Stawką jest półfinał
Po wygranej z Barborą Krejcikovą Iga Świątek zagra we wtorek w WTA Finals z Coco Gauff, z którą przegrała tylko raz na 12 spotkań. Ale to Amerykanka wydaje się w lepszej i „meczowej” formie.
Wtorkowy mecz rozstawionej w Rijadzie z numerem 2 Igi Świątek z turniejową „trójką” Coco Gauff będzie starciem liderek grupy „Pomarańczowej”, które wygrały swoje pierwsze spotkania – Polka wróciła „z bagna” po przegraniu pierwszego seta z Czeszką Barborą Krejcikovą, Amerykanka łatwo ograła rodaczkę Jessicę Pegulę. Zwyciężczyni zapewni sobie awans do półfinału kończącego sezon „mastersa”.
Faworytką wydaje się Polka, która wygrała 11 z ich 12 dotychczasowych pojedynków – z nikim nie wygrywała więcej. Oczywiście, dużą część z tego można przypisać wiekowi i etapowi w karierze. 20-letnia Gauff jest nieco ponad trzy lata młodsza; kiedy Świątek była w tym wieku, podobnie jak Coco, miała na swoim koncie tylko jeden ważny tytuł.
Dwa razy na mączce
Ale kiedy spotkają się we wtorek, są powody, by obawiać się, że nie zakończy się kolejną wygraną Świątek, która wciąż ma nadzieję wyrwać Arynie Sabalence pozycję numer 1 na koniec roku.Doświadczenie jest po stronie Polki - ma 22 wygrane turnieje cyklu WTA, w tym pięć tegorocznych. Broni także w Rijadzie tytułu wywalczonego rok temu w meksykańskim Cancun. Amerykanka ma w swoim dorobku osiem trofeów, w tym dwa z tego sezonu.
- Za każdym razem, jak z nią gram, jest trudno. Ostatnio mierzyłyśmy się na mączce, więc oczywiście teraz będzie inaczej. Mam nadzieję, że wynik będzie inny niż dwa ostatnie - przyznała Gauff, która przegrała z raszynianką tegoroczne półfinały w Rzymie i wielkoszlemowym French Open.
Potrafiła się pozbierać
Nadzieja Gauff ma też racjonalne uzasadnienie - wiceliderka listy WTA miała dwumiesięczną przerwę od startów po tym, jak na początku września odpadła z wielkoszlemowego US Open w ćwierćfinale. Brak rytmu meczowego widać było w jej pierwszym spotkaniu z Krejcikovą, w którym przegrywała już 4:6, 0:3. Ostatecznie wygrała 4:6, 7:5, 6:2. – Ostatnio grałam trochę częściej niż Iga, więc to może mieć znaczenie – mówi Gauff.
Iga jednak ma w zanadrzu kilka „narzędzi”. - Początkowo byłam trochę zardzewiała, sama dziwiłam się, że popełniam takie błędy, ale w końcu złapałam właściwy rytm - przyznała raszynianka, ale od razu się pocieszała. - Udowodniłam sobie, że kiedy jestem w tarapatach, to potrafię się pozbierać i odwrócić wynik. Cieszą mnie zarówno gładkie wygrane, jak i te wyszarpane - takie jak z Czeszką. Takie mecze dają mi jeszcze więcej doświadczenia i pokazują, że mogę wyjść z takich opresji, bo czasami potrafię zresetować poczucie siły na korcie. Właściwie tę siłę zawodnik pokazuje, kiedy jest w ogromnych tarapatach i jak potrafi z nich wyjść - podkreśliła wiceliderka światowego rankingu.
Będzie coraz szybciej
Jest jeszcze jedno zagrożenie dla Świątek: wtorkowe spotkanie – początek nie wcześniej niż o 16.00 - będzie ich pierwszym w tym roku na twardej nawierzchni. Jedyne zwycięstwo 20-latki z Florydy nad raszynianką miało miejsce właśnie na „hardzie” - w zeszłym roku w półfinale w Cincinnati. Polka zwróciła uwagę, że nawierzchnia w Rijadzie szybko się zużywa, przez co staje się szybsza. Może to działać na jej niekorzyść, bowiem gra na takich kortach nie jest jej najmocniejszą stroną.
- Na początku ten kort wydawał mi się wolniejszy niż w Nowym Jorku, ale z dnia na dzień ta nawierzchnia jest coraz bardziej starta. Pamiętam, że na pierwszym treningu nie byłam w stanie zrobić ślizgu, a podczas niedzielnego meczu kilka razy poślizgnęłam się bez kontroli, więc z dnia na dzień ten kort będzie szybszy - oceniła Polka.
Gauff szansę widzi w swojej dyspozycji z ostatnich tygodni. Trzecia tenisistka światowego rankingu na początku października wygrała turniej WTA 1000 w Pekinie i dotarła do półfinału imprezy tej samej rangi w Wuhan. Dobrą formę potwierdziła w pierwszym meczu w Rijadzie, gdzie przerwała serię trzech porażek z Pegulą. Wcale nie jest wykluczone, że we wtorek zakończy passę czterech zwycięstw Świątek.
Tomasz Mucha
3 COCO GAUFF
jest pierwszą tenisistką, która zakwalifikowała się do trzech lub więcej turniejów WTA Finals z rzędu przed 21. rokiem życia, od czasu Rosjanki Marii Szarapowej, która dokonała tego w latach 2004-07.