Stare dobre firmy
ZAPRASZAMY NA STADIONY - Paweł Czado
Na zapleczu ekstraklasy starcia drużyn z piękną przeszłością – takich, które wiele razy walczyły ze sobą o laury. Siłą rzeczy mają coś do udowodnienia, choć rzeczywistość często skrzeczy... Tak jest na przykład z parą Śląsk Wrocław – GKS Tychy. Młodszym kibicom przypominam, że oba kluby pieszczą we wspomnieniach czasy z drugiej połowy lat 70. Śląsk w 1977 roku zdobywał pierwsze mistrzostwo, a Tychy rok wcześniej jedyne wicemistrzostwo. Dziś znów są koło siebie w tabeli, w czubie peletonu goniącego krakowskich liderów, mają nawet tyle samo punktów. Śląsk marzy o powrocie do ekstraklasy po niespodziewanym gongu w zeszłym sezonie, z kolei Tychy nie były w elicie od czasów Sokoła, ale też przecież sroce spod ogona nie wypadły. Zapowiada się ciekawy mecz dwóch drużyn, które mają coś do udowodnienia.
Tak może o sobie powiedzieć też inna para – Stal Mielec podejmuje Ruch Chorzów. I znów od razu nasuwają się lata 70. – w przypadku tego zestawu absolutnie rewelacyjne. Stal przeżywała wtedy najlepszy okres, a Ruch jeden z najlepszych. Dwa jedyne tytuły mistrzowskie zrobione z piłkarzy tej miary, co Grzegorz Lato czy Henryk Kasperczak, przedzielone dwoma tytułami Niebieskich (1973 i 1976 kontra 1974 i 1975). Najlepsze czasy całej polskiej piłki. Historia nauczycielką życia, ale to teraźniejszość rozlicza i stoi z batem – dzisiejsze drużyny zrobią wszystko, żeby przynajmniej spróbować nawiązać do poziomu gry sprzed wielu lat.
