Strach ma wielkie oczy
Niewiele brakowało, by „Portowcy” roztrwonili w Pucharze Polski dwubramkową zaliczkę w meczu z Zagłębiem Lubin.
W przeddzień meczu z Zagłębiem szkoleniowiec „Dumy Pomorza” Robert Kolendowicz zastanawiał się, kogo desygnować do gry w miejsce pauzującego za kartki najlepszego snajpera jego drużyny, Greka Efthymisa Koulourisa. 44-letni trener „Portowców” do gry na „9”, rozpatrywał kandydatury Alexa Gorgona, Patryka Paryzka, Antoniego Klukowskiego, nie wykluczał również opcji z Kamilem Grosickim na szpicy. Ostatecznie zdecydował się na 36-letniego Austriaka, syna byłego piłkarza Wisły Kraków i Zagłębia Sosnowiec, Wojciecha.
Rozpoczęcie meczu (godz. 21.00) zostało opóźnione ze względu na zadymienie stadionu. Od pierwszego gwizdka sędziego Jarosława Przybyła gospodarze ruszyli do frontalnego ataku. W 8 minucie przeprowadzili efektowną akcję kombinacyjną, której zwieńczeniem był strzał Ormianina Wahana Biczachczjana, po którym futbolówka przeleciała nad ponad poprzeczką! Potem „Miedziowych” zaczął nękać Kamil Grosicki. W 14 minucie kapitan Pogoni sprawdził czujność bramkarza gości Jasmina Buricia. Pięć minut później golkiper Zagłębia miał dużo szczęścia, bo po uderzeniu „Grosika” piłka zatańczyła między nim i linią bramkową, lecz nie wpadła do siatki. Za trzecim razem Burić nie miał już tyle szczęścia - kilkadziesiąt sekund po poprzedniej akcji skrzydłowy Granatowo-bordowych wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem. Nim goście ochłonęli, w 24 minucie gospodarze zadali drugi nokautujący cios. Akcja Biczachczjana i Adriana Przyborka zakończona się celnym strzałem reprezentanta Armenii.
Posprzątane? Nic podobnego! Lubinianie ani myśleli składać broni i jeszcze przed przerwą skorygowali wynik. W 43 minucie arbiter z Kluczborka po analizie VAR-u zakwalifikował starcie Leonardo Borgesa z Tomaszem Pieńką jako faul stopera Pogoni i podyktował rzut karny dla przyjezdnych, którego poszkodowany zamienił na kontaktowego gola dla podopiecznych Marcina Włodarskiego.
W przerwie szkoleniowiec „Miedziowych” zwietrzył szansę na wywalczeni awansu do ćwierćfinału i dokonał trzech zmian. Wydawało się, że jego plany w 51 minucie zniweczył Alex Gorgon, który z najbliższej odległości umieścił piłkę w bramce rywali po dośrodkowaniu bardzo aktywnego tego wieczoru Przyborka. Mecz mógł zamknąć w 56minucie Biczahczjan, lecz w sytuacji sam na sam trafił w bramkarza z Bośni i Hercegowiny (od 2017 roku ma również polskie obywatelstwo). Zmarnowana „setka” przez gospodarzy była niczym zastrzyk tlenu dla ich rywali, a dżokerem w talii przyjezdnych okazał się 25-letni napastnik Dawid Kurminowski, który dwukrotnie zmusił do kapitulacji Krzysztofa Kamińskiego. Przepustkę do 1/4 finału PP zapewnił w końcówce „Dumie Pomorza” Patryk Paryzek, ale co się miejscowi kibice najedli strachu, to ich.
Bogdan Nather