąc walczyć o punkty w takich meczach trzeba dać z siebie 120 procent. Popełniliśmy też dużo błędów w rozgrywaniu piłki. Nie wiem czym to było spowodowane? Mieliśmy problemy ze stworzeniem sytuacji, ale gra się tak jak przeciwnik pozwala, a nam w tym meczu rywal na wiele nie pozwolił.


Najtrudniejsze zadanie

- Wiedzieliśmy jakie są atuty gospodarzy, natomiast wiedzieć to jedno, ale później przełożyć to na boisko to drugie. Dlatego wynik 3:0 dla Lechii, która pokazała, że zasługuje na to, żeby grać w ekstraklasie, bo jest najlepszym zespołem w naszej lidze. Dla nas najgorsze z tego meczu jest to, że nie dość, że przegrywamy, to jeszcze tracimy dwóch środkowych obrońców i to na dwa mecz. Następne spotkania i to derbowe z GKS-em Katowice i kolejne, będziemy mieli prawdopodobnie bardzo trudne jeżeli chodzi o skompletowanie linii obrony. Myślę, że to jest w tej chwili najtrudniejsze zadanie dla mnie w kontekście walki o nasze cele w tej lidze – zakończył Dariusz Banasik.

Jerzy Dusik