Ostatni mecz Arsenalu z Chelsea zakończył się remisem 2:2. Conor Gallagher (nr 23) zaliczył wówczas asystę. Fot. MB Media/Focus Images/MB Media/PressFocus


Stawka większa niż prestiż

Premier League rozpoczyna odrabianie zaległości, a na pierwszy rzut idą derby Londynu.


Przez lata Arsenal z Chelsea były uznawane za najsilniejsze drużyny ze stolicy Wielkiej Brytanii. Ostatnio jednak ta hierarchia nieco się zachwiała. O ile „Kanonierzy” rządzą w Londynie, o tyle „The Blues” wyraźnie osunęli się w stawce i aktualnie muszą oglądać plecy również Tottenhamu i West Hamu. Dzisiaj będą jednak chcieli urwać punkty ekipie Mikela Artety.


Jak ryba wody

Przed przyjazdem na Emirates humory w Chelsea nie dopisują. Co prawda w Premier League piłkarze trenera Mauricio Pochettino nie przegrali 8 kolejnych spotkań – zremisowali z Manchesterem City, pokonali Newcastle czy Manchester United – ale zbyt często dzielili się punktami i nadal są dopiero na 9. miejscu. Na ich korzyść działa fakt, że jako jedyni w stawce mają rozegrane tylko 31 spotkań. W trakcie wspomnianego okresu Chelsea jednak przekreśliła swoje szanse w dwóch krajowych pucharach. W finale Pucharu Ligi przegrała z Liverpoolem, a w weekend odpadła w półfinale FA Cup z City. Może chociaż w Premier League uda się poprawić nastroje i ruszyć w pogoń za miejscami pucharowymi, których na Stamford Bridge potrzebują jak ryba wody, by bieżąca kampania nie zakończyła się kompletną katastrofą.


Wraca ostatnie ogniwo

Z Arsenalem jednak lekko nie będzie. On w 2024 roku również jest w znakomitej dyspozycji i z 13 meczów wygrał aż 11. Z Chelsea natomiast w minionych latach radzi sobie bardzo dobrze. W ostatnich 9 spotkaniach przegrał tylko raz, dwukrotnie remisując po 2:2 – także w tym sezonie, w październiku. Za „Kanonierami” będzie przemawiała nie tylko gra przed własną publiką, ale również sytuacja kadrowa. Do dyspozycji Artety nie będzie tylko obrońca Jurrien Timber, który z powodu zerwanych więzadeł krzyżowych nie gra od sierpnia. Holender wraca już jednak do dyspozycji, ale na razie powoli, w rezerwach. – Po meczu w zespole U-21 zobaczymy, jak się będzie czuł. W treningu wygląda dobrze, a to będzie ostatni krok w rehabilitacji. Musimy mieć pewność, że jest gotowy – powiedział Mikel Arteta. W Chelsea lista absencji jest dłuższa. Znajdują się na niej: Nkunku, Colwill, James, Lavia, Sanchez, Ugochukwu oraz Fofana. Dodatkowo pod znakiem zapytania stoi występ zdecydowanie najlepszego zawodnika „The Blues” w tym sezonie, ich ostatniej nadziei – Cole'a Palmera.


Słodził aż do przesady

Trener Chelsea Mauricio Pochettino nie może liczyć na wiele słów uznania. Mimo wydania ogromnych kwot na transfery jego drużyna gra poniżej oczekiwań. Mimo tego Arteta chwali swojego vis-a-vis. – Ogromnie podziwiam Mauricio. Znamy się od 23 lat i szczerze życzę mu wszystkiego najlepszego. To niesamowity menedżer, wielki lider, który zainspiruje klub do osiągnięcia założonych celów. W Chelsea dokonali dużych wzmocnień i zasługują na wyższą pozycję w lidze, jeśli spojrzy się na to, co zrobili i jak grali. Dotarli do finału Pucharu Ligi, do półfinału Pucharu Anglii, gdzie byli bliscy awansu. To, co robi Mauricio, jest imponujące, więc jestem pewien, że uda mu się sprostać postawionym zadaniom – słodził aż do przesady Arteta. 

W derbach Londynu na boisku nie będzie jednak miejsca na lukrowanie. – Muszę grać przeciwko niemu, a on przeciwko mnie. To dwa wielkie kluby, derby Londynu, wielki mecz. Obaj przygotowaliśmy się w najlepszy możliwy sposób – zapowiedział trener Arsenalu.

Piotr Tubacki


PREMIER LEAGUE – MECZE ZALEGŁE

Wtorek: Arsenal – Chelsea (21.00);

Środa: Wolverhampton – Bournemouth (20.45), Everton – Liverpool, Man. Utd. – Sheffield, Crystal Palace – Newcastle (wszystkie 21.00);

Czwartek: Brighton – Man. City (21.00)